Problemy z wykreowaniem ruchu odreagowującego
Początek sesji, podobnie zresztą jak końcowa faza piątkowego handlu, upłynął wczoraj pod znakiem odreagowania wzrostowego. Bykom udało się zatem utrzymać na rynku dobrą atmosferę, która jak pamiętamy „zrodziła się” w piątek w rejonie strefy cenowej Fibonacciego: 2217 – 2222 pkt. Eksplozja optymizmu pojawiła się jednak z chwilą ponownego przedostania się kontraktów ponad przełamany wcześniej przedział: 2251 – 2258 pkt.
25.05.2010 | aktual.: 25.05.2010 08:28
Wydawało się, że na fali tego optymizmu kupujący zdołają dotrzeć do pierwszej istotnej zapory podażowej: 2319 – 2324 pkt. Niestety na przeszkodzie tym planom stanął Euroland, a dokładnie rzecz ujmując wiodące indeksy europejskie (wraz z kontraktami na amerykańskie indeksy i wyraźnie słabnącym kursem EURUSD), które w miarę upływu czasu coraz chętniej „spoglądały” na południe.
Trzeba jednak obiektywnie przyznać, że nasza ochota do powielania tego kierunku nie była zbyt mocno odczuwalna. Co prawda siłą rzeczy kontrakty weszły w fazę ruchu korekcyjnego, niemniej jednak impet fali spadkowej wyczerpał się już w rejonie: 2251 – 2258 pkt. Ewidentnie ignorowaliśmy zatem okresy słabości indeksów europejskich, reagując zdecydowanie wyraziściej na próby przejęcia inicjatywy przez popyt (z podobną sytuacją mieliśmy jak wiadomo do czynienia również w piątek).
Ostatecznie jednak zamknięcie czerwcowej serii kontraktów uplasowało się na poziomie: 2295 pkt (choć trzeba przyznać, że popołudniowa faza notowań przebiegała wyraźnie pod dyktando kupujących). Stanowiło to niewielki wzrost wartości FW20M10 w stosunku do piątkowej ceny odniesienia wynoszący: 0.22%.
W wyniku piątkowego zrywu popytu na wykresie kontraktów doszło do ukształtowania się dość interesującego układu technicznego (naruszenie: 2251 – 2258 pkt, test kolejnego zakresu: 2217 – 2222 pkt i następnie powrót ponad poziom: 2258 pkt). Często tego typu sekwencje zdarzeń (zwłaszcza, jeśli występuje tutaj współczynnik 0.886) stają się fundamentem, na bazie którego budowane są ruchy odreagowujące. Dlatego w swoich wczorajszych opracowaniach dopuszczałem scenariusz związany z możliwością wykształcenia ruchu kontrującego. Podkreślałem jednak, że szanse na urzeczywistnienie się takiej inicjatywy wzrosną dopiero w sytuacji pokonania sprzedających w rejonie stosunkowo istotnej zapory podażowej Fibonacciego: 2319 – 2324 pkt. Tymczasem bykom w ogóle nie udało się dotrzeć do wskazanego obszaru cenowego, zatem nie uzyskaliśmy tak naprawdę „technicznego potwierdzenia” wskazującego na możliwość wejścia rynku w nieco silniejszą fazę ruchu wzrostowego.
Dzisiaj natomiast przyjdzie nam się zmierzyć z silnymi spadkami indeksów azjatyckich, a także wyjątkowo mocną przeceną kontraktów na amerykańskie indeksy. Na domiar złego (można by rzec jak zwykle) na wartości traci para EURUSD, co oczywiście trudno uznać jako element „wspomagający” europejskie indeksy giełdowe.
Ponownie zatem musimy przypomnieć sobie o istnieniu znanej nam już zapory popytowej: 2251 – 2258 pkt. Obserwację strefy powiązałbym z uważną obserwacją zakresu cenowego: 2217 – 2222 pkt. Uważam, że dopiero w przypadku zanegowania tego ostatniego przedziału uprawdopodobni się scenariusz kontynuacji ruchu spadkowego i testu minimów cenowych ukształtowanych w lutym (poziom 2173 pkt).
Oczekują jednak, że popyt nadal z widoczną determinacją będzie starał przeciwstawiać się atakom niedźwiedzi w rejonie: 2251 – 2258 pkt. Nie można również wykluczyć scenariusza piątkowego, czyli naruszenia w/w zakresu, testu strefy: 2217 – 2222 pkt i następnie powrotu notowań FW20M10 ponad obszar cenowy: 2251 – 2258 pkt. W takiej sytuacji ponownie wzrosłaby szansa wykrystalizowania się silnego ruchu kontrującego.
Niemniej jednak brak reakcji popytu w rejonie: 2251 – 2258 pkt stałby się dla mnie źródłem cennych informacji o rynku. Wskazywałoby to bowiem na narastające problemy byków z utrzymaniem bieżących poziomów cenowych, co w konsekwencji powinno skutkować pogłębieniem się przeceny. Czynnikiem, który stoi jednak trochę w opozycji do tak zarysowanego scenariusza są piątkowe i poniedziałkowe działania podejmowane przez popyt. Co prawda niewiele z nich na razie wyszło, niemniej kupujący rzeczywiście wykazywali się na tym polu sporą ofensywnością.
Nie ukrywam jednak, że dopiero w sytuacji powrotu kontraktów ponad zakres cenowy: 2319 – 2324 pkt (co raczej będzie dzisiaj dość trudnym zadaniem) pomyślałbym o zmniejszeniu ilości krótkich pozycji w portfelu. Inwestorzy realizujący bardzo ofensywne i agresywne strategie transakcyjne mogliby wówczas pomyśleć również o zakupie niewielkiej ilości kontraktów.
Opracowanie:
Paweł Danielewicz
DM BZ WBK