Problem ze śmieciami z bloków. Jeden mieszkaniec może wpłynąć na wszystkich

Z początkiem 2020 r. weszły w życie nowe przepisy, każde miasto musi spełnić wymóg recyklingu co najmniej połowy odpadów komunalnych. Dlatego spółdzielnie wymagają segregacji śmieci od każdego mieszkańca. Za jej brak trzeba słono zapłacić - zwykle dwa, ale nawet cztery razy więcej ze wywóz odpadów.

Czytaj też: Butelki PET mają drugie życie. Odzież z recyklingu

Problem mają mieszkańcy bloków, bo wystarczy, że jedna osoba segregować śmieci nie będzie, a wszyscy zapłacą więcej. Jednak czy mieszkańcy mogą uniknąć zbiorowej odpowiedzialności?

Niestety, takie możliwości są ograniczone - stwierdzają w opinii sporządzonej dla "Fakt24" prawnicy z Haloprawo.pl. "W praktyce będzie trudno ustalić, kto jest sprawcą niedokonywania selekcji odpadów. Próba odszukania takich osób będzie żmudną pracą. Do tego osobie tej należałoby udowodnić, że to właśnie przez jej działanie została zwiększona opłata" - tłumaczą prawnicy.

Co więcej, mieszkańcy mogą być ukarani wyższą opłatą, nawet w przypadku, gdy ktoś złośliwie podrzuci do ich pojemników nieposegregowane śmieci.

Np. dla mieszkańców Warszawy stawka za gospodarstwo domowe w budynku wielorodzinnym to 65 zł. Jeśli na sto rodzin tylko jedna nie będzie segregować, to wszystkie zapłacą po 130 zł.

Czytaj także: Segregacja odpadów. Na co uważać i jakie są kary?

W praktyce, na przykładzie stolicy, kontenery z nieposegregowanymi odpadami będą oznaczane naklejką. Jak opisuje "Fakt", jeśli w pojemnikach na papier będą np. butelki, to pracownicy firmy zbierającej odpady przykleją znaczek i zostawią je i odbiorą dopiero w dniu, na który przewidziano zbieranie odpadów zmieszanych.

Jeśli firma zbierająca śmieci z danego bloku zauważy, że w tym przypadku problem występuje cały czas, to powiadomi o nim władze gminy, która podniesie opłaty za wywóz śmieci.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl