Rostowski: Polska przechodzi bezpiecznie przez kryzys
Polska przechodzi bezpiecznie przez kryzys, finanse publiczne są wiarygodne jak nigdy, a trzymanie w ryzach wydatków dało pozytywne efekty - powiedział we wtorek minister finansów Jacek Rostowski podczas sejmowej debaty nad projektem budżetu na 2013 rok.
23.10.2012 | aktual.: 23.10.2012 13:52
Minister ocenił, że przyczyną recesji w Unii Europejskiej i spowolnienia gospodarczego w Polsce jest niepewność co do przyszłości wspólnej europejskiej waluty. Niepewność ta spowodowała, że przedsiębiorcy zaczęli mniej inwestować, a konsumenci mniej kupować. Rostowski wskazał jednak, że w lecie br. nastąpiła "zasadnicza zmiana w polityce gospodarczej w strefie euro" - Europejski Bank Centralny podjął się nieograniczonej interwencji na rynkach obligacji skarbowych państw strefy euro przeżywających kłopoty.
Zdaniem ministra to spowodowało, że ryzyko chaotycznego rozpadu strefy zostało usunięte, a razem z nim ryzyko bardzo długiej recesji w Europie i długiego spowolnienia w Polsce. Dlatego - zdaniem Rostowskiego - po trudnym roku 2013 europejska gospodarka się ustabilizuje, a polska - przyspieszy.
Minister finansów mówił, że rząd Donalda Tuska przewidział spowolnienie gospodarcze i zaprojektował budżety na lata 2011, 2012 i 2013 tak, aby Polska była bezpieczna. - Fundamentem bezpieczeństwa gospodarczego Polski była nasza polityka szybkiego wzrostu, połączonego z odpowiedzialnością finansową. Nie zgodziliśmy się na drastyczne cięcia wydatków w 2010 r., kiedy nam właśnie taką politykę podpowiadali niektórzy ekonomiści. Dzięki temu Polska miała w latach kryzysu największy skumulowany wzrost gospodarczy w całej Europie - powiedział Rostowski.
Rostowski mówił podczas debaty, że dzięki trzymaniu w ryzach wydatków bieżących sektora publicznego udało się sprowadzić ich relację do PKB do poziomu najniższego od początku transformacji. Dodał, że polityka trzymania w ryzach wydatków dała wymierne, pozytywne skutki, przyniosła spadek relacji długu publicznego do PKB. Jak mówił, pozwoliło to Polsce znaleźć się wśród czterech krajów UE, którym to się udało w pierwszym kwartale 2012 r. - pozostałe trzy to Dania, Szwecja i Finlandia.
Minister zaznaczył, że polskie finanse publiczne są wiarygodne jak nigdy w przeszłości. - Rentowność naszych pięcioletnich obligacji jest najniższa w historii, tak jak rentowności naszych wszystkich obligacji denominowanych w euro, a rentowność dwu- i dziesięcioletnich denominowanych w złotych odstaje od najniższych w historii jedynie o kilka setnych procenta. To są twarde dane o tym, jak rynki wyceniają wiarygodność polskich finansów publicznych - powiedział Rostowski. Dodał, że koszt ubezpieczenia polskich obligacji skarbowych przed niewypłacalnością państwa jest niższy niż dla 3/5 krajów strefy euro i jedynie o kilka setnych procenta wyższy niż dla Francji.
Minister przedstawiał na potwierdzenie swych słów slajdy dotyczące wyników gospodarczych Polski w ostatnich latach.
Wskazywał, że takie kraje jak Grecja, Węgry, Portugalia, a nawet Włochy czy Hiszpania poznały "gorzką prawdę", że w czasach kryzysu nie ma bezpieczeństwa bez wiarygodności. - Bez wiarygodności nie ma bezpieczeństwa, ale co najważniejsze bez bezpieczeństwa nie ma rozwoju gospodarczego - powiedział Rostowski.
Wskazał jednak, że bezpieczeństwo nie oznacza samo przez się rozwoju gospodarczego; potrzebne są także inne działania. Rostowski przypomniał, że o takich działaniach stymulujących gospodarkę mówił premier Donald Tusk w tzw. drugim expose. Zdaniem szefa resortu finansów działania takie można podzielić na cztery grupy: program Inwestycje Polskie, program pomocy dla małych i średnich przedsiębiorstw, szeroka deregulacja gospodarki oraz wsparcie dla innowacyjności gospodarki.
Podsumowując swoje wystąpienie Rostowski stwierdził, że Polska stoi przed wyborem między odpowiedzialną polityką finansową rządu, a "polityczną piramidą finansową, proponowaną przez PiS".
- Czy chcemy, żeby Polska była w Europie szanowana, a nawet podziwiana za swój sukces, czy chcemy raczej Budapesztu w Warszawie, czyli spadającego szybciej niż w Europie PKB na mieszkańca, gigantycznych kosztów obsługi długu na rzecz inwestorów zagranicznych i upokarzającego dla dumy narodowej zabiegania o pomoc unijną i MFW? - pytał Rostowski. Dodał, że trudno o wyższą stawkę i dlatego prosi posłów o poparcie budżetu w pierwszym czytaniu.
Rząd w projekcie założył, że w przyszłym roku polska gospodarka będzie rozwijać się w tempie 2,2 proc., a średnioroczna inflacja wyniesie 2,7 proc. Deficyt ma nie przekroczyć ok. 35,5 mld zł.
Majszczyk: Rząd proponuje ograniczenie wydatków
Projekt ustawy okołobudżetowej zakłada ograniczenie niektórych wydatków państwa, ale umożliwi realizację zadań ciążących na państwie - powiedziała wiceminister finansów Hanna Majszczyk, przedstawiając we wtorek w Sejmie projekt ustawy tzw. okołobudżetowej.
Majszczyk powiedziała, że planowane ograniczenia wydatków pozwolą osiągnąć cel zakładany w projekcie ustawy budżetowej na 2013 r., czyli deficyt nie większy niż 35,5 mld zł. Dodała, że zmