Referendum na Krymie za wejściem do Rosji, Zachód je odrzuca (synteza weekendowa)

16.03. Warszawa (PAP) - Władze Krymu ogłosiły po zakończonym w niedzielę referendum, że 95,5 proc. głosujących opowiedziało się za przyłączeniem półwyspu do Rosji. USA, UE i jej...

16.03.2014 | aktual.: 17.03.2014 07:08

16.03. Warszawa (PAP) - Władze Krymu ogłosiły po zakończonym w niedzielę referendum, że 95,5 proc. głosujących opowiedziało się za przyłączeniem półwyspu do Rosji. USA, UE i jej kraje, które tak jak Kijów uważają plebiscyt za nielegalny, odrzuciły jego wyniki.

Władze Krymu podały, że przeliczono ponad 50 proc. głosów i 95,5 proc. uczestników referendum odpowiedziało pozytywnie na pytanie: "Czy jesteś za ponownym zjednoczeniem Krymu z Rosją na prawach podmiotu Federacji Rosyjskiej?". Frekwencja wyniosła 81,36 proc.

Wcześniej w niedzielę, po ogłoszeniu pierwszego sondażu exit poll o wynikach, Biały Dom wydał oświadczenie, w którym zapewnił, że świat nie będzie przyglądał się aneksji cudzego terytorium. "Stany Zjednoczone i ich sojusznicy wielokrotnie jasno mówili, że wojskowa interwencja i naruszenie prawa międzynarodowego sprawią, iż Rosja będzie płaciła coraz wyższą cenę - nie tylko na skutek środków nałożonych przez USA i amerykańskich sojuszników, ale także na skutek destabilizujących działań samej Rosji" - podkreślił rzecznik Białego Domu Jay Carney.

Oświadczenia o tym, że krymskie referendum jest nielegalne i jego wyniki nie mogą zostać uznane, wydały Ministerstwa Spraw Zagranicznych Francji i Wielkiej Brytanii. Ukraińskie władze nie zareagowały dotychczas na krymski plebiscyt. Wcześniej jego przeprowadzenia zakazał Trybunał Konstytucyjny Ukrainy.

UE uważa referendum za nielegalne i bezprawne i nie uzna jego wyniku - oświadczyli przewodniczący Rady Europejskiej Herman Van Rompuy i szef Komisji Europejskiej Jose Barroso. Taką samą ocenę wyraził przewodniczący Parlamentu Europejskiego Martin Schulz.

UE dotąd groziła wprowadzeniem sankcji wizowych i finansowych wobec osób odpowiedzialnych za naruszenie suwerenności Ukrainy, jeżeli nie dojdzie do deeskalacji kryzysu na Krymie. W niedzielę ambasadorowie krajów UE w Brukseli nie uzgodnili ostatecznej treści sankcji; uczynią to w poniedziałek w Brukseli ministrowie spraw zagranicznych krajów UE.

Według nieoficjalnych doniesień lista osób objętych sankcjami może obejmować przywódców krymskich separatystów, a także członków rosyjskich władz bezpośrednio odpowiedzialnych za decyzje prowadzące do naruszenia terytorialnej suwerenności Ukrainy. Według dyplomatów nie jest wykluczone, że lista zostanie poszerzona o Rosjan dopiero w kolejnych dniach w zależności od dalszych wydarzeń. Zapewne jednak nie znajdą się na niej nazwiska prezydenta Rosji Władimira Putina i szefa MSZ Siergieja Ławrowa.

Na Krymie po zakończeniu głosowania nieuznawany przez władze ukraińskie wicepremier autonomii Rustam Temirgalijew oświadczył, że krymski parlament przyjmie oficjalny wniosek o wstąpienie półwyspu w skład Federacji Rosyjskiej już w poniedziałek.

W Moskwie przewodniczący Dumy Państwowej (niższej izby parlamentu) Siergiej Naryszkin przypomniał, że ustawa z 2001 roku przewiduje przyjęcie nowego podmiotu w skład FR. Przewiduje ona, że obce państwo zwraca się do FR z prośbą o wejście w skład federacji i zawarcie traktatu. Następnie prezydent FR informuje o tym obie izby parlamentu i rząd i jeśli to konieczne, przeprowadza konsultacje.

Według dalszej procedury po podpisaniu traktatu prezydent FR występuje do Sądu Konstytucyjnego o sprawdzenie jego zgodności z ustawą zasadniczą. Kolejny etap to przekazanie Dumie Państwowej do ratyfikacji traktatu, a także wniesienie pod jej obrady projektu federalnej ustawy konstytucyjnej o przyjęciu do Federacji Rosyjskiej nowego podmiotu. Do przyjęcia takiej ustawy potrzebne jest też poparcie Rady Federacji, izby wyższej parlamentu.

Naryszkin ocenił też, że referendum na Krymie to dla Rosji "historyczny dzień". Przewodniczący Komisji ds. WNP w Dumie Leonid Słucki wykluczył, by Moskwa wycofała się z deklaracji przyjęcia Krymu do FR, jeśli taka jest wola jego mieszkańców wyrażona w referendum.

W niedzielę ukraińskie ministerstwo obrony ogłosiło, że porozumiało się z rosyjską Flotą Czarnomorską na Krymie i resortem obrony w Moskwie w sprawie rozejmu do 21 marca. Do tego czasu nie będą podejmowane działania przeciwko ukraińskim obiektom wojskowym na półwyspie. Według ekspertów rozejm może jednak oznaczać, że strona ukraińska dostaje czas na ewentualną ewakuację z półwyspu swoich żołnierzy.

Jeszcze w przeddzień referendum, w sobotę, Rada Europy ogłosiła wstępny raport sporządzony przez jej organ doradczy - Komisję Wenecką. Raport głosi, że plebiscyt na Krymie "jest nie do pogodzenia z zasadami konstytucyjnymi i standardami demokratycznymi".

Rosja natomiast w ciągu weekendu powtarzała, że referendum jest zgodne z prawem międzynarodowym. Ocenę tę wyraził prezydent Władimir Putin w rozmowie telefonicznej z kanclerz Niemiec Angelą Merkel oraz z prezydentem USA Barackiem Obamą. Jak przekazał w niedzielę Kreml, Putin powiedział Obamie, że władze w Kijowie nie są skłonne do "do poskromienia nieokiełznanej przemocy grup ultranacjonalistów i radykałów, którzy destabilizują sytuację i terroryzują cywilów, w tym ludność posługującą się językiem rosyjskim i naszych rodaków".

W sobotę Rosja, zgodnie z przewidywaniami, zawetowała w Radzie Bezpieczeństwa ONZ przedstawiony przez USA projekt rezolucji potępiający krymskie referendum i wzywający do nieuznania jego wyników. Od głosu wstrzymały się Chiny. (PAP)

awl/ mc/ dan/

Źródło artykułu:PAP
finansepowtórzeniewydarzenia
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)