Trwa ładowanie...
chiny
12-01-2011 15:04

Polsko-chiński sojusz gospodarczy?

Z końcem roku 2010 w Polsce gruchnęła wiadomość, że w Pekinie uruchomiono pięć nowych linii metra. Czas przejazdu z pięciu nowych dzielnic pod Pekinem do centrum skrócił się do około godziny. Dodajmy, że Pekin wraz ze swoją aglomeracją liczy obecnie 17 mln mieszkańców, stolica Polski zaś tylko 1,7 mln. Jednak czas dostania się do jej centrum z krańcowych dzielnic zbliżony jest do średniej pekińskiej, a budowa drugiej linii metra dopiero jest w powijakach.

Polsko-chiński sojusz gospodarczy?Źródło: Jupiterimages
dw5py8p
dw5py8p

Z końcem roku 2010 w Polsce gruchnęła wiadomość, że w Pekinie uruchomiono pięć nowych linii metra. Czas przejazdu z pięciu nowych dzielnic pod Pekinem do centrum skrócił się do około godziny. Dodajmy, że Pekin wraz ze swoją aglomeracją liczy obecnie 17 mln mieszkańców, stolica Polski zaś tylko 1,7 mln. Jednak czas dostania się do jej centrum z krańcowych dzielnic zbliżony jest do średniej pekińskiej, a budowa drugiej linii metra dopiero jest w powijakach, a na dodatek paraliżuje ruch w samym centrum Warszawy.

To tylko jeden z sygnałów coraz częściej docierających nad Wisłę, że w polityce światowej budzi się nowe mocarstwo, które swój rozwój zawdzięcza potencjałowi nie tylko demograficznemu, ale i gospodarczemu.

Na co dzień Polacy ze światową dominacją ekonomiczną mają do czynienia, kupując coraz więcej produktów z napisem „made in China”, głównie to odzież i elektronika. Odważniejsze inwestycje chińskiej dopiero raczkują i potrzebuję jeszcze wiele politycznego wsparcia ze strony polskiego rządu.

I tak z najbardziej znanych inwestycji należy wymienić budowę dwóch spośród pięciu odcinków autostrady A2 Warszawa - Łódź o łącznej długości 49 km. Odcinki buduje już od czerwca 2010 r. China Overseas Engineering Group Corporation (COVEC) - chińska firma, która kontrakt wygrała we wrześniu 2009 roku. Choć to tak naprawdę niewielki odcinek autostrady, to należy zaznaczyć, że firma COVEC, posiadająca wiele swoich przedstawicielstw w Azji i Afryce Wschodniej, tylko jedno swoje biuro ulokowała w Europie, wybierając na siedzibę właśnie Warszawę. Czy możemy zatem spodziewać się po tej jednej inwestycji postawienia przez Chiny właśnie na Polskę jako na partnera gospodarczego w Europie Środkowo-Wschodniej?

dw5py8p

Wiele wskazuje, że tak. Świadczył o tym przede wszystkim przebieg i zachowanie się Chińczyków w czasie ubiegłorocznego EXPO w Szanghaju, podczas którego polski pawilon został ewidentnie wyróżniony na tle innych krajów z Europy Środkowo-Wschodniej. Darmowa reklama przez 12 miesięcy tuż przed EXPO, umieszczenie Polski w elitarnym katalogu wystawy razem z takimi państwami jak USA, Japonia, Korea, UK, Francja, umiejscowienie naszego pawilonu pomiędzy Hiszpanią a Niemcami czy wymowne wyróżnienie za dobre przygotowanie ekspozycji. Wreszcie zaproszenie marszałka Grzegorza Schetyny do wygłoszenia przemówienia w ostatni dzień EXPO, razem z sekretarzem ONZ i premierem Chin Wen Jiabao, dało wiele polskiemu rządowi do myślenia.

W listopadzie 2010 r. Polska i Chiny podpisały umowę, w której oba kraje zadeklarowały gotowość do zacieśnienia przyjaznych stosunków oraz harmonijnego rozwoju współpracy gospodarczej. Oprócz tego przedstawiciele Warszawy i Pekinu podpisali cztery umowy o współpracy między przedsiębiorstwami. Jedną z ciekawszych umów była umowa pomiędzy KGHM Polska Miedź S.A a firmą China Minmetals Corporation o dostawie 100 tysięcy ton miedzi elektrolitycznej w 2011 roku.

Wzajemne relacje gospodarcze pomiędzy Polską a Chinami szybko się rozwijają. Jak podaje Wydział Promocji Handlu i Inwestycji ambasady polskiej w Pekinie, w I połowie 2010 r. wymiana handlowa między Polską a Chinami wyniosła 5393,58 mln USD i wzrosła o 36,6% w stosunku do I połowy 2009 r. Chiński eksport osiągnął wartość 4439,06 mln USD, natomiast import z Polski 954,52 mln USD i wzrósł o 28,1% względem I połowy ub. roku. Eksport z Chin wzrósł w tym samych czasie o 38,6%. Z Chin importujemy przede wszystkim maszyny i urządzenia elektryczne i elektroniczne, urządzenia i wyroby optyczne (w tym fotograficzne), aparaturę pomiarową, sprzęt medyczny oraz wyroby przemysłu tekstylnego. Do Chin natomiast wysyłamy surowce naturalne (głównie miedź), wyroby stalowe i wyroby przemysłu chemicznego.

