Rosja coraz ostrzej pogrywa z Unią. Drastyczne ograniczenia w dostawach gazu
Już 12 unijnych krajów zostało dotkniętych ograniczeniami w dostawach rosyjskiego gazu. W poniedziałek Kadri Simson, komisarz UE ds. energii, poinformowała, że w tej chwili Gazprom wysyła do państw Wspólnoty jedynie połowę tego, co eksportował w ubiegłym roku. Simson przyznała, że na świecie nie ma w tej chwili wystarczająco dużo gazu, by zastąpić surowiec z Rosji. Zapewniła jednak, że zwykli obywatele nie muszą się martwić, że ich domy pozostaną w zimie bez ogrzewania.
27.06.2022 | aktual.: 28.06.2022 16:00
- Już 12 krajów członkowskich jest w jakimś stopniu dotkniętych ograniczeniem dostaw gazu przez Gazprom. Wszyscy zdajemy sobie sprawę z tego, że sytuacja jest poważna, a kryzys może być jeszcze większy. W tym momencie dostawy gazu z Rosji są na poziomie 50 proc. w porównaniu z ilością dostarczaną rok temu - podliczyła Simson przed spotkaniem unijnych ministrów odpowiedzialnych za kwestie energetyczne
Przyznała też, że dostawy mogą się jednak jeszcze bardziej zmniejszyć. - Rosja wybrała taktykę szantażu, więc musimy być pewni, że jesteśmy przygotowani na każdy scenariusz - skomentowała. - Bardzo ważne jest, żebyśmy zachowali solidarność. Jedną z propozycji, którą przedstawię ministrom, będzie koordynacja obniżania zapotrzebowania. Oszczędności muszą stać się priorytetem. W skali globalnej nie ma dość gazu, żeby zastąpić w stu procentach surowiec pochodzący z Rosji - dodała Estonka.
Dopytywana, co to konkretnie oznacza dla konsumentów, odparła, że zwykli obywatele nie muszą się martwić, że ich domy pozostaną w zimie bez ogrzewania. Zastrzegła jednak, że w przypadku przemysłu może wystąpić konieczność "priorytetyzacji".
Dalsza część tekstu pod materiałem wideo
Przypomnijmy, Polska nie dostaje gazu z Rosji już od końca kwietnia. Rosjanie za powód podają niezastosowanie się do ich żądań, by za surowiec płacić w rublach, wbrew zapisom z kontraktu. W ostatnich tygodniach natomiast Moskwa mocno ogranicza przesył przez położony na dnie bałyku, łączący Rosję z Niemcami gazociąg Nord Stream. Oficjalny powód to m.in. problemy z konserwacją gazociągu Nord Stream. Gazprom obwinia za to zachodnie sankcje.
Zachód na wojnie energetycznej z Rosją
- Nie mamy do czynienia po prostu z kryzysem energetycznym. Jesteśmy na wojnie - mówił w ubiegłym tygodniu Piotr Naimski, pełnomocnik rządu do spraw strategicznej infrastruktury energetycznej. - Energia jest używana jako broń przez Rosjan przeciwko nam, przeciwko krajom europejskim i to dotyka nas w sposób globalny - przekonywał.
- Jeśli dyskutujemy o sankcjach, kontrsankcjach czy potencjalnych ograniczeniach cen źródeł energii, mówimy o rozwiązaniach wojennych - komentował pełnomocnik rządu. Dodał, że w podejściu do obecnego kryzysu Zachód powinien zająć się przede wszystkim rozwiązaniem najpilniejszych, krótkoterminowych problemów, takich jak globalna produkcja ropy naftowej, by obniżyć jej ceny. Dopiero w drugiej kolejności powinien zaś pochylić się nad problemami w dłuższej perspektywie, takimi jak zielona transformacja energetyczna.
Zdaniem Naimskiego obecny kryzys może być przez przyszłych historyków nazwany "drugą zimną wojną". Pełnomocnik polskiego rządu podkreślił też, że w tej chwili państwa i firmy europejskie prowadzą między sobą intensywną konkurencję m.in. o dostawy gazu LNG i potrzebny jest "wielki wysiłek" i dodatkowe dyskusje w gronie państw UE, by zrównoważyć tę konkurencję z solidarnym podejściem uwzględniającym interesy wszystkich.
Jak poradzi sobie Polska?
Polska od lat pracowała na rzecz uniezależnienia się od rosyjskiego gazu. Z końcem tego roku mieliśmy całkowicie zrezygnować z długoterminowych kontraktów. Teraz będziemy stawiać na import skroplonego gazu do terminalu LNG w Świnoujściu i na przesył przez nowy gazociąg Baltic Pipe, pozwalający na import do Polski surowca z Norwegii. Instalacja ma zacząć działać jesienią tego roku, a pełną przepustowość osiągnąć w przyszłym roku.