Polacy w centrum batalii
Protestanccy mieszkańcy Ulsteru krzywo patrzą na przybywających do pracy Polaków. Boją się, że kiedyś poprą ich odwiecznych wrogów, miejscowych katolików, którzy otwarcie dążą do zjednoczenia z Irlandią.
Czy tego chcemy czy nie, przebywając w tym kraju uczestniczymy w trwającym konflikcie katolicko-protestanckim. Ze względu na nasze wyznanie zostajemy zaliczeni do grona katolików, zwanymi również nacjonalistami bądź republikanami, którym od dziesięcioleci przeciwstawiają się protestanci, zwani lojalistami.
Z akt policji
Niestety, Polacy stali się obiektem ataku lojalistycznych bojówek. Agresja przejawiana jest w różny sposób, ale zwykle przyjmuje formy napaści fizycznej i zastraszania.
Dla przykładu, w marcu 2006 r. grupa napastników trzymających kije baseballowe znęcała się nad 51-letnim murarzu z Polski, w wyniku czego następne dni spędził w szpitalu. Natomiast w maju, w Magherafelt, w hrabstwie Derry, brutalnie pobito Polaka, który doznał złamania czaszki i poważnych obrażeń twarzy. W tym samym miesiącu została zaatakowana 7-osobowa rodzina imigrantów polskich mieszkająca w Waterside. Mieszkanie, w którym przebywali, napastnicy splądrowali niszcząc przy tym dobytek Polaków. Nasi rodacy ratowali się barykadując się w jednym z pokoi.
Trochę później, w sierpniu tego roku, w Belfaście, w nocy, o 2.30 podpalono mieszkanie, w którym spało sześcioro Polaków. Odwieziono ich do szpitala z objawami zaczadzenia.
Mieszkający w Północnej Irlandii ksiądz Mariusz Dąbrowski radzi nie panikować. - Moim zdaniem sytuacja w Ulsterze zmienia się na lepsze. Pomimo kilku incydentów, które miały ostatnio tu miejsce, z pobiciami włącznie, generalnie jest dobrze. Podział istnieje, ludność jednak żyje nadzieją, że konflikt należy do przeszłości. Życia w Belfaście i innych miastach tego regionu trzeba po prostu się nauczyć. Nie afiszuj się!
Około 60% społeczeństwa Ulsteru stanowią protestanci, którzy na ogół są bogatsi, a polityczne oparcie widzą w Londynie. To u nich zwykle znajdujemy zatrudnienie. Wiadomo też, że w dystryktach lojalistów występują niższe stawki czynszu za mieszkania i to często skłania naszych rodaków do wyboru właśnie tych miejsc. Niektórzy nasi rodacy zapominają o niebezpieczeństwie, jakie się z tym łączy. Tam właśnie spotyka się napisy na żaluzjach sklepów "Poles Out" - "Polacy wynocha!" z umieszczonym obok symbolem swastyki.
Zdaniem jednego z pracowników Towarzystwa Polsko-Irlandzkiego w Poznaniu nie powinniśmy manifestować swojej obecności, ani w żaden sposób prowokować miejscowych fanatyków. Należy być ostrożnym i nie afiszować się. Wtedy będziemy czuli się bezpiecznie. W każdym razie nagłośniony w mediach przykład Polaka, który przechadzał się po protestanckiej dzielnicy Belfastu w koszulce klubu Celtic Glasgow, popieranego przez katolickich kibiców, z pewnością nie powinien stanowić wzoru do naśladowania.
Jakie są realia i co nas czeka…
Szacuje się, że obecnie w Irlandii Północnej przebywa ponad 50 tys. naszych rodaków. To całkiem sporo, zważywszy że całkowita liczba ludności tego kraju wynosi 1,7 mln osób.
Tymczasem sytuacja polityczna, jaka panuje w tym kraju nie napawa optymizmem. Tak naprawdę protestanci z przywódcą największej partii protestanckiej DUP, Ianem Paisley`em na czele, najchętniej w ogóle nie dzieliliby władzy z ugrupowaniami katolickimi. Ostateczne załatwienie sprawy współrządzenia w Irlandii Północnej ma nastąpić do końca marca 2007.
Czy wybór przedstawicieli partii katolickich i protestanckich położy ostatecznie kres sporom zwaśnionych stron i czy Polacy będą mogli czuć się bezpiecznie, tego jeszcze nikt nie wie. Natomiast jedno jest pewne - w Ulsterze postępuje laicyzacja społeczeństwa i coraz mniej osób chce być identyfikowanych z katolikami czy też protestantami.
Piotr Sucholiński