Eksperci o kryzysie jajecznym. Przykra niespodzianka na Wielkanoc
Sieci handlowe urządzają przed Wielkanocą duże promocje na jajka, chcąc zwabić dodatkowych klientów. Producenci alarmują jednak, że w tym roku osoby liczące na obniżki cen mogą obejść się smakiem. Branżę hodowców kur dotknął bowiem wielowymiarowy kryzys.
Sieci handlowe posiadają pulę produktów, za pomocą których próbują zachęcić klientów do zrobienia zakupów w danym sklepie. Za tego rodzaju "wabiący" towar uważa się np. masło, którego obniżki są w stanie przyciągnąć do dyskontu konsumentów. Ci ostatni robią oczywiście przy okazji także inne zakupy, co dla sieci jest bardzo opłacalną strategią marketingową.
Przed Wielkanocą funkcję takiego produktu pełnią jajka. Mimo to branża twierdzi, że Polacy na atrakcyjne oferty nie powinni w tym roku liczyć. Co więcej, jajka są droższe o 11,3 proc. niż rok temu. Średnio za sztukę trzeba obecnie zapłacić 0,98 zł. Dlaczego?
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dubajska czekolada z Thermomiksa. Czy jest tańsza, niż ta ze sklepu?
W Polsce ubywa kur
Krajowa Izba Producentów Drobiu i Pasz prowadzi statystyki, które pokazują, ile kur niosek jest w krajowych zakładach wylęgu drobiu. Są one później wstawiane na fermy produkcyjne.
- To bardzo miarodajne wskaźniki. Są w stanie powiedzieć, jak wyglądają cykle produkcyjne i jakie będzie pogłowie tuż przed Wielkanocą. Okazało się, że w ubiegłym roku piskląt było o 5 mln sztuk mniej - mówi WP Finanse Katarzyna Gawrońska, dyrektor Krajowej Izby Producentów Drobiu i Pasz.
Dlaczego tak się dzieje? Jest to zależne od kilku czynników. Gawrońska podkreśla, że producenci mają w pamięci złe doświadczenia z poprzednich lat zdominowanych przez dużą niepewność rynkową.
Koszty produkcji bardzo mocno się wahały. Chodzi głównie o koszty pasz na rynkach światowych. W górę poszły także koszty energii, opakowań, transportu czy logistyki. Druga sprawa to niepewność legislacyjna związana z zapowiedziami nt. ograniczeń w produkcji klatkowej i redukowaniem wpływu produkcji zwierzęcej na środowisko - słyszymy.
Z tego względu, mówi ekspertka, producenci nie podejmowali decyzji, by obsadzać cały "kurzy" potencjał na fermach.
Kurze choroby nękają Europę
Na tę ostrożność nałożyły się choroby, które nękają stada od początku roku. Ptasia grypa nie jest w Polsce zjawiskiem nowym. Występuje od wielu lat. Tym razem w dużym stopniu dotknęła branżę jaj konsumpcyjnych.
Oprócz tego po raz pierwszy od 50 lat pojawił się nad Wisłą rzekomy pomór drobiu. Jak pisaliśmy w WP Finanse na początku roku, z powodu tej choroby hodowcy są zmuszeni gazować całe stada ptaków. Lek. wet. Katarzyna Szczubiał z Wojewódzkiego Inspektoratu Weterynarii w Lublinie tłumaczyła, że wirus jest bardzo groźny dla zwierząt hodowlanych: przestają pić, robią się apatyczne i rośnie ich śmiertelność. - Rzekomego pomoru drobiu nie jesteśmy w stanie leczyć - podkreślała ekspertka.
Wirus rzekomego pomoru drobiu jest wprawdzie stwierdzany w stadach brojlerów, ale restrykcje obowiązują aż 10 km od ogniska wystąpienia choroby.
Co się z tym wiąże? Hodowcy nie mogą wstawiać w regionie objętym ograniczeniami nowych stad drobiu, a transport jaj musi się odbywać za zezwoleniem powiatowego lekarza weterynarii. Nie można także eksportować produktów. - To mocno zaburza rynek - wskazuje ekspertka. W efekcie liczba jaj w okresie wielkanocnym może być nawet o 20 proc. niższa niż rok temu.
To jednak nie koniec zawirowań. Z dużymi problemami podażowymi zmagają się m.in. Włosi, Bułgarzy, Węgrzy i Niemcy. Oczy miejscowych producentów skierowały się na Polskę. - Przetwórnie jajeczne z Europy bardzo mocno walczą o pozyskiwanie towaru od nas - podkreśla Katarzyna Gawrońska.
Coraz większe zainteresowanie polskimi jajkami wykazują również kraje z Bliskiego Wschodu, które do tej pory zaopatrywały się w Stanach Zjednoczonych. USA zmagają się jednak z potężnym kryzysem: od października w wyniku chorób producenci stracili 50 mln kur niosek. Jaj zaczyna brakować nawet w amerykańskich sklepach, a te dobrze zaopatrzone windują ceny za towar.
Gawrońska dodaje też, że wysoki sezon związany z Wielkanocą już się zaczął. Od początku lutego sektor HoReCa (czyli hotelarstwo i gastronomia) oraz sieci handlowe mają duże zapotrzebowanie na jajka, co dodatkowo wywiera presje na popyt i ceny.
- Trudno byłoby oczekiwać w takiej sytuacji, by sieci handlowe oczekiwały dużych promocji od producentów - dodaje Gawrońska.
Adam Sieńko, dziennikarz WP Finanse i money.pl