Mimo wyraźnej chęci Chin do inwestowania w Polsce i wyżej wspomnianej umowy gospodarczej wciąż w Polsce i wśród elit politycznych nie istnieje jednak świadomość wzrostu roli Chin ani potrzeba definiowania polityki zagranicznej w oparciu o światowe zmiany geopolityczne. Przyznaje to na łamach portalu www.polska-azja.pl prof. Bogdan Góralczyk, ekspert ds. międzynarodowych, politolog i sinolog, b. ambasador w państwach azjatyckich. Pisze on: „Polska - tzn. nasze media i elity - są nadal tak zapatrzone w Zachód (UE i USA lub na odwrót), że najwyraźniej nie dostrzegają tektonicznych wręcz zmian na światowej scenie. Odrodziły się Chiny, w ślad za nimi idą Indie, a potem są jeszcze Brazylia, Indonezja czy RPA (…)”. Dla prof. Góralczyka wyraźną cezurą czasową dotychczasowego modelu stosunków międzynarodowych opartych na hegemonii USA i roli Unii Europejskiej wydaje się początek kryzysu światowego: „Po wybuchu kryzysu na światowych rynkach w 2008 r., który - jak się wydaje - stanowił ważny moment w dziejach świata,
zakończyła się, przynajmniej w wymiarze gospodarczym, „jednobiegunowa chwila”, tzn. bezwzględna dominacja USA na wszystkich azymutach, a do głosu zaczęły dochodzić wschodzące rynki (emerging markets)”.

dw5py8p

Prof. Bogdan Góralczyk nie jest odosobniony w swojej analizie i wnioskach. W połowie roku 2010 r. Jaques Attali, francuski ekonomista, doradca prezydenta Francji François'a Mitterranda i pierwszy prezes Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju, wydał książki o znamiennym tytule „Zachód. 10 lat przed totalnym bankructwem”, w której wieszczy upadek finansowy państw cywilizacji zachodniej, w tym krach euro i Unii Europejskiej, w przypadku niepodjęcia próby uzdrowienia publicznych finansów. Podobnie jak prof. Bogdan Góralczyk, ten były członek europejskich salonów i establishmentu unijnego napisał: „W rzeczywistości kryzys mówi o tym, że świat się zmienił. Zachód nie jest zdolny do sfinansowania swoimi oszczędnościami kryzysu, którego sam w porę nie spostrzegł”. Jaques Attali słusznie zwraca uwagę, że obecnie to właśnie Chiny dzięki swoim nadwyżkom finansują i ratują kraje Zachodu przed kryzysem, a grupa G7 czy międzynarodowe instytucje finansowe nie mogę już więcej narzucać innym krajom swoich warunków
finansowych zwanych „waszyngtońskimi”. Jak pisze Jaques Attali: „Konsensus pekiński zastępuje konsensu waszyngtoński”.

Z drugiej strony polski rząd wysyłał sprzeczne sygnały do władz chińskich, angażując się pośrednio w obronę praw człowieka w Chinach i Tybecie, bojkotując np. ceremonię otwarcia Igrzysk Olimpijskich. Dodatkowo zaplecze polityczne premiera w postaci Platformy Obywatelskiej najpierw głosami swoich europarlamentarzystów głosowało za przyznaniem Nagrody im. Sacharowa chińskiemu dysydentowi Hu Jia, by później radni PO w Warszawie głosowali za Rondem Wolnego Tybetu. Efekty polityki dobrego public relations zdają się w otoczeniu premiera przysłaniać elementarną wiedzę, że polityka gospodarcza Chin jest funkcją władzy politycznej i w całości do niej należy oraz jest przez nią kontrolowana.

Czasami ze strony polskiej występują też ewidentne zaniedbania, które potrafią wykorzystać nasi sąsiedzi bez względu na to, co zapewne myślą o Tybecie i Dalajlamie. I tak w połowie ubiegłego roku na odbywającym się w Szczecinie I Polsko-Chińskim Forum Gospodarczym, na którym dyskutowano o współpracy gospodarczej, wzajemnym inwestowaniu i możliwości wymiany studenckiej zabrakło przedstawicieli polskiego rządu, bo wicepremier Waldemar Pawlak zrezygnował z przyjazdu do Szczecina. Natomiast, gdy o Forum dowiedziały się niemieckie władze Brandenburgii, od razu poprosiły o zaproszenie na tę imprezę i czynnie w nim uczestniczyły.

dw5py8p

Jeśli dodamy do tego fakt, że Polska ostatnio zlikwidowała stałe i bezpośrednie połączenie lotnicze do Chin, a w ostatnim czasie zamknięto wiele ambasad w Azji, należy zadać pytanie, czy mimo podpisanej z Chinami w listopadzie umowy gospodarczej Polska znowu nie przesypia przełomu w ładzie międzynarodowym wskazującym na zwiększającą się rolę Azji i Państwa Środka i czy w tej sytuacji nie powinna pomyśleć o trwalszym sojuszu polityczno-gospodarczym z Chinami?

Ireneusz Fryszkowski, Wirtualna Polska

dw5py8p
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
dw5py8p