Premier "do upadłego"; będzie szukał porozumienia ws. euro
Premier Donald Tusk zapowiedział, że "do upadłego" będzie szukał porozumienia w sprawie wejścia Polski do strefy euro. Podkreślił jednocześnie, że w tej sprawie PiS nie może "kłamać", ani prowadzić "polityki partyjnej".
16.11.2008 | aktual.: 17.11.2008 14:05
_ Powiem to Jarosławowi Kaczyńskiemu - możemy się dogadać. Ja w tej sprawie nie mam patentu na rację. Nie jestem też wszechmocny i zdaję sobie sprawę, że musimy to robić (wprowadzać euro) w porozumieniu z opozycją _ - mówił szef rządu dziennikarzom po posiedzeniu Rady Krajowej PO.
_ Dlatego będę proponował, żeby poważnie porozmawiać i żeby nie opowiadał bajek, że optymalny termin to jest 2020r. Bo na razie ja mówię: 2011 i jeśli jest jakiś problem to uzasadnijcie. Nie wierzycie w to, że damy radę, no to co: 2012, połowa 2012, 2013? Dobrze, siadajmy i dyskutujmy _ - mówił premier.
Ale - jak dodał - jak ktoś mu mówi, że "UE jest +be+, a euro to katastrofa, to znaczy, że tego nie chce i na tym polega problem".
Premier ocenił, że pomysł PiS na referendum jest pomysłem na uprawianie polityki, a nie na doprowadzenie Polski do strefy euro.
_ A ja nie pozwolę nato, żeby PiS uprawiał politykę partyjną w sprawie ważnej dla całego państwa _- zapowiedział.
_ Będę z nimi rozmawiał do upadłego, żeby przekonać, że można znaleźć porozumienie. Do upadłego _ - zadeklarował szef rządu.
Tusk powiedział też, że nie wyobraża sobie, jak mogłoby brzmieć pytaniu o euro w ewentualnym referendum, którego domaga się PiS. Premier powiedział, że referendum ws. przystąpienia do strefy euro "już było" (czyli że zgodziliśmy się na euro głosując za wejściem do UE - PAP).
Podkreślił, że nie wyobraża sobie, jak mogłoby brzmieć w referendum pytanie o datę, bo o dacie wejścia do euro nie zdecyduje Polska tylko właśnie strefa euro.
_ To nie jest tak, że tam wszyscy czekają z otwartymi ramionami, a my możemy się zastanawiać i w referendum zdecydować kiedy. Trzeba naprawdę wykonać wielką robotę, żeby się dostać do tego klubu _- tłumaczył.
Premier był też pytany o jedną z sobotnich wypowiedzi prezesa PiS. Jarosław Kaczyński powiedział, że Tusk pojechał niedawno do Europejskiego Banku Centralnego i tam "dowiedział się tego, co powinien wiedzieć od początku - że jego plany są po prostu nierealne".
_ Daję słowo honoru, że we Frankfurcie podczas mojego spotkania z prezesem (Jean-Claude) Trichet nie było Jarosława Kaczyńskiego, mam też nadzieję, że nie było magnetofonu ministra Ziobry _ - odparł Tusk pytany o tę wpowiedź szefa PiS.
_ Nie, nie było tego typu rozmowy. Wręcz przeciwnie, szefowie EBC z wielką uwagą przysłuchiwali się naszej argumentacji i nie kwestionowali żadnego, podkreślam żadnego z elementów naszej mapy drogowej, której finałem jest wejście do strefy euro na przełomie 2011 i 2012 roku _ - dodał.
Szefowie EBC - relacjonował - mieli jedną wątpliwość: czy w Polsce możliwe jest porozumienie sił politycznych na rzecz zmiany konstytucji.
_ Ja to potwierdzam: jeżeli Jarosław Kaczyńskki będzie się zachowywał nieodpowiedzialnie, będzie blokował ten projekt, to oczywiście może wygrać, bo w rozwalaniu - nie przeczę - bywa dobry". Ale sukcesem będzie "załamanie szansy Polski na wejście do najbardziej ekskluzywnego klubu gospodarczego świata _ - mówił premier.
_ Nie rozumiem tego uporu. My będziemy nadal robili swoje Wezwał też J.Kaczyńskiego do współpracy. "Zacząć trzeba od mówienia prawdy. W tej sprawie nie wolno kłamać, a (...) być może ktoś mu naopowiadał bajek (...) może to jakieś nieporozumienie _ - dodał Tusk.