Trwa ładowanie...

Premier Tusk zapowiedział gigantyczny wzrost deficytu

Na dzisiejszej konferencji prasowej Donald Tusk zapowiedział zmiany w tegorocznym budżecie. Mają one doprowadzić do zrównoważenia budżetu.

Premier Tusk zapowiedział gigantyczny wzrost deficytuŹródło: Thinkstockphotos
dcigcnj
dcigcnj

Dochody budżetowe mogą być niższe aż o 24 mld zł od zakładanych. Premier zapowiedział także, że deficyt budżetowy może się zwiększyć nawet o 16 mld zł!

- Skoro zakładamy, że w skali roku dochodów będzie mniej o 24 mld zł, to musieliśmy się zdecydować, jak podzielić ten brak. Zakładamy, że po stronie deficytu kładziemy 16 mld zł - powiedział szef rządu na konferencji po wtorkowym posiedzeniu rządu. Dodał, że cięcia dotyczące resortów wyniosą natomiast "w granicach 8,5 mld zł, może 8,6 mld zł" - poinformował szef rządu.

Premier Donald Tusk dodał, że rząd przedstawi nowelizację tegorocznego budżetu w sierpniu.

Premier mówił, że stanie się tak w związku z niższymi dochodami, jakie Polska odnotowała w pierwszym półroczu, a szczególnie trudne pod tym względem były miesiące zimowe i wczesnowiosenne.

(fot. infografika.wp.pl)
Źródło: (fot. infografika.wp.pl)

Andrzej Sadowski, wiceprezydent Centrum im. Adama Smitha
- Plany rządu dotyczące przychodów muszą być skorygowane ze względu na sytuację ekonomiczną i niestety trzeba zwiększyć zadłużenie. To jest jedna strona medalu. Rząd nie robi nic innego poza powiedzeniem, że król jest nagi. W obecnej sytuacji należałoby wprowadzić mechanizm dostosowujący wpływy budżetowe do wydatków rządu. Żeby nie zwiększać deficytu.

dcigcnj

Przykładem niech będą Stany Zjednoczone, w których gdy rządowi federalnemu brakuje pieniędzy, to zatrzymuje wypłatę wynagrodzeń urzędników i przymusowo posyła na bezpłatny urlop. Chodzi o to, żeby nie zwiększać deficytu, ale żeby istniał mechanizm, który natychmiast zamraża poszczególne kategorie wydatków rządowych takich, bez których rząd i obywatele mogą się obejść.

- W maju i czerwcu widać wyraźne znaki poprawy, jeśli chodzi o wpływy do budżetu, ale ciągle te wpływy do budżetu są niewystarczające, żebyśmy mogli zagwarantować realizację budżetu tak, jak to zaplanowaliśmy w zeszłym roku - mówił na konferencji prasowej po posiedzeniu rządu premier.

Tusk powiedział, że skutki tego co się dzieje w całej Europie są coraz bardziej odczuwalne, dlatego rząd podejmuje decyzje, które będą antycykliczne.

- Będą starały się pobudzać gospodarkę w tym czasie najbardziej krytycznym. Bo żywimy także przekonanie, że rok 2013 jest rokiem krytycznym i że rok 2014 (...), powinien być rokiem ożywienia - dodał premier.

dcigcnj

Tusk powiedział też, iż nie sądzi, by doszło do "radykalnego" przełomu, niemniej jednak rząd zakłada, że pod koniec 2013 r. i w 2014 r. powinny pojawić się "pierwsze jaskółki" ożywienia gospodarczego.

- Skoro przyjmujemy zasadę, że w czasie dekoniunktury (...) nie chcemy przesadnymi cięciami jeszcze bardziej przydusić (...) to w tej noweli budżetowej, którą przygotowujemy, musieliśmy znaleźć adekwatne rozwiązania - dodał.

Eksport nie wystarczy

- Kluczowe jest pobudzanie gospodarki, chronienie inwestycji, podtrzymywanie zachęt do inwestowania, a także - co jest szczególnie ważne - chronienie najsłabszych grup społecznych, a jednocześnie podtrzymywanie konsumpcji - mówił wicepremier Janusz Piechociński.

dcigcnj

Jak powiedział, główny motor naszego wzrostu PKB, czyli eksport, ma ograniczone możliwości oddziaływania na całą gospodarkę, dlatego przy spowolnieniu należy szukać innych możliwości dynamizowania wzrostu.

Według danych GUS, po 5 miesiącach tego roku nasz eksport był o 6,2 proc. wyższy niż przed rokiem. Najbardziej sprzedaż naszych towarów zwiększała się na rynkach rozwijających się i słabiej rozwiniętych.

- Same dobre wiadomości z eksportu nie decydują o dobrej koniunkturze w całej gospodarce, stąd tak ważne jest, abyśmy w większym stopniu niż dotąd kierowali środki podtrzymujące procesy inwestycyjne i przyspieszyli wykorzystanie środków unijnych z tej perspektywy (finansowej) - podkreślił wicepremier.

dcigcnj

Witold Orłowski, ekonomista, członek Rady Gospodarczej przy Premierze RP
Minister finansów gdyby mógł, to by uniknął tego rozwiązania, ponieważ w sejmie będzie musiał przejść przez bardzo nieprzyjemną drogę.
Wiadomo, że pieniędzy wpływa mniej do budżetu, to przede wszystkim efekt tego, że mamy niższy wzrost, jest niska inflacja oraz problemem jest też struktura popytu. To ostatnie, to właściwie jedyna rzecz, o którą można mieć pretensję.

