Poranny szkic walutowy

Optymizm na rynkach finansowych panuje w najlepsze. W rok po upadku banku Lehman Brothers, przeświadczenie inwestorów o tym, iż najgorsze w tym kryzysie już jest dawno za nami, stopniowo obniża awersję do ryzyka i skłania do coraz śmielszych inwestycji w aktywa bardziej ryzykowne.

18.09.2009 09:36

Wskaźniki makroekonomiczne z gospodarek Europy, Japonii i USA odbijają od dna a swymi wzrostami nieraz przerastając prognozy ekonomistów. Będące obecnie w centrum uwagi wskaźniki aktywności (m.in. PMI, ISM) po raz pierwszy od prawie półtora roku powracają na poziomy świadczące o ożywieniu w opisywanych sektorach. Publikowane w tym tygodniu indeksy NY Empire State oraz Philly Fed są tego dobrym przykładem. Poprawa kondycji całej gospodarki to poprawa sytuacji poszczególnych przedsiębiorstw i wzrost ich wartości, co z resztą widać po wzrostach cen akcji na giełdach. Indeksy giełdowe tydzień po tygodniu osiągają nowe tegoroczne maksima wskazując, iż głód wzrostów nadal nie jest w pełni zaspokojony. Zapowiadana przez niektórych komentatorów rynku wrześniowa korekta nie doszła do skutku pokazując jak duża jest determinacja inwestorów, by nie przerywać panującej hossy.

Lepsze nastroje oraz wzrost apetytu na tyko ujawnia się także na rynku walutowym. Wraz z rozwojem kryzysu uciekający kapitał szukał schronienia w walutach uważanych za bezpieczne, tzw. safe haven currencies, czyli w dolarze amerykańskim, franku szwajcarskim i jenie japońskim; kapitał natomiast uciekał z rynków bardziej ryzykownych, krajów rozwijających się, osłabiając tym samym ich waluty. Teraz sytuacja ulega odwróceniu. Obniżki stóp procentowych w Japonii, Szwajcarii i USA do minimalnych poziomów zniechęcają do dalszego utrzymywania środków w walutach tych państw, kiedy to w innych rejonach globu można osiągnąć wyższe stopy zwrotu. Niższe rynkowe stopy procentowe dla dolara niż dla jena sprawiają, iż popularny przed wybuchem kryzysu „carry trade” w japońskiej walucie (zapożyczanie się w jenie w celach inwestycyjnych w innych walutach) teraz opiera się o amerykańskiego „zielonego”. Jest to główna przyczyna ostatniej fali osłabienia się dolara wobec euro do poziomów przekraczających 1.47 EURUSD. Dalsze
wzrosty nie są wykluczone.

Sytuacja polskiego złotego w obecnym otoczeniu jest dobra. Po dynamicznym umocnieniu z lipca i sierpnia, kiedy to złoty zyskał do euro ponad 40 groszy, obserwujemy ruch boczny. Od dołu EURPLN ograniczony jest strefą 4,07-4,08, do której kurs się zbliża w okresach wyjątkowo dobrego sentymentu. W sytuacji krótkoterminowego pogorszenia nastrojów osłabienie krajowej waluty nie wykracza ponad 4,20 (poniedziałkowe chwilowe wybicie należy uznać za wypadek przy pracy)
. Taki scenariusz utrzymuje się już siódmy tydzień, co z jednej strony umacnia wyżej wymienione poziomy, ale z drugiej zwiększa napięcie w wyczekiwaniu na ostateczne wybicie. Systematyczna odbudowa gospodarki światowej zwiększa prawdopodobieństwo dalszego umacniania się złotego i osiągnięcia psychologicznego poziomu 4 zł za euro jeszcze przed końcem tego roku.

W kalendarzu makroekonomicznym na piątek brak ważniejszych publikacji, mogących wpłynąć na nastroje rynkowe. W związku z wygasaniem serii instrumentów pochodnych na wszystkich giełdach, należy liczyć się w dniu dzisiejszym z podwyższoną zmiennością. Lekkie spadki na giełdach w USA i Azji doprowadzą do słabszego otwarcia w Europie, i lecz pod koniec dnia możemy spodziewać się odreagowania nastrojów na pozytywną stronę.

Advanced Financial Solutions

eurozłotydolar
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)