Rolnicy nie chcą płacić za dzierżawę przejazdu kolejowego w szczerym polu. Przepisy są jednak po stronie kolei
Albo dzierżawa przejazdu kolejowego za 120 zł miesięcznie, albo jego likwidacja. Taką alternatywę postawiono przed kilkoma rolnikami z Podlasia, którzy od lat korzystają z przejazdu kolejowego w szczerym polu. Rolnicy płacić nie chcą, a to oznacza likwidację przejazdu.
21.08.2017 08:37
- To jakieś wariactwo. Każą nam ustawić szlaban zamykany na kłódkę. Ostatecznie możemy tak zrobić, ale dlaczego mamy jeszcze płacić co miesiąc. To jest szantaż! - mówi zdenerwowany rolnik ze wsi Chodźki na Podlasiu, cytowany przez "Fakt".
Inny grozi kolei, że miejscowi rolnicy postawią zaporę na torach i będą pobierać opłatę za przejazd pociągu przez ich pola.
Zdenerwowanie rolników z Chodziek wywołało pismo spółki PKP Polskie Linie Kolejowe, z którego wynika, że jedyną szansą na utrzymanie przejazdu kolejowego w polu jest jego dzierżawa przez użytkujących go rolników. W innym razie zostanie zlikwidowany.
Nie jest to odosobniony przypadek. Takie informacje od dłuższego czasu pojawiają się na setkach innych przejazdów kolejowych, które są zlokalizowane w szczerym polu.
Złośliwość państwowej spółki zarządzającej torami w Polsce spółki? Nic z tych rzeczy. To efekt rozporządzenia, jakie w 2015 wydała minister infrastruktury i rozwoju Maria Wasiak w rządzie Ewy Kopacz.
Wasiak chciała zrobić porządek z przejazdami kolejowymi, w taki sposób, by tylko te znajdujące się na drogach publicznych były utrzymywane przez PKP PLK. Pozostałe miały zostać zlikwidowane.
Zostawiono jednak furtkę - przejazd kolejowy znajdujący się poza drogami publicznymi może zostać zachowany, o ile zostanie wydzierżawiony przez lokalny samorząd lub mieszkańców.
Przepisy te zostały utrzymane w mocy przez obecne kierownictwo resortu infrastruktury. Nie ma też żadnych sygnałów, by minister Andrzej Adamczyk z PiS chciał zmienić wydane przez swoją poprzedniczkę rozporządzenie.
Problemem dla rolników z Chodziek jest nie tylko sama opłata za dzierżawę przejazdu, która ma wynosić 120 zł miesięcznie, ale kwestia odpowiedzialności. W takim przypadku stają się bowiem zarządcami przejazdu kolejowego ze wszystkimi tego konsekwencjami.
Odpowiedzialności za przejazd nie chce też brać gmina, która podkreśla, że przejazd kolejowy znajduje się na prywatnych działkach.
Dla rolników, których działki już od 1915 roku są przecięte przez linię kolejową do Suwałk, korzystanie z przejazdu kolejowego oznacza najszybszy dojazd do swych pól. W przeciwnym razie będą musieli jeździć okrężną drogą.
Wystarczy rzut oka na mapę, by zobaczyć, że w pobliżu wsi Chodźki znajdują się dwa przejazdy kolejowe na asfaltowych drogach publicznych, które przecinają opisywaną linię kolejową. Dzieli je nieco ponad kilometr.
- Jeżeli jest właściciel przejazdu po stronie linii kolejowej, powinien też być właściciel po stronie drogi - powiedział programowi "Interwencja" w telewizji Polsat Mirosław Siemieniec z PKP PKL.
Obecnie na sieci torów zarządzanej przez PKP PLK jest około 12,5 tys. przejazdów dla samochodów. Kolejarze szacują, że znajdują się średnio co półtora kilometra, ale są miejsca, gdzie przejazdy są co 200-300 metrów.
Jak przekonuje spółka, w większości przypadków tak często rozmieszczone przejazdy kolejowe w dobie samochodów i zmechanizowanego rolnictwa są zupełnie zbędne, dlatego będą likwidowane.
Zdarzają się jednak sytuacje że spółka kolejowa postępuje zupełnie bezdusznie. W lipcu "Fakty" TVN informowały o przypadku mieszkającego przy torach 96-latka, od którego PKP PLK zażądała opłaty za dzierżawę pieszego przejścia przez tory, prowadzącego tylko do jego domu.