Rekrutacja jak z księżyca - najgłupsze pytania na rozmowie kwalifikacyjnej

Podobno nie ma głupich pytań, są tylko głupie odpowiedzi

Rekrutacja jak z księżyca - najgłupsze pytania na rozmowie kwalifikacyjnej
Źródło zdjęć: © ˆ pressmaster - Fotolia.com

09.12.2013 | aktual.: 09.12.2013 10:35

Podobno nie ma głupich pytań, są tylko głupie odpowiedzi. I choć osoby przeprowadzające rozmowy kwalifikacyjne tłumaczą, że pytać muszą, czasami można mieć wrażenie, że są mocno oderwani od rzeczywistości.

Fakt, w rozmowie kwalifikacyjnej chodzi przede wszystkim o lepsze wzajemne poznanie się, a rekruter chce stwierdzić, czy to, co przeczytał w CV o kandydacie, zgadza się z rzeczywistością. Jednak czy każde jego pytanie prowadzi do tego celu? Sprawdziliśmy, które z pytań na spotkaniach o pracę mogą być odbierane za najgłupsze i radzimy jak sobie z nimi radzić.

Dlaczego pan/pani chce zdobyć tę pracę?

Na takie pytanie chciałoby się odpowiedzieć: "A jak pan/pani sądzi? Przecież po to, żeby zarabiać pieniądze na życie!". Rekruter dobrze zdaje sobie sprawę, że tak właśnie brzmiałoby większość szczerych odpowiedzi. Jednak przecież nie o szczerość chodzi na tym spotkaniu. To pytanie chętnie stosowane jest jako wstęp do rozmowy. Co chce usłyszeć rekruter? Na przykład, że praca na stanowisku, o które się ubiegamy, to możliwość rozwijania pasji. Można też dodać: "Szczerze mówiąc, nie wyobrażam sobie, abym mógł robić zawodowo cokolwiek innego". I już rozmowa zaczyna się kleić.

Oceń firmę

Co właściwie nie podobało się panu/pani w poprzednim miejscu zatrudnienia? - pada pytanie. Czy można odpowiedzieć na nie szczerze? Czy można powiedzieć na przykład, że zawinił temu szef i niezbyt rozgarnięci współpracownicy? O nie! Lepiej ugryźć się w język i tą wiadomość zachować wyłącznie dla siebie.

Mój były szef to...

Co sądzi Pan o swoim byłym przełożonym? Słysząc to, każdy trzeźwo myślący pracownik w tym momencie sypnąłby z rękawa kilkoma epitetami. Nie opłaca się jednak tego robić. A nóż przyszły szef już na starcie wystraszy się, że zostanie oceniony podobnie? Sytuacja wydaje się o tyle dziwna, że rekruter z góry oczekuje nieszczerych odpowiedzi. Szczerego z pewnością nie zechce zatrudnić. A szkoda. Przecież to jasne, że większość pracowników nie znosi swojego szefa.

Kasa na stół

Jakich zarobków pan/pani oczekuje? - odpowiedź na to pytanie sprawia najwięcej kłopotów na rozmowie kwalifikacyjnej. Przecież każdy normalny człowiek z chęcią powiedziałby, że jak najwyższych. Niestety, takie stwierdzenie może być równe dyskwalifikacji. Lepiej więc schować dumę w kieszeń i z pokorą powiedzieć: "Wiem, że jestem w stanie wnieść ponadprzeciętny wkład w państwa firmę — chciałbym więc być uczciwie i adekwatnie wynagrodzony."

Życie na hamaku?

Co chciałby pan/pani robić za 5 lat? No chyba nie ulega wątpliwości, że za pięć lat każdy marzy o spacerowaniu po własnej willi z basenem, najlepiej gdzieś na Karaibach. Do tego najlepiej, aby konto było stale zasilane sporą dawką gotówki, a czasu na ekskluzywne zakupy nigdy nie brakowało… Ale czy można to powiedzieć rekruterowi? Oj, nie. Ten oczekuje od nas, że wspomnimy coś o ciężkiej pracy na chwałę firmy i o wielkiej determinacji pięcia się po szczeblach kariery.

Osobiste wzloty i upadki

Jaki jest pani/pana największy sukces, niezwiązany z karierą? - pyta rekruter. Cóż, czy przyznanie się, że profesor ledwie przepchnął mnie przez studia to sukces? A może sukcesem jest fakt, iż życiowy partner ciągle tkwi przy naszym boku, choć rozstań była cała masa? Co odpowiedzieć na tak dziwaczne pytanie? Pamiętaj, że tak naprawdę rekrutera nie interesują twoje prywatne sprawy. Nawet to pytanie kręcić się powinno dookoła rzeczy związanych z pracą i zawodem. Powiedz, że długo marzyłeś o przejechaniu rowerem 100 km i wreszcie ci się udało. Chodzi o to, żebyś zareklamował się jak osoba dążąca do celu.

Drobne konflikty

Zadaniem rekruterów jest między innymi kompletowanie dobrze pracującego i zgranego zespołu. To dlatego często pytają o stosunki z kolegami i umiejętność pracy w zespole. Nie należy się więc dziwić, gdy nagle podczas rozmowy o pracę pada: "Proszę opowiedzieć mi o sytuacji, kiedy musiał pan/pani skrytykować swojego kolegę z pracy. W jaki sposób to się odbyło?". W tym miejscu lepiej nie wspominać awantur, kiedy w powietrzu latały niecenzuralne słowa, albo cała firma zamarła w bezruchu, gdy z kolegą pracującym nad jednym projektem (z którym mieliście odmienne zdania), poniosły was nerwy i tak trzaskaliście drzwiami, że wypadły z futryny. Lepiej powiedzieć, że cenisz pracę w zespole.

ml,MA,WP.PL

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (206)