Rodzinny biznes: Uprawa konopi
Krakowska prokuratura oskarżyła matkę i syna o nielegalną uprawę konopi indyjskich w celach zarobkowych.
15.12.2014 | aktual.: 17.12.2014 09:58
O zakończeniu śledztwa w tej sprawie poinformowała dziś Bogusława Marcinkowska, rzecznik prokuratury.
Rodzinny biznes Janiny i Grzegorza K - jak ustalili śledczy rozwijał się od stycznia do 22 lipca 2014 roku. Przez ten czas matka i syn uzyskali nie mniej niż 2,7 kilograma suszu, z którego syn wytworzył nie mniej niż 1,2 kilograma marihuany.
Oboje odpowiedzą za produkcję, posiadanie znacznych ilości narkotyków, a Grzegorz K. dodatkowo za nielegalne posiadania broni gazowej Perfecta i czterech sztuki amunicji SMHPSM 8 mm.
Uprawę zlikwidowali policjanci w lipcu. - Podczas przeszukania domu kobiety znaleźli na strychu dwa specjalistyczne namioty wraz z instalacją do ogrzewania i oświetlania sadzonek oraz 58 sztuk konopi - opowiada prok. Marcinkowska. Rośliny miały wysokość od 30 do 120 cm.
Na strychu policjanci ujawnili też marihuanę o łącznej wadze 875,50 gramów. W innym pomieszczeniu znaleziono. in. 11 sztuk sadzonek konopi wraz z instalacją do nagrzewania i oświetlenia roślin, a także wypełnione oraz puste woreczki strunowe. Były oznaczone : „l g", „2 g", „5 g", „25 g", a także pudełka plastikowe z zawartością suszu oznaczone „30 g" i „50 g".
W sumie w domu Grzegorza K. policja zabezpieczyła 313,86 gramów marihuany i broń gazową Perfecta wraz z 4 sztukami amunicji. Mężczyzna nie miał na nią wymaganego pozwolenia.
Z ustaleń śledczych wynika, że Grzegorz K. rozsadzał rośliny konopi w swoim mieszkaniu , a później były one przesadzane do namiotów, zainstalowanych na strychy domu jego rodziców położonego pod Krakowem.
Grzegorz K. przyjeżdżał do domu rodzinnego raz na jakiś czas więc w czasie jego nieobecności pielęgnacją roślin zajmowała się jego matka. Z roślin, które osiągnęły już odpowiednią dojrzałość Grzegorz K. uzyskiwał susz roślinny, z którego część zużywał na własny użytek, a część trzymał w woreczkach oznaczonych gramaturą od 1 do 25 gramów oraz pudełkach oznaczonych od 30 do 50 gramów, by później sprzedać narkotyk.
Broń produkcji niemieckiej znaleziona u Grzegorza K. pochodzi z 1994 roku - Pistolet miał odłamaną iglicę, ale jak zauważył biegły po jej wymianie możliwe było oddanie strzałów, co powoduje, że broń ta nie była pozbawiona cech użytkowych w sposób trwały i nieodwracalny - zauważa prok. Marcinkowska.
Przesłuchany Grzegorz K. przyznał się do popełnienia zarzuconych mu przestępstw i złożył wyjaśnienia. -Wynika z nich, że zabezpieczona broń palna nie miała iglicy, dlatego zdaniem podejrzanego nie była zdatna do użytku - mówi rzecznik krakowskiej prokuratury.
Mężczyzna tłumaczył, że jego matka nie miała świadomości jakie rośliny rosły na jej strychu. - Podejrzany wskazał, że hodowlę marihuany rozpoczął około stycznia 2014 roku i prosił matkę o podlewanie roślin, lecz lampy i instalacje założył na strychu sam - opowiada prok. Marcinkowska. Mężczyzna zapewniał, że marihuanę produkował na własny użytek, ponieważ palił ją od kilku lat.
Grzegorz K. zaprzeczył, aby sprzedawał narkotyk innym osobom. - Porcjowałem marihuanę, ponieważ jak czasem jeździłem na ryby, to zabierałem ze sobą gotowe pakiety ze środkiem odurzającym - tłumaczył śledczym mężczyzna.
Przesłuchana Janina K. przyznała się do zarzuconego jej czynu i złożyła wyjaśnienia. Kobieta mówiła, że jest pasjonatką uprawy roślin i w Internecie przeczytała o uprawie konopi. Podlewała te rośliny i dbała o nie. - Zasadziłam je w maju i w kwietniu - tłumaczyła.
Kobieta stwierdziła, że jej syn Grzegorz wiedział o tej uprawie, jednakże nie interesował się nią, ani w niej nie uczestniczył. Pomagał tylko zainstalować lampy na strychu.
Ani matka, ani syn nie byli wcześniej karani. - Wraz z aktem oskarżenia do sądu wysłaliśmy wniosek o dobrowolne poddanie się karze - mówi prok. Marcinkowska. Janiny K. chce dal siebie 1,5 roku więzienia w zawieszeniu na dwa lata.
Jej synowi grozi kara od 3 do 15 lat więzienia. Mężczyzna jest w areszcie.