Polscy emigranci dochodzą do perfekcji w dojeniu "socjalu" na swoje dzieci

W dwóch krajach unijnych, do których w ostatnich latach najczęściej emigrowali nasi rodacy, po początkowym okresie, kiedy zdążyli nabrać praw do rozmaitych świadczeń, obecnie zaczynają korzystać w pełni z socjalnego rogu obfitości.

Polscy emigranci dochodzą do perfekcji w dojeniu "socjalu" na swoje dzieci
Źródło zdjęć: © fotolia.pl

09.09.2014 | aktual.: 10.09.2014 23:18

W dwóch krajach unijnych, do których w ostatnich latach najczęściej emigrowali nasi rodacy, po początkowym okresie, kiedy zdążyli uzyskać prawo do rozmaitych świadczeń, obecnie zaczynają korzystać w pełni z socjalnego rogu obfitości.

Pod koniec sierpnia rząd Niemiec przyjął projekt ustawy, uderzającej w tych imigrantów z innych krajów UE, którzy wykorzystują system zasiłków i świadczeń socjalnych. Ostrze nowych przepisów ma być skierowane szczególnie w pobierających zasiłki na dzieci.

Zgodnie z prawem unijnym zapomoga może być wypłacana także rodzicom (płacącym składki na ubezpieczenie społeczne)
, z którymi dzieci nie mieszkają, z czego korzystają nasi rodacy. Jak podaje tygodnik "Najwyższy Czas" Polacy stanowią najliczniejszą grupę rodziców, otrzymujących zasiłki na dzieci wśród imigrantów w Niemczech - jest ich ponad 144 tysiące. Na dzieci, nawet nie przebywające z pracującymi rodzicami, wypłacany jest zasiłek 184 euro miesięcznie. Według tych danych, Polacy pobieraliby na swoje dzieci z niemieckiego "socjalu" co najmniej 300 mln euro rocznie!

Jednocześnie Niemcy oceniają, że 28 proc. z polskich dzieci, na które pobierany jest zasiłek, wcale nie mieszka w Niemczech, ale w Polsce. Dawałoby to liczbę 40 tys. rodziców, pobierających zasiłki nielegalnie (niezgodnie z zapisami nowej ustawy), na szacowaną ogólną liczbę 100 tys. wszystkich imigranckich świadczeń niezgodnych z prawem. Często jest nawet tak, że w Niemczech pracuje jedno z rodziców i pobiera zasiłek na dziecko, mieszkające z drugim rodzicem w Polsce.

Wykorzystywanie systemu przez Polaków wywołało odpowiednią reakcję. Według proponowanych nowych rządowych przepisów osoby, w przypadku których stwierdzone będzie oszustwo, zostaną wydalone z Niemiec z zakazem ponownego wjazdu na okres co najmniej jednego roku.

W Wielkiej Brytanii podobnie

System socjalny wykorzystują też Polacy na Wyspach. Wśród imigrantów w Wielkiej Brytanii, to właśnie nasi rodacy są największymi beneficjentami świadczeń przyznawanych na dzieci. Dwie trzecie dzieci imigrantów - prawie 26 tys. z 40 tys. - za które rodzicom przysługuje zasiłek, pochodzi właśnie z naszego kraju.

Dodatek na dzieci (child benefit) wynosi w Wielkiej Brytanii 20,30 funtów tygodniowo na pierwsze dziecko i 13,40 funtów na każde kolejne. Szacunkowo z brytyjskiego budżetu do kieszeni Polaków, z tytułu posiadania dzieci wpływałoby więc prawie 30 mln funtów rocznie. Takie informacje z pewnością wzmacniają antyunijne nastroje w brytyjskim społeczeństwie i m.in. z tego też wynikały antypolskie wypowiedzi Davida Camerona w kampanii przed wyborami do unijnego parlamentu.

W starej Unii dzieci opłacalne

W niektórych krajach Unii opłaca się mieć dzieci. Dosłownie. Pod koniec ubiegłego roku dziennik "The Telegraph" podał zestawienie zasiłków na dzieci wypłacanych w krajach Unii. Licząc na rodzinę z dwojgiem dzieci, największe zasiłki płaci Luksemburg - 1650 zł miesięcznie, potem są Niemcy - ponad 1600 zł, Belgia - 1200 zł, Irlandia - 1200 zł i Szwecja - 1100 zł. Wielka Brytania jest w środku stawki z kwotą 800 zł miesięcznie, kwotą zbliżoną do tego co oferują Holandia i Francja. Dla Polaka, zarabiającego w kraju przeciętnie 2,8 tys. zł na rękę, to i tak znaczący dodatek do pensji. Niektórych motywuje to do przeprowadzki, ale wielu, wspieranych przez unijne prawo, bierze zasiłek, rodzinę zostawiając w Polsce.

Na początku unijnej fali polskiej emigracji, ludzie jechali na Zachód do pracy, wzmacniając zagraniczne PKB i zasilając budżety państwowe odprowadzanymi podatkami. Kraje docelowe reagowały pozytywnie, miały pracowitych i tanich ludzi, którzy zwykle wykonywali obowiązki, nad którymi przeciętny Anglik, czy Niemiec by się nie pochylił. Z czasem jednak nasi nabrali doświadczenia i m.in. za pośrednictwem mnóstwa internetowych serwisów z poradami prawnymi wiedzą już jak wykorzystać system w poszczególnych państwach. I robią to obecnie bardzo skutecznie. Wywołuje to jednak reakcję "tubylców", przy okazji coraz bardziej niechętnie patrzących na uczestnictwo ich krajów w Unii Europejskiej.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (312)