Polskie miasta zadłużone po uszy
Z szacunków "Rzeczpospolitej" wynika, że dług samorządów mógł w 2009 roku wzrosnąć o 30-40 procent i na koniec grudnia przekroczyć 40 miliardów złotych. Miasta i gminy coraz częściej działają na kredyt i coraz więcej z nich zaczyna balansować na granicy dopuszczalnego zadłużenia.
Poznań, Warszawa, Toruń, Bydgoszcz, Słubice to tylko niektóre z miast, w których wskaźnik zadłużenia liczony jako stosunek długu do dochodów na koniec 2009 roku wynosił ponad 50 procent. Zgodnie z prawem nie może on przekroczyć 60 procent. Gdyby do tego doszło, samorządy nie mogłyby zaciągać nowych pożyczek.
Samorządy wdrażają kolejne pomysły, które pozwolą obniżyć wskaźniki długu. Jednym z nich jest tworzenie spółek samorządowych. Coraz częściej korzystają one z leasingu nowych pojazdów i urządzeń dla służb miejskich, a nawet sprzedają własny tabor i wynajmują od firm.
Część samorządów od razu w przetargach na przykład na budowę stadionu czy drogi, dokonuje cesji wierzytelności. Wtedy wykonawcy płaci bank, a gmina przez lata spłaca mu raty, dzięki czemu dług na papierze nie rośnie.