Rada zatrudnienia ws. zmian w nagradzaniu urzędników PUP
Powiatowa Rada Zatrudnienia w Radomiu alarmuje, że stosowany przez resort pracy sposób rozliczania pośredniaków z walki z bezrobociem i związany z tym system
nagradzania urzędników może ograniczyć realne wsparcie bezrobotnych. Resort pracy nie zgadza się z
zarzutami.
02.08.2014 | aktual.: 02.08.2014 08:47
Zgodnie z przepisami znowelizowanej wiosną ustawy o promocji zatrudnienia i instytucjach rynku pracy samorządy powiatowe otrzymują pieniądze na nagrody oraz składki na ubezpieczenia społeczne pracowników powiatowych urzędów pracy z tzw. Funduszu Pracy.
To, czy urząd pracy dostanie pieniądze na nagrody, zależy od spełnienia dwóch z trzech kryteriów. Pod uwagę brane są wskaźniki: efektywności zatrudnieniowej, czyli ilu bezrobotnym udało się znaleźć pracę (więcej niż 66,2 proc.), kosztowej (suma wydatkowanych pieniędzy na bezrobotnego - mniej niż 13 005,85 zł) oraz udziału doradców klienta w ogólnej liczbie zatrudnionych bądź liczby bezrobotnych przypadających na jednego doradcę klienta.
Zdaniem wiceministra pracy i polityki społecznej Jacka Męciny, nowe rozwiązania mają na celu zmniejszenie biurokracji i obniżenie liczby pracowników urzędów pracy, którzy pracują z bezrobotnymi jako doradcy klienta.
Tymczasem PRZ w Radomiu alarmuje, że efekty zmian mogą być przeciwne. "Przyjęta metodologia może doprowadzić do sztucznego kreowania statystyk przez urzędy pracy i ograniczania rzeczywistego wsparcia dla bezrobotnych. By poprawić wskaźniki i uzyskać pieniądze na nagrody dla pracowników, urzędy pracy będą zmuszone sztucznie kreować statystyki, a bezrobocie nie będzie spadać" - mówi przewodnicząca Powiatowej Rady Zatrudnienia (PRZ) w Radomiu i wiceprezydent tego miasta Anna Kwiecień. Pismo w tej sprawie PRZ w Radomiu wysłała do ministra pracy i polityki społecznej.
Uzasadniając swoje stanowisko, PRZ powołuje się na dokumenty resortu pracy, na podstawie których badana jest tzw. efektywność zatrudnieniowa. "W statystykach tych ujmowane są nawet osoby, które podjęły zatrudnienie na jeden lub dwa dni, a potem znów wróciły, by zarejestrować się w urzędzie pracy jako bezrobotne" - podkreśla dyr. Powiatowego Urzędu Pracy w Radomiu Józef Bakuła.
"Przyjmując takie kryteria, MPiPS 'zachęca' nas, nagradzając PUP-y, które tak robią, do wykazywania fikcyjnej efektywności, np. zatrudniania na kilka dni czy wysyłania osób bezrobotnych na kilka aktywnych form jedna po drugiej, co nie rozwiązuje problemu bezrobocia - zwraca uwagę Bakuła. "Przy takim podejściu do zagadnienia prawdopodobnie w niedługim czasie efektywność w urzędach pracy - ta na papierze - zbliży się do 100 proc., a w praktyce bezrobocie będzie rosło" - dodaje.
Męcina przyznaje, że zdarzają się takie sytuacje, ale są one jednostkowe. Dodaje, że takie działania nie będą możliwe od 1 stycznia 2015 r. - wtedy bowiem resort pracy będzie miał możliwość podglądu bazy ZUS-u. "Od przyszłego roku będziemy monitorować trwałość zatrudnienia także pod kątem eliminowania fikcji w statystykach" - podkreśla.
Zdaniem Bakuły zagrożona jest też jedna z bardziej popularnych form aktywizacji bezrobotnych - refundacja kosztów utworzenia nowych stanowisk pracy. Na jedno stanowisko pośredniak przeznacza 6-krotność średniej płacy, czyli obecnie do 22 939,92 zł. "To jedna z form, który wymaga większego wkładu pieniężnego. Dlatego może się okazać, że urzędy niechętnie będą wydatkować na nie pieniądze, by nie przekroczyć wskaźnika efektywności kosztowego i nie stracić pieniędzy na nagrody dla pracowników" - uważa szef radomskiego pośredniaka.
Męcina zgadza się, że refundacja zatrudnienia to bardzo atrakcyjna i efektywna forma walki z bezrobociem, ale także kosztowna. Z jego wyliczeń wynika, że gdyby resort przeznaczył 20 mln zł tylko na dotacje związane z utworzeniem stanowisk pracy, wówczas pieniędzy wystarczyłoby na pomoc dla 800 bezrobotnych. "Tymczasem wydatkując te same pieniądze na staże, szkolenia, itp. - w zależności od potrzeb bezrobotnych - można pomóc 2 tys. osób" - podkreśla wiceszef resortu pracy.
Bakuła przekonuje jednak, że ta forma pomocy jest kosztowna tylko pozornie. "Z naszych badań wynika, że po upływie trzech lat aż 87 proc. zrefundowanych stanowisk pracy funkcjonuje nadal. Oznacza to, że do budżetu instytucji państwowych, takich jak ZUS, urząd skarbowy czy Fundusz Pracy, wraca znacznie większa kwota od tej wydanej na refundację stanowiska pracy" - zauważa Bakuła. Zdaniem Męciny takie wpływy będą jednak także w sytuacji zatrudnienia bezrobotnego, który skorzystał z innej tańszej formy wsparcia. "Wszystko zależy od efektywności zatrudnienia, która zgodnie z naszymi założeniami powinna rosnąć"- dodaje.
Jak informuje MPiPS, w ub. roku samorządy powiatowe otrzymały z Funduszu Pracy na nagrody oraz składki na ubezpieczenia społeczne pracowników powiatowych urzędów pracy 134 491,7 tys. zł, a w tym roku jeszcze więcej - 147 739,1 tys. zł.
Ministerstwo podkreśla, że ponad 75 proc. powiatowych urzędów pracy spełnia dwa z trzech warunków, które upoważniają do przyznania pieniędzy na nagrody dla pracowników.
W powiecie radomskim jest jeden z najwyższych wskaźników bezrobocia w kraju - 28,8 proc.
Ilona Pecka
(AS)