Pokolenie Thermomixa. Tysiące złotych za "garnek z internetem" i zdrowsze gotowanie

Od "nie wyobrażam sobie życia bez niego" do "co trzeba mieć z głową, żeby wydać 5 tys. zł za garnek z internetem?". To opinie o Thermomixie, którego w zeszłym roku kupiło 80 tys. Polaków. Głównie młodych. To już nie robot kuchenny, a zjawisko społeczne.

Pokolenie Thermomixa. Tysiące złotych za "garnek z internetem" i zdrowsze gotowanie
Źródło zdjęć: © WP.PL | WP
Jakub Ceglarz

20.04.2019 | aktual.: 21.04.2019 07:38

O co dziś - oprócz polityki oczywiście - sprzeczają się Polacy? Już nie o to, czy lepiej kupić diesla czy benzynę. Nie o to, czy smaczniejsza jest Coca-Cola, czy może Pepsi. Albo masło czy margaryna. Nawet nie o to, czy lepiej mieć telefon z systemem iOS czy z Androidem. Teraz skrajne emocje budzi... Thermomix.

8-kilogramowe urządzenie kuchenne. Wyświetlacz o wielkości smartfona, miska z nierdzewnej stali, wbudowana waga i kilka dodatkowych akcesoriów. Do tego oprogramowanie z tysiącami gotowych przepisów i możliwość podłączenia do internetu. Cena? Nieco ponad 5 tysięcy złotych.

Obraz
© WP.PL | WP

- Nie wiem co trzeba mieć z głową, żeby wydawać tyle pieniędzy na garnek z internetem - mówi Wirtualnej Polsce pani Zofia, gospodyni domowa. - Od 30 lat gotuję. Mam kilka garnków, patelni, noży. Do tego robot kuchenny. Jakoś daję radę, dzieciom smakuje.

Nasza rozmówczyni nawet nie do końca wie, jak ma działać cudowne urządzenie i na czym polega jego fenomen.

Tłumaczymy więc procedurę. Mówimy, że można to kupić tylko po uprzedniej prezentacji przez przedstawiciela handlowego. Że urządzenie samo podpowiada kolejne kroki w gotowaniu i waży składniki. Że można w nim piec chleb, zrobić domowe masło czy nawet drinki. Że na smartfonie można szukać przepisów i robić listę zakupów.

- Co z tego, że urządzenie mi wyrobi ciasto na placek, jeśli i tak muszę je później wyciągnąć i upiec w piekarniku? Poza tym - smartfon? To chyba raczej dla młodych - puentuje pani Zofia.

"Szybko, zdrowo, ale trochę drogo"

Faktycznie, Thermomix to urządzenie, które zaskarbiło sobie serca przede wszystkich młodych Polaków. Żyjących w biegu, dbających o to, by ich jedzenie było zdrowe i jego przygotowanie nie wymagało wysiłku.

- Dzięki temu gotuję więcej potraw, których w życiu bym nie zrobiła samodzielnie - mówi WP Aleksandra z Wrocławia, która gotuje w Thermomixie od ponad roku.

31-latka przyznaje, że urządzenia używa praktycznie codziennie. - Najczęściej robię zupy i buliony. Wrzucam warzywa, trochę soli i gotowe. Żadnej chemii - mówi.

Jak podkreśla, właśnie pewność co do składu to powód, dla którego wiele rzeczy robi przy pomocy urządzenia. Piecze własny chleb, sama robi masło i przetwory owocowe.

Drugi argument to oszczędność czasu. - Na święta piekę babkę. To 10 minut roboty i można wrzucać do piekarnika. Albo sałatka jarzynowa. Żadnego krojenia nożem, kilka sekund pracy urządzenia - dodaje.

Pytamy jednak, czy 5 tysięcy złotych to aby nie za drogo. - Rzeczywiście to sporo pieniędzy, ale wolny czas jest dla mnie cenny - puentuje. Ona kupiła sprzęt na raty.

Męski wieczór z Thermomixem

Andrzej, nasz kolejny rozmówca, z urządzenia korzysta od kilku miesięcy. Smaży pączki, gotuje zupy i dusi mięso. Sporo też gotuje na parze. Ma dzieci, więc naleśniki, placki czy kluski pojawiają się w jego menu dosyć często. I również ceni sobie sporą oszczędność czasu, choć przyznaje, że cena urządzenia jest wysoka.

Jego zdaniem Thermomix to już nie tylko urządzenie kuchenne, ale wręcz zjawisko społeczne.

Dlaczego? - Ostatnio byłem na męskim wypadzie w górach. Pięciu facetów, kipiący testosteron po 20 kilometrach na szlaku i wieczorne rozmowy przy kieliszku. I jaki temat w nich króluje? Thermomix. Dyskutujemy o sprawdzonych przepisach, o przydatnych wskazówkach i pomysłach na potrawy. Koniec świata - żartuje Andrzej.

Budzi emocje

Spostrzeżenie naszego rozmówcy potwierdza się w sieci. Pod materiałami na temat Thermomixa znajdujemy setki, czasem nawet tysiące komentarzy. Zwolennicy spierają się z przeciwnikami. Jedni ślepo zapatrzeni w cudowne urządzenie, inni pukający się w czoło twierdzą, że zwolennikom "poprzewracało się w głowach". I w innych częściach ciała również.

Przeciwnicy komentują również, że kupno Thermomixa to dziś przede wszystkim moda i "szpan". I że chodzi tu tylko o to, by pochwalić się znajomym posiadaniem takiego gadżetu.

Nie ma więc wątpliwości, że emocji wokół Thermomixa jest sporo. Nawet użytkownicy ostatnio stracili cierpliwość. Jak pisaliśmy w WP, wściekali się, że firma Vorwerk (producent urządzenia) nie poinformowała, że w maju wypuszcza na rynek jego nowszą wersję. I że przedstawiciele mimo wszystko sprzedawali dotychczasowy model.

Posiadacze Thermomixa to już osobna grupa społeczna. I to całkiem spora, bo użytkowników jest na pewno ponad 100 tysięcy. Tylko w 2018 roku niemiecki Vorwerk sprzedał w Polsce 80 tys. urządzeń.

Podobne urządzenia można jednak kupić również w innych sklepach. Co jakiś czas pojawiają się one w Lidlu lub Biedronce i niemal natychmiast znikają z półek. W dużej mierze dlatego, że kosztują znacznie mniej. W połowie kwietnia Lidl sprzedawał je za 1,5 tys. zł. Już kilka godzin po otwarciu sklepów zdobycie urządzenia graniczyło z cudem.

Niektórzy posiadacze Thermomixa kupno "podróbki" uważają za niedopuszczalne. Wystarczy przejrzeć komentarze na Facebooku, by się o tym przekonać. Ale nie wszyscy.

Nasi rozmówcy są bardziej wyrozumiali. - Nie każdego stać na oryginalnego Thermomixa. Sama myślałam o tym, czy nie kupić w Lidlu, ale wcale nie było pewności, czy udałoby mi się go zdobyć - mówi Aleksandra.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (513)