Pogrom niedźwiedzi
Wczoraj wystarczyła iskierka by roznieść płomień optymizmu na cały świecie. Ów zapalnikiem była decyzja ministrów finansów G-20 aby utrzymać bodźce progospodarcze.
10.11.2009 09:16
Informacja oczekiwana, ale w obecnej fazie rynku każdy pretekst do wzrostów był dobry.
Najważniejszym wydarzeniem dnia wczorajszego wcale nie była euforyczna chęć zakupu akcji, ale 1-procentowy wzrost eurodolara, który jest już o włos od ważnego poziomu 1,50. Niechęć do waluty amerykańskiej jest przeogromna, a retoryka towarzysząca wzrostom jest teraz nieco inna niż jakiś czas temu. Jeszcze niedawno mówiło się bowiem, że Niemcom będzie zdecydowanie nie na rękę z drogim euro i ta największa gospodarka Europy może się wykoleić przez słabość dolara, gdyż jest silnie uzależniona od eksportu. Teraz można usłyszeć głosy, że silne euro (przynajmniej do poziomu 1,55) nie wpłynie negatywnie na naszego zachodniego sąsiada. Gospodarka jest podobno bardziej elastyczna i radzi sobie całkiem nieźle ze słabszą walutą amerykańską. Zresztą dowodzą temu wczorajsze dane o produkcji przemysłowej, która zaskoczyła niezmiernie pozytywnie. Podobnie silny był eksport i import. Taka zmiana retoryki może skutkować skutecznym przebiciem poziomu 1,50, co znajdzie swoje implikacje w wyższych cenach surowców i silniejszym
złotym.
W przypadku ropy dowiedzieliśmy się jeszcze, że przy rekordowo wysokich zapasach, OPEC zwiększa swoją produkcję i coraz bardziej oddala się od nałożonego przez siebie limitu. Pewnie w grudniu ów limit zostanie zwiększony, co będzie tylko oficjalnym potwierdzeniem stanu obecnego. Zastanawiające będzie zachowanie rynku czarnego złota, który oderwał się od swoich fundamentów i żyje relacją popytu z podażą w roku 2011. Ciężko jest jednak sobie wyobrazić silne spadki, gdyż nie pozwoli na nie słaby dolar.
Na rynku akcji informacją przewodnią był raport Bloomberga o tym, że groźba podwyżek stóp procentowych wcale nie musi być dla rynku taka zła. Historycznie rzecz biorąc ostatnie 6 miesięcy przed zwyżką stóp procentowych indeksy giełdowe rosły w 92 proc. przypadków. Gdyby historia miała się powtórzyć, a Fed rzeczywiście w połowie przyszłego roku podniósł stopy to najbliższe pół roku może być nadal łaskawe dla posiadaczy akcji. Oczywiście nie w takiej skali jak dotychczas, ale zysk wciąż będzie zyskiem. Wczoraj na fali optymizmu DNIA ustanowił zresztą nowy szczyt tegorocznych wzrostów, a S&P500 jest już o rzut beretem od poziomu 1100, który powinien nie wytrzymać naporu byków miażdżących niedźwiedzi.
Optymizm był tak duży, że zignorowano informacje nieco przeczące apelowi ministrów finansów G-20. Otóż za Wielkim Murem mówi się o zmniejszeniu dźwigni na chińskim rynku nieruchomości, który już jest całkiem pokaźnie rozgrzany. Ponadto indyjski premier powiedział, że w przyszłym roku bodźce gospodarcze będą wycofywane w związku z pozytywnymi sygnałami płynącymi z gospodarki. BRIC wyraźnie wychodzi przed szereg i chce podobnie jak już to uczyniła Australia i Norwegia ograniczać stymulanty gospodarcze.
Nasz rynek wraz ze wzrostem o prawie 4 proc. i znacznym umocnieniem się złotego (szczególnie w relacji do dolara) był jednym z najsilniejszych na świecie. W końcu znacznie rosły również małe i średnie spółki. Ukazały się również ciekawe informacje ze strony ekonomistów JP Morgana, którzy uważają, że zmiany w systemie emerytalnym prowadzące do zmniejszenia składek na OFE i przekazania ich części bezpośrednio do ZUSu mogą spowodować umocnienie złotego. Trudno jest to sobie wyobrazić, ale brak reakcji, tak jak to obserwujemy do tej pory, jest już całkiem realny.
Łukasz Bugaj
Analityk
Xelion. Doradcy Finansowi