Premier zgarnął 25 000 zł nagrody
Akurat w 2011 roku wypadło mu 30 lat pracy zawodowej i dostał nagrodę jubileuszową w wysokości 25 tys. zł! Jakie to szczęście, że świętował je jako prezes rady ministrów. Gdyby wciąż czyścił kominy, dostałby dużo, dużo mniej.
10.08.2012 | aktual.: 10.08.2012 09:17
*Nie tylko urzędnicy ministerstw i kancelarii premiera cieszą się z wyższych pensji po niedawnych podwyżkach. Także sam szef rządu Donald Tusk (55 l.) dostał spory zastrzyk finansowy. Akurat w 2011 roku wypadło mu 30 lat pracy zawodowej i dostał nagrodę jubileuszową w wysokości 25 tys. zł! Jakie to szczęście, że świętował je jako prezes rady ministrów. Gdyby wciąż czyścił kominy, dostałby dużo, dużo mniej. *
Jak nie podwyżki, to nagrody – urzędnicy i politycy w Polce mają się świetnie. Niedawno posłowie otrzymali 500 zł podwyżki na biura poselskie, a kilka dni temu wicemarszałek sejmu Jerzy Wenderlich (58 l.) poinformował, że planuje się kolejną. Zdaniem tygodnika "Wprost" to może być nawet 8 tys. zł! Podobnie w kancelarii premiera, gdzie urzędnicy od kilku miesięcy cieszą się podwyżkami – średnio ponad 400 zł na głowę. Także pracownicy niemal wszystkich ministerstw, gdzie pensje posły w górę. W Ministerstwie Spraw Zagranicznych nawet 800 zł! Oto właśnie „tanie państwo”, które stworzył sam premier Donald Tusk (55 l.).
Szef rządu nie może jednak narzekać. On też może cieszyć się od niedawna pokaźnym zastrzykiem gotówki. Za 30 lat pracy otrzymał nagrodę jubileuszową w wysokości 25 tys. zł. Zgodnie z prawem to równowartość 150 proc. pensji. Oczywiście, nagroda należy się jak przysłowiowemu psu buda. Ale gdyby Donald Tusk nie pełnił funkcji premiera a np. nadal czyścił kominy jak kiedyś, nagroda byłaby o wiele mniejsza. Kominiarz zarabia nieco ponad 3 tys. zł, więc mógłby liczyć na niecałe 5 tys. zł.
To tylko kolejny przykład, że polityka to nie tylko ogromne znajomości a równie duże pieniądze. Ekonomiści nie mają wątpliwości, że właśnie po te pieniądze ludzie idą do polityki. – Ludzie idą do polityki nie po to, by pomagać innym, ale dla pieniędzy – twierdzi ekonomista, prof. Krzysztof Rybiński.
- Ludzie idą do polityki nie po to, by pomagać innym, ale dla pieniędzy. Na wysokie stanowiska wsadzani są więc ludzie całkowicie pozbawieni umiejętności zarządzania. Rządzą nie ci, którzy mają wiedzę i przygotowanie merytoryczne, ale ci, którzy mają znajomości. To musi powodować straty.
Polecamy wydanie internetowe Fakt.pl:
Emeryci tracą dorobek życia!