Prasa: W RFN nie ma miejsca na szkalowanie i nagonkę na cudzoziemców

Przed kolejną poniedziałkową demonstracją ruchu Pegida kanclerz Merkel potępiła wszelkie formy ksenofobicznych manifestacji. Prasa jej przyklaskuje, wskazując jednak na błędy w niemieckiej polityce.

Prasa: W RFN nie ma miejsca na szkalowanie i nagonkę na cudzoziemców
Źródło zdjęć: © Rzeczpospolita | Rzeczpospolita

16.12.2014 | aktual.: 17.12.2014 10:52

„Westfaelische Nachrichten" rozpoczyna swój komentarz od zacytowania kanclerz Merkel, która do uczestników antyislamskich demonstracji zaapelowała: „Każdy musi zważać na to, żeby nie był instrumentalizowany przez inicjatorów takich wieców".

„Kanclerz Merkel ma rację. Jest to sążnisty policzek dla wszystkich popleczników i sympatyków tego podejrzanego ruchu. Jeszcze lepiej byłoby jednak, gdyby Angela Merkel wypowiedziała te klarowne słowa na miejscu, czyli w dzielnicach, gdzie obecnie powstają schroniska dla uchodźców":

„Frankfurter Allgemeine Zeitung" uważa, że „propozycja CDU, by na poważnie traktować troski całych rzesz umiarkowanych demonstrantów, brzmi już nieco lepiej. Ale ?brać na poważnie? oznacza, że nie będzie się tych protestów traktować jak jakiegoś przedświątecznego koszmaru, tylko prowadzić politykę imigracyjną, której reguły - jak we wszystkich klasycznych państwach napływowych - ukierunkowane będą precyzyjnie na interesy kraju. Nie jest błędem, by od imigrantów domagać się woli i zainteresowania swoją własną integracją. Ksenofobów z krwi i kości nie przekona się nawet tak zdecydowaną polityką, ale można byłoby ukrócić wsparcie centrum społeczeństwa dla tych wszystkich trucicieli studni, którzy starają się w radykalny sposób zbić kapitał na niezadowoleniu ludzi z istniejącego stanu rzeczy".

„Minister sprawiedliwości Niemiec Heiko Maas ma rację, kiedy mówi, że ?kompletnie nie ma zrozumienia dla demonstrantów spod znaku Pegidy?", pisze w swym komentarzu „Frankfurter Rundschau" . „Tyle, że Maas popełnia błąd, rezygnując z jakiegokolwiek różnicowania. Tym razem mógłby posłuchać pani kanclerz, ostrzegającej wszystkich niezadowolonych, by nie dawali się instrumentalizować. Możnaby przyklasnąć Angeli Merkel, gdyby nie to, że sama ponosi odpowiedzialność za te wszystkie lęki w społeczeństwie, za które winę przypisuje się nie rządowi, tylko najsłabszym".

„Nuernberger Zeitung" zaznacza, że „Niemcy potrzebują napływu ludzi i o tym przypuszczalnie wiedzą ci wszyscy, wyglądający jak przyzwoici mieszczanie, którzy maszerują przez Drezno i twierdzą, że chcą nierozgarniętym politykom uświadomić niebezpieczeństwa czyhające ze strony islamizmu; przy czym absolutnie wypierają się ksenofobii. Byliby jednak bardziej wiarygodnymi obrońcami chrześcijańskiego Zachodu, gdyby zdystansowali się od zamachów takich jak w Vorra, gdzie podpalono trzy domy dla azylantów".

„Reutlinger General-Anzeiger" zaznacza, że „Muzułmanie, którzy teraz przyjeżdżają do Niemiec, są przede wszystkim ofiarami, w tym wiele dzieci. Uciekają z Syrii przed terrorem islamistów. I właśnie przeciwko tym uchodźcom skierowany jest protest Pegidy. I co się dzieje? Według sondaży co drugi mieszkaniec Niemiec sympatyzuje z demonstrantami, którzy wchodzą na ulicę przeciwko ?islamizacji Zachodu?. Na tym polega perfidna gra Pegidy".

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)