Poszła na terapię, wyszła z depresją. Tak leczą fachowcy z internetu
Psychoterapeuci alarmują, że w coraz większej liczbie gabinetów pojawiają się osoby, które nie mają kwalifikacji, by zajmować się zdrowiem psychicznym Polaków. Kontakt z samozwańczymi psychoterapeutami może się tymczasem zakończyć tragicznie.
14.04.2024 | aktual.: 16.04.2024 14:06
W sieci obserwujemy prawdziwy wysyp kursów online. Ich twórcy obiecują, że w ciągu kilkudziesięciu godzin nauczymy się programować, obsługiwać Excela, urządzać mieszkania. Możemy zostać zarządcą nieruchomości, opiekunem osób starszych, scrum masterem i analitykiem danych.
Jeden rodzaj kursów jest jednak zdaniem ekspertów szczególnie ryzykowny. Zarówno dla uczestników, jak i późniejszych klientów tych uczestników. To kursy dla przyszłych psychoterapeutów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Miał zrujnować rodzinną firmę, a teraz ma 120 salonów i podbija rynek w Polsce - Marcin Ochnik
Polacy ruszyli na terapie
Psychiatrzy i psycholodzy już w momencie wybuchu pandemii ostrzegali, że lockdown będzie Polaków dużo kosztował. Okres zamknięcia miał wywoływać dodatkową mobilizację, sprawiać, że mimo przeciwności losu będziemy żyć i pracować jak zwykle. Dopiero rozprężenie związane z końcem pandemii miało wywołać ogólnokrajowy kryzys psychiczny. I tak się stało.
W zawodzie pracuję 40 lat i widzę wzrastającą tendencję gorszego funkcjonowania społeczeństwa. Do gabinetów psychoterapeutycznych trafia coraz więcej pacjentów z depresją, myślami czy próbami samobójczymi. Skala jest nieprawdopodobna - mówi WP Finanse Marta Wiercińska z Instytutu Psychoterapii MindMed.
Psychoterapeutka mówi, że skutkiem ubocznym dużego zapotrzebowania na leczenie mentalne jest prawdziwy wysyp terapeutów po szybkich kursach internetowych.
Na tego typu oferty można rzeczywiście natknąć się na każdym kroku. Jedna z placówek kształcenia ustawicznego z Wrocławia zachęca do skorzystania z 30-godzinnego kursu terapii poznawczo-behawioralnej (jedną z wiodących metod leczenia w obecnej psychoterapii). Koszt? 150 zł. Po zaliczeniu egzaminu szkoła wydaje kursantowi zaświadczenie, zastrzegając jednak, że nie jest one równoznaczne z uzyskaniem kwalifikacji w zawodzie. - Sama idea szkolenia się nie jest niczym złym, nikomu nie zaszkodzi - precyzje Wiercińska.
Problem pojawia się, gdy osoby nie ukończą szkolenia z psychoterapii, a posiłkują się tylko krótkimi kursami, a potem próbują prowadzić terapię - dodaje ekspertka.
Coraz więcej kandydatów na terapeutów
Podobne kursy można zrobić m.in. z traumatologii i interwencji kryzysowej. Marta Wiercińska opowiada, że do jej instytutu trafia coraz więcej chętnych do podjęcia pracy w charakterze psychoterapeuty. Co ciekawe, kandydaci deklarują specjalizację w wielu obszarach psychoterapii jednocześnie. Po krótkiej rozmowie okazuje się, że ich wiedza opiera się na internetowych kursach.
"Organizatorzy mamią kandydatów, że w 20 godzin wytłumaczą im, jak radzić sobie z trudnymi pacjentami. Czasami te narzędzia nie są pozbawione sensu, ale przy braku podstawowej wiedzy u kursanta mogą przynieść więcej szkód niż korzyści" - tłumaczy psychoterapeutka.
Drugą niebezpieczną z punktu widzenia pacjentów kategorią kandydatów do pracy są osoby, które wiedzę na temat psychologii czerpią z internetu. Namiętnie wertują strony w sieci poświęcone rozwojowi człowieka, czy genezie traum. - Pojawia się u nich przeświadczenie, że będąc uzbrojonymi w taką wiedzę, będą w stanie skutecznie pomagać innym ludziom - komentuje ekspertka.
