Przebadali konie z Morskiego Oka. "Doskonała forma"
Tylko jeden z 275 przebadanych koni, które wożą turystów do Morskiego Oka, nie został dopuszczony do pracy po badaniach. Zdaniem lekarzy weterynarii pozostałe są "doskonałej formie". Tymczasem fundacja Viva! wskazuje, że dopuszczono do pracy zwierzęta niewidome i ze zwyrodnieniem stawu.
Konie przeszły komisyjne badanie w ubiegły weekend. Przeprowadziło je trzech lekarzy weterynarii, w tym jeden wskazany przez aktywistów z fundacji Viva! oraz dwóch hipologów, w tym jednego inżyniera zootechnika specjalizującego się w hodowli i użytkowaniu koni. Oprócz tej komisji w badaniach brała udział trójka wspomagających lekarzy weterynarii.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Chów klatkowy" pod Warszawą. Nie zostawiają suchej nitki na inwestycji dewelopera
Wyniki badań koni z Morskiego Oka. Tylko jeden bez licencji
Badania koni ważących turystów na trasie do Morskiego Oka wypadły bardzo dobrze. Stan przebadanych koni nie wzbudził żadnych wątpliwości. Wszystkie są w doskonałej formie, tylko jeden koń, który nie ma jeszcze stosownej licencji, nie został dopuszczony do pracy na trasie z uwagi na kulawiznę - przekazał PAP dr Marek Tischner, weterynarz i specjalista chorób koni.
Komisja, która przeprowadziła badanie, ma jednak zastrzeżenia dotyczące zbyt długiego odpoczynku koni na górze, który od czerwca 2024 r. został wydłużony z 20 do 60 min. Specjaliści uważają, że grozi to wychłodzeniem mięśni.
- Dla dobrostanu koni, rozgrzane mięśnie nie mogą być wychłodzone przed kolejnym wysiłkiem, czyli jazdą na dół. Wychłodzenie mięśni przez godzinę postoju to ogromne ryzyko dla koni, zwłaszcza przy chłodnej pogodzie. Taki rozgrzany koń stojący na zimnie może się przeziębić lub doznać groźnego mięśniochwatu. Dlatego rekomendujemy powrót do poprzednich zasad, czyli odpoczynku 20-minutowego. Nie wiemy, dlaczego obrońcy praw zwierząt tak mocno lobbują za godzinną przerwą, skoro nie ma żadnych biologicznych wskazań do takiego odpoczynku - stwierdził weterynarz.
Dodatkowo specjaliści mają wątpliwości co do żywienia zwierząt, ponieważ u niektórych zaobserwowali zbytnie otłuszczenie. Dr Tischner wskazał, że jest to "skutek opacznie pojętej dbałości o zwierzęta, na co już wcześniej wielokrotnie zwracaliśmy uwagę postulując zmniejszenie dawki żywieniowej wielu koni".
Fundacja Viva! ma wątpliwości. "Nie są zainteresowani ochroną koni"
Całkowitej likwidacji transportu konnego domaga się fundacja Viva!. Jej zdaniem ponad 90 proc. należy wycofać z pracy na trasie do Morskiego Oka.
- Na stanowisku badawczym doktor Latochy (lek. wet. z ramienia Vivy! - PAP) konie każdego roku mają przekroczone tętno i oddech w stosunku do normy. Natomiast przy takim układzie głosów w komisji niestety nie ma szans na podejmowanie decyzji chroniących zwierzęta i wycofanie 90 proc. zwierząt z trasy, bo tak należałoby zrobić zgodnie z logiką i wynikami badań - podkreśliła Anna Plaszczyk z fundacji Viva!.
Jak dodała, do pracy został dopuszczony koń niewidomy oraz koń ze zwyrodnieniem stawu (tzw. szpatem).
- W mojej opinii świadczy to tylko o tym, że komisja w tym składzie, poza naszą lekarką weterynarii, nie jest zainteresowana ochroną koni, a jedynie ochroną interesu fiakrów i utrzymaniem za wszelką cenę transportu konnego do Morskiego Oka. Te konie pracują w przeciążeniu, co już wkrótce będzie udowodnione wyliczeniami niezależnych ekspertów - zaznaczyła Plaszczyk. Jej zadaniem konie na trasie pracują w przeciążeniu około jednej tony.
Jednak dr Tischner wyjaśnił, że koń niedowidzący pracuje na tej trasie już trzeci rok i ma wyostrzony zmysł słuchu. Jak dodał, bardzo dobrze współpracuje w parze z innym koniem. Ponadto jego zdaniem szpat nie dyskwalifikuje konia i jest częstą przypadłością koni pracujących.
Badanie koni pracujących na trasie do Morskiego Oka jest wykonywane w kilku etapach. Pierwszy obejmuje badanie ortopedyczne na dolnym przystanku na Polanie Palenica. Wówczas koniom mierzy się tętno, oddech i odwodnienie.
Później zwierzęta wyjeżdżają w pełnym obciążeniu wozów na górny przystanek, czyli na Polanę Włosienica przed Morskim Okiem. Tam znów badane są te same parametry. Po 10 minutach specjaliści ponawiają pomiary. Po 20 minutach konie bada kolejny weterynarz.
W planach jest jeszcze druga badań, w ramach której lekarze sprawdzą kondycję około 40 koni.
Bus elektryczny zamiast koni?
Zwierzęta przechodzą szczegółowe badania przed każdym letnim sezonem turystycznym. W 2023 r. do pracy dopuszczono wszystkie 300 koni.
W maju 2024 r. przedstawiciele wozaków i organizacji prozwierzęcych spotkali się z minister klimatu i środowiska Pauliną Hennig-Kloską i zawarli 12 punktowe porozumienie. Została podjęta decyzja m.in. o zmniejszeniu liczby osób na wozie (z 12 do 10 osób) oraz rozpoczęto testy elektrycznego busa.
Wyniki badania wskazują, że bateria wystarczy na wykonanie sześciu kursów dziennie. Jednak jak już pisaliśmy w WP, na jaw wyszło kilka mankamentów - przez bezgłośną pracę silnika piesi nie słyszą nadjeżdżającego pojazdu, a w busie jest tylko jedno miejsce na wózek inwalidzki.
Bus elektryczny był do dyspozycji Tatrzańskiego Parku Narodowego (TPN) przez dwa tygodnie, ale nie jest to jeszcze docelowy pojazd, który mógłby zastąpić zaprzęgi konne na tej trasie.