Niemiecki rolnik pracował w niedzielę na polu. Grozi mu grzywna
Pewien niemiecki rolnik mimo zakazu pracy, postanowił ruszyć w pole. Szybko tego pożałował bowiem na miejscu pojawiła się policja. Mężczyźnie grozi 500 euro mandatu - donosi Farmer.pl.
15.04.2024 | aktual.: 15.04.2024 15:40
Do nietypowej sytuacji doszło w powiecie Eichstätt w Bawarii. Funkcjonariuszy powiadomili życzliwi sąsiedzi, którzy argumentowali swe wezwanie przepisami, według których nie można wykonywać w niedziele i święta państwowe "czynności niecierpiących zwłoki" - podkreśla serwis.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Od pomocnika hydraulika do kontraktu na najwyższy budynek w Europie - Marcin Ziopaja w Biznes Klasie
Nadgorliwy w pracy nie zarabia więcej
Policja zabroniła rolnikowi dokończyć pracę w polu i nakazała wrócić do domu. To jednak nie wszystko. 29-letniemu mężczyźnie grozi kara grzywny w wysokości minimum 500 euro, czyli ponad 2 tys. złotych - donosi portal.
Niemcy są jednym z kilku krajów unijnych, które wprowadziły ograniczenia w handlu w niedzielę. Obowiązujące tam restrykcje należą do najostrzejszych. W Niemczech, podobnie jak w Austrii, obowiązuje tzw. "niedzielna cisza". W praktyce oznacza to, że zamknięte są wszystkie sklepy nie licząc tych na stacjach benzynowych, dworcach kolejowych, czy lotniskach. Choć przepisy nieco zliberalizowano, to i tak u naszych zachodnich sąsiadów toczy się spór o to, czy w siódmy dzień tygodnia wolno pracować.
Przepisy pozwalają na otwarcie sklepów w sytuacjach, gdy w miastach odbywają się ważne wydarzenia. Na przykład przy okazji targów, koncertów czy przed świętami. Nie można jednak nadużywać tego prawa. Według niemieckiego rządu celem regulacji jest ochrona pracowników przed wyzyskiem. Firmy mają być ukierunkowane na kwestię niedzielnego odpoczynku. Należy jednak pamiętać, że istnieją wyjątki od reguły. Na wolne nie mogą sobie przecież pozwolić pracownicy placówek medycznych, czy służb mundurowych.