"Praktykant ma siedzieć cicho i nie przeszkadzać"

W Polsce połowa rocznika studiuje, z kolei w Niemczech studiuje około 20 proc., we Francji 20-30 proc. Potrzebna jest selekcja i ograniczenia w przyjmowaniu kandydatów na tych kierunkach, po których nie ma pracy, uważa Tomasz Żbikowski, doradca personalny w Green Jobs.

"Praktykant ma siedzieć cicho i nie przeszkadzać"

02.05.2013 | aktual.: 02.05.2013 14:47

Często mówimy o lekkomyślności studentów, którzy idą na te kierunki, po których nie ma pracy. Ale winna chyba też jest kadra akademicka?

Niezmiennie dużo chętnych jest na dziennikarstwo, psychologię, ekonomię. Już wiemy, że ci wszyscy absolwenci nie otrzymają pracy w zawodzie. Wiedzą to również osoby przyjmujące kandydatów na te studia. Czytają raporty, znają statystyki, a mimo to otwierają kierunki – klony, które są podobne do tych najbardziej obleganych. I tak mamy wszystkie możliwe odmiany dziennikarstwa czy zarządzania. Chętnych jest mnóstwo. Kłopot polega na tym, że uczelnia otrzymuje środki z ministerstwa w zależności od liczby studentów. Chce więc przyciągnąć jak największą rzeszę młodych ludzi. Być może należy jakoś inaczej to rozwiązać, może trzeba też odgórnie, z poziomu ministerialnego, wprowadzić ograniczenia w przyjmowaniu na studia, które nie dają pracy? Obecnie szkołom wyższym opłaca się rozwijać kierunki bez perspektyw, poza tym łatwiej je otwierać niż kierunki techniczne. Istotne jest też to, że mamy w Polsce więcej kadry akademickiej specjalizującej się w naukach społecznych niż technicznych. Inną sprawą jest to, że poziom
nauczania na kierunkach humanistycznych jest katastrofalny. Wystarczy przejrzeć publikacje adiunktów czy nawet profesorów. Nic dziwnego, że studenci prezentują marny poziom, jeśli również ich nauczyciele przygotowują słabe prace. Nie chodzi nawet o to, że są to marni naukowcy, ale o to, że w pogoni za groszem nie zawsze są w stanie prowadzić badania na odpowiednim poziomie. A cóż tu mówić o pracy dydaktycznej, traktowanej przez niektórych jak zło konieczne.

Jakie kierunki by pan zamknął lub ograniczył przyjmowanie na nie studentów?

Na pewno wspomniane już dziennikarstwo, ale też kierunki pedagogiczne, ekonomiczne, politologię, socjologię.

A co pan myśli o specjalizacjach? Niedawno głośno było o zarządzaniu parafiami. Kilka uczelni otworzyło taki kierunek. Przedstawiciele tych szkół tłumaczyli, że jest popyt na absolwentów.

Takie kierunki mają sens, jeśli uczelnia otwierając je, odpowiada na konkretne zapotrzebowanie na rynku. Na przykład ma informacje, że potrzebnych jest w regionie 100 zarządców parafiami i tyle miejsc przygotowuje. Denerwuje mnie otwieranie studiów na „ślepo”. Kilka lat temu dużo się mówiło o wąskich specjalizacjach. Wielu w nich właśnie widziało lek na bezrobocie wśród młodych. Specjalizacja jest dobra, jeśli ściśle odpowiada na zapotrzebowanie rynku pracy. Wypuszczajmy specjalistów od gazu łupkowego, ale najpierw miejmy gwarancję, że będziemy go wydobywać na masową skalę. A na razie ciągle nie jest to takie pewne. Zbyt duża specjalizacja w jakiejś dziedzinie może zamknąć drzwi szukającym pracy.

Niektórzy twierdzą, że mamy za dużo studentów.

I ja tak sądzę. Z powodu zbyt dużej liczby studentów jakość nauczania się obniżyła. Na studia dostaje się dziś każdy, kto chce studiować. Tymczasem na wyższych uczelniach uczyć się powinni najlepsi. Nie każdy też musi mieć magisterium, w wielu przypadka wystarczy tytuł licencjata. Nie rozumiem, po co niektórzy na siłę piszą pracę magisterską. W ogóle ich to nie interesuje, zawalają seminaria, wolą szukać pracy lub pracować.

Bo pracodawcy wymagają od nich tytułu magistra? Dla niektórych licencjat to żadne wykształcenie.

Tak, to prawda. Są tacy pracodawcy. Ale na szczęście to się już zmienia. Coraz częściej słyszę od szefów, że nie interesuje ich dyplom a wiedza praktyczna absolwenta. Dla przykładu, w Szwajcarii w bankach wielu pracowników i menedżerów jest po szkołach zawodowych, a nie uniwersytetach. Tam, jak w wielu krajach, jest kult umiejętności praktycznych. Dyplomy to sprawa drugorzędna.

Ale skąd absolwent ma wziąć doświadczenie?

No właśnie, chodzi nie o doświadczenie wynikające z kilkuletniego stażu pracy a wiedzę praktyczną, czy wiedzę, jak coś zastosować w praktyce. Sam znałem absolwenta prawa, który bezbłędnie cytował artykuły z kodeksu, był jednym z lepszych na roku, ale miał duże problemy żeby sporządzić umowę przeniesienia praw autorskich. Tu nie było potrzebne doświadczenie, ale wiedza jak paragrafy zastosować w praktyce. Nie krytykuję go. Ale system kształcenia. Dziś ciągle kształci się teoretyków, którzy mają deklamować regułki. Na uczelniach brakuje zajęć praktycznych. Studenci powinni rozpatrywać przypadki z życia, uczyć się jak rozwiązywać konkretne problemy. A tego jest stanowczo za mało.

Większość studentów przecież musi odbyć praktyki w ramach studiów. To za mało?

Ale co to za praktyki? Studenci załatwiają sobie wpis od opiekuna praktyk a w rzeczywistości na nie nie chodzą! Dla nich to strata czasu. Wolą zarabiać jakiekolwiek pieniądze sprzedając hamburgery w restauracji. Bo praktyki nie są zorganizowane i nie są przemyślane. Praktykant jest najczęściej kulą u nogi opiekuna, daje się mu do zrobienia cokolwiek, byle siedział cicho z boku i nie przeszkadzał. Oczywiście nie chcę generalizować, bo uczelnie coraz częściej podpisują umowy z firmami, które przyuczają do zawodu studentów. I takie praktyki są cenne.

A jak pan ocenia umowy śmieciowe? Młodzi nienawidzą ich, a pracodawcy powtarzają, że bez nich bezrobocie byłoby wyższe.

Nie chodzi o to, by umowy cywilno-prawne zlikwidować. One są potrzebne i spełniają swoją rolę. Natomiast problem jest wtedy, gdy stosuje się je niezgodnie z prawem. Jeśli młody człowiek pracuje codziennie 8 godzin w siedzibie firmy, ma swoje miejsce pracy i swoje obowiązki wykonuje na podstawie umowy o dzieło, to przecież pracodawca łamie prawo. Bo ten pracownik pracuje jak osoba na etacie. Takimi szefami powinna się zająć inspekcja pracy. Kontrole i kary powinny wyeliminować patologie, które w wielu firmach są codziennością. Nie rozumiem dlaczego inspekcja pracy nie jest tak skuteczna w tej dziedzinie jak np. służby skarbowe.

AK/WP.PL

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (136)