Polityczny kompromis w sprawie składek rentowych
Ministerstwo Finansów zamierza wycofać się z
propozycji obniżenia składek rentowych dla wszystkich
zatrudnionych - dowiedziała się nieoficjalnie "Rzeczpospolita". Z
300 proponowanych przez ekspertów zmian w podatkach wprowadzonych
zostanie zaledwie około 20.
31.03.2006 07:40
Obniżenie składki rentowej o 3 punkty procentowe - z 13% płacy brutto do 10% - to był główny punkt programu zmian w podatkach przedstawiony miesiąc temu przez minister finansów Zytę Gilowską. Program został zatwierdzony przez premiera Kazimierza Marcinkiewicza.
Ta zmiana miała obniżyć koszty pracy i przyczynić się do zmniejszenia bezrobocia. Niższa składka objęłaby wszystkich, ale skutek byłby taki, że do budżetu wpłynęłoby 6,5 mld zł mniej. Wicepremier podkreślała jednak, że warto to zrobić, ponieważ spadek kosztów pracy pozwoli pracodawcom zatrudnić więcej ludzi.
- To wszystko prawda, ale na gruncie politycznym te argumenty już nie trafiały. Ważniejsze było wsparcie dla rodzin - dowiedziała się gazeta nieoficjalnie ze źródeł zbliżonych do rządu. - Była awantura, która zakończyła się kompromisem. Obniżka składki będzie, ale nie dla wszystkich.
Zdecydowano, że ulga prorodzinna przysługiwać będzie każdej rodzinie, która ma troje i więcej dzieci. Za trzecie dziecko i każde następne można będzie odliczyć od podatku po 570 zł rocznie (19% od kwoty wolnej, tj. od 3 tys. złotych). Jest to zgodne z projektem, o jakim mówiła niedawno w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" minister Gilowska.
Dziś składka rentowa płacona jest po połowie przez pracownika i pracodawcę. Gdyby zrealizować pierwotny plan ministerstwa - obniżenie o 3 pkt. procentowe - obie strony umowy płaciłyby po 5%. Ale to nie koniec wycofywania się rządu z wcześniejszych obietnic. Zrezygnowano z zapowiadanego znacznego uproszczenia w rozliczaniu się z fiskusem. Dziś koszty obsługi podatków pochłaniają 30% ich wartości.
Rząd zamierza ustalić pułap zarobków, poniżej których tak pracodawca, jak i pracownik płaciliby zmniejszone składki rentowe. Dla mniej zarabiających najprawdopodobniej obniżka składki wyniesie 5%. Według informacji gazety maksymalna wysokość płacy, od której obowiązywałaby niższa składka, nie jest jeszcze ustalona.
Dla Zyty Gilowskiej to zadanie nie jest proste. Musi ona czuwać, aby budżet państwa wytrzymał wszystkie proponowane zmiany, ale także musi liczyć się z żądaniami polityków, których prospołeczne zapędy wykraczają daleko poza budżetowe ramy. Aby jednak całkiem nie rozczarować podatników, zapowiedziała, że ujawni, jakie niespodzianki szykuje na lata 2008 i 2009. (PAP)