Podniesienie deficytu nie jest samo w sobie niczym strasznym, biorąc pod uwagę naszą sytuację gospodarczą. Myślę, że przygniatająca większość ekonomistów odradzałaby np. próbę zbilansowania za wszelką cenę tego niedoboru dochodów, dlatego że wzrost gospodarczy jest bardzo powolny i niewiele trzeba by on się zmienił w recesję. Skoro minister nie znalazł sposobu ukrycia tych długów, jeśli w ogóle ich szukał, to chwała mu za to, bo nie powinno się tego robić. Dotąd, to był powszechnie stosowany zabieg. Ta nowelizacja, 1 proc. PKB, nie brzmi tak przerażająco.

Rostowski twierdzi, że polska gospodarka ruszy z kopyta...

- Zwiększenie deficytu bieżącego budżetu państwa o 16 mld zł, czyli o ok. 1 proc. PKB, to silny impuls stymulacyjny, według wszystkich normalnych kanonów ekonomii - powiedział po wtorkowym posiedzeniu rządu wicepremier i minister finansów Jacek Rostowski.

dcigcnj

Dodał, że łącznie z bieżącym działaniem stymulującym "podejmujemy dalszą konsolidację tzw. strukturalną". - Tą, która działa w dłuższym okresie. Tutaj kluczowa jest rola oszczędności na 8,6 mld zł. Te oszczędności stanowią ok. 0,5 proc. PKB dodatkowych oszczędności w porównaniu z tym, co było już zawarte w budżecie na 2013 r. - mówił.

- Łączymy więc stymulację krótkookresową z dalszym postępem w konsolidacji finansów publicznych w dłuższym okresie, mimo, że ta konsolidacja, z uwagi na spowolnienie gospodarcze, będzie mniej daleko idąca niż w latach 2011-2012 - dodał.

Minister przypomniał też, że już od dawna mówił, iż nowelizacja tegorocznego budżetu może być konieczna. - W październiku ubiegłego roku podczas prezentowania budżet na 2013 r. mówiłem jasno, że nie wykluczamy możliwości, konieczności nowelizacji tego budżetu" - wskazał.

dcigcnj

Dodał, że powodem tego był brak możliwości oszacowania dokładnego wpływu kryzysu w strefie euro na polską gospodarkę.

Zawieszamy próg ostrożnościowy!

Tusk poinformował, że zgodnie z nowelą w 2013 i 2014 roku zawieszone byłoby działanie 50-proc. progu ostrożnościowego i reguły wydatkowej, według której wydatki mogą rosnąć nie więcej niż inflacja plus jeden proc. Próg ostrożnościowy 50 proc. relacji długu publicznego do PKB zostanie zawieszony, ale pozostanie w ustawie o finansach publicznych - zapowiedział wicepremier i minister finansów Jacek Rostowski.

- Próg 50 proc. relacji długu do PKB, który znajduje się w ustawie o finansach publicznych zawieszamy na nowelizację i na budżet w 2014 r., ale ten próg pozostaje w ustawie, jest bardzo ważnym elementem w tej nowej stabilizującej regule wydatkowej - powiedział szef resortu finansów.

Wicepremier zaznaczył, że wymagania ostrożnościowe określone w prawie unijnym są bardziej elastyczne niż polskie prawo, więc zastosowanie tych wymagań pozwoli na stosowanie w tym i przyszłym roku "polityki antycyklicznej zamiast procyklicznej".

- Będziemy w większym stopniu ograniczali wydatki (...), kiedy koniunktura będzie dobra w przyszłych latach. Dzięki temu będziemy mogli nieco mniej ograniczać te wydatki i zwiększyć deficyt - co będzie miało skutek stymulacyjny - teraz, kiedy mamy spowolnienie - wskazywał Rostowski.

- Równocześnie kończymy pracę nad dużą ustawą o nowej regule wydatkowej, która - takie mamy przekonanie - powinna wejść w życie jeszcze w tym roku - powiedział premier Tusk.

Wyjaśnił, że reguła ta modyfikuje zgodnie z zaleceniami Unii Europejskiej - ale przede wszystkim zgodnie z interesem Polski - pewne przepisy dotyczące reguły wydatkowej, w tym progów ostrożnościowych. - Będzie ona czyniła nasz system bardziej elastycznym, co nie znaczy pozbawionym rygorów - zaznaczył.

We wtorek poszczególne resorty otrzymają informację w sprawie oczekiwanych przez premiera Donalda Tuska tegorocznych oszczędności. Szef rządu zapewnił, że rozmawiał w tej sprawie ze wszystkimi szefami ministerstw. - Poszczególne resorty otrzymają dzisiaj precyzyjną informację, czego oczekujemy od każdego z ministrów, tzn. skali oszczędności, jak i sugestii, w których miejscach jest to najprostsze - podkreślił premier na konferencji prasowej po posiedzeniu rządu.

Szef rządu przyznał, że rozmawiał już w tej sprawie z każdym szefem resortu. - Uprzedzałem każdego z moich pracowników o skali i strukturze tych oszczędności. Miałem satysfakcję w czasie tych rozmów, widząc, jak odpowiedzialni ministrowie do tego podchodzą, nie było jakiegoś oporu - powiedział. Ocenił, że uda się przeprowadzić te "operacje" skutecznie.

- Mniej więcej zaproponowaliśmy takie oszczędności, które odpowiadały wielkościom i proporcjom oszczędnościom niewymuszonym nowelą (budżetu - PAP), tylko takim naturalnym oszczędnościom z zeszłego roku - dodał.

Premier wyjaśnił, że prawie każdy resort, planując swoje wydatki, "pod koniec roku konstatuje, że nie wydał wszystkich pieniędzy". - Dokładnie wiemy, które z tych pieniędzy nie są wydane. Mniej więcej te wielkości, jakie odnotowaliśmy pod koniec ubiegłego roku, proponujemy także naszym współpracownikom dzisiaj - dodał.

dcigcnj
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
dcigcnj