Renomowane ośrodki takich kandydatów odrzucają. Tu pojawia się jednak kolejny problem.
Kto może zostać psychoterapeutą
Pod wpływem nacisku ze strony środowiska terapeutów od 1 stycznia 2024 r. w życie weszło prawo, które definiuje ten zawód i określa, kto może go wykonywać. W ustawie nakazano psychoterapeutom m.in. zrobienie podyplomowego szkolenia (ok. 1200 godzin) i zdanie egzaminu certyfikującego. Kandydat na psychoterapeutę musi również posiadać tytuł magistra.
Takie wymogi skutecznie odsiałyby z branży wiele przypadkowych osób. Sęk w tym, że dotyczą one jedynie terapeutów pracujących w publicznej służbie zdrowia, np. w szpitalach. Prawdziwe pieniądze czekają jednak na psychoterapeutów w sektorze prywatnym. Ten nie jest już w żadnym stopniu uregulowany. Własną praktykę może otworzyć praktycznie każdy.
Metod na wprowadzenie pacjentów w błąd jest przy tym wiele. Na przykład osoba, która skończyła studia psychologiczne, może samozwańczo tytułować się psychoterapeutą. Wiele osób nie rozróżnia bowiem terminu psychologa (osoby, która została magistrem psychologii) od psychoterapeuty (osoby, która ukończyła kilkuletnią szkołę).
Taki zabieg daje pacjentowi fałszywe poczucie bezpieczeństwa - wydaje mu się wszak, że trafia w ręce specjalisty. W rzeczywistości ma jednak do czynienia z jedną z wielu osób, które zdobyły tytuł magistra psychologii, za czym nie idzie specjalistyczna wiedza, wymagana do prowadzenia praktyki terapeutycznej.
Nic nie stoi więc na przeszkodzie, by weekendowy uczestnik kursu z internetu otworzył własny gabinet i zaczął przyjmować klientów z ulicy. Skutki bywają opłakane. Marta Wiercińska przyznaje, że trafiają do niej pacjenci w ciężkim stanie, którzy przez długie miesiące leczeni byli przez samozwańczych terapeutów.
Jedna z takich pacjentek szukając pomocy trafiła do osoby reklamującej się jako doświadczona osoba pomagająca w stanach kryzysowych. W trakcie sesji odkryła, że w dzieciństwie była molestowana seksualnie. Wyparte wspomnienia wywołały stan rozbicia i rozpaczy. Stan psychiczny pacjentki pogorszył się. Jej terapeutka (po kilkumiesięcznym kursie leczenia traum) uważała że na tym jej rola się skończyła, bo przyczyny problemu zostały odkryte.
Psychika jest niezmiernie delikatną materią. Osoby bez odpowiedniego przygotowania merytorycznego i praktyki, mogą zaszkodzić pacjentowi. Po dotknięciu nieświadomych traum, pacjent może zareagować nawet epizodem psychotycznym (traci kontakt z rzeczywistością przyp. red.); Terapeuta bez odpowiedniego przygotowania może w nieświadomy sposób "umieścić" swoje własne problemy – podkreśla Wiercińska.
Jak szukać terapeuty?
Eksperci podkreślają, że wysyp szkół i certyfikatów dla psychoterapeutów może sprawiać klientom problemy. Trudno przecież oczekiwać od osoby będącej w złej kondycji psychicznej, że zacznie doktoryzować się ze ścieżki szkolenia zawodowego terapeutów i będzie potrafiła odróżnić wykwalifikowanego fachowca od uczestnika kilkudziesięciogodzinnego kursu.
Marta Wiercińska podkreśla, że podstawą jest, aby nie bać się zadawania pytań i sprawdzać kwalifikacje psychoterapeutów. Na stronach internetowych towarzystw PTP, PTPA, można znaleźć nazwiska terapeutów, którzy mogą prowadzić psychoterapię. W przypadku wątpliwości można dopytać się, jakie szkolenia ukończył psychoterapeuta, i czy pracuje pod superwizją, radzi ekspertka.
Adam Sieńko, dziennikarz WP Finanse i money.pl