Producent Doritos odpowiada na zarzuty. Dietetyk: To czemu tak świetnego produktu nie sprzedają w Niemczech?
Po naszym artykule o tym, że kultowe chrupki Doritos, które niedawno zadebiutowały w Polsce, są produkowane z gorszych składników niż ich odpowiedniki w Niemczech, w sieci zawrzało. A nam producent Doritos tłumaczy, że w sumie… nic się nie stało, a używanie niskiej jakości oleju palmowego to normalka.
04.09.2018 | aktual.: 04.09.2018 17:43
"Wszystkie nasze produkty na całym świecie spełniają najwyższe standardy w odniesieniu do smaku, jakości i bezpieczeństwa" – czytamy w liście do money.pl .
"Zastosowanie nieco odmiennych receptur w produkcji napojów i żywności w zależności od miejsca na świecie, nie jest niczym nietypowym i wynika z dążenia do dostosowania produktów do preferencji w zakresie smaku, potrzeb rynku, a także lokalnych smaków i nawyków, a także dostępności surowców do produkcji" – pisze dalej Jacek Borowiec z firmy Questia PR, która odpowiada za kontakt z mediami w sprawie Doritos (zachowano pisownie oryginału).
Czytaj też: Czy chipsy to samo zło
Przede wszystkim PepsiCo nie widzi nic złego w użyciu oleju palmowego. Jak pisaliśmy wcześniej, próżno go szukać w Doritos sprzedawanych w Niemczech czy we Francji. Tam używane są oleje słonecznikowy i rzepakowy.
"Olej palmowy jest najpowszechniej stosowanym olejem jadalnym na świecie (…) Gwarantuje neutralny smak oraz relatywnie wysoką odporność na zmiany jakościowe w trakcie przechowywania” – czytamy dalej. Firma podkreśla, że zastosowanie oleju palmowego pozwala na ograniczenie stosowania częściowo utwardzonych/uwodorowionych olejów roślinnych „stanowiących potencjalne źródło niekorzystnych dla zdrowia tłuszczów trans".
Niekoniecznie tłumaczy to jednak wielokrotnie większą ilość szkodliwych tłuszczów nasyconych w polskich Doritos, w porównaniu do ich niemieckiego odpowiednika (11 g do raptem 2,5 g).
– A czemu tak świetnego produktu nie sprzedają na niemieckim rynku? – komentuje Katarzyna Kowalska, dietetyk i specjalistka od żywienia. – Olej palmowy, jak każdy inny olej używany w przemyśle spożywczym, jest oczywiście dozwolony. Ale nigdy nie powinien być pierwszym wyborem. Jego właściwości nie pozwalają na jego szerokie, bezpieczne stosowanie – dodaje.
– Pamiętajmy, że do oleju palmowego nie ma żadnych zastrzeżeń zdrowotnych. Zastrzeżenia są do substancji, które powstają w wyniku oczyszczania tego oleju. I to ta sybstancja używana jest w przemyśle spożywczym – precyzuje dietetyk i specjalistka ds. żywienia Edyta Piesyk.
Kowalska z kolei mówi, że spożywanie chrupek z olejem palmowym raz na kilkanaście tygodni nie jest problemem. Ale jego zastosowanie w Polsce jest tak szerokie, że stanowi on poważny problem.
– Jest w margarynach, frytkach, batonikach, lodach i innych słodkich przekąskach, chipsach, popcornie. Ta lista jest bardzo długa i ciągle można ją rozszerzać. Możemy więc natknąć się na niego w wielu produktach, co za tym idzie, staje się niebezpieczny dla naszego zdrowia. Przetworzony olej palmowy doprowadza do zatykania tętnic i otyłości brzusznej – dodaje dietetyk Edyta Piesyk, autorka cookandlife.pl.
Katarzyna Kowalska odnosi się z kolei do jednego z argumentów producenta Doritos, który pada w załączonej do odpowiedzi infografiki o oleju palmowym. Firma podkreśla bowiem, że z jego produkcji utrzymuje się ok. 4,5 mln rolników w Azji i w Afryce. – Muszą się jakoś utrzymywać, ale czemu dzieje się to naszym kosztem? – pyta.
Dla Kowalskiej problem różnicy między żywnością sprzedawaną w Polsce, a tą w Niemczech nie jest nowy. Wystarczy pojechać do Niemiec i wypić popularną herbatę w torebkach, by zauważyć różnicę. A kubki smakowe mamy takie same – kończy.
PepsiCo podkreśla, że celem firmy jest uzyskanie do roku 2025 "poziomu nieprzekraczającego 1,1 grama tłuszczów nasyconych na 100 kalorii co najmniej w 3/4 wszystkich oferowanych przez PepsiCo produktach żywnościowych". "Cel ten planujemy osiągnąć poprzez przechodzenie na użycie olejów zawierających niższe poziomy nasyconych kwasów tłuszczowych i wdrażanie nowych sposobów smażenia" - twierdzi producent.
Komisja Europejska pracuje obecnie nad zmianą dyrektywy, która ma uniemożliwić sprzedawanie produktów tej samej marki w różnych składach, w zależności od kraju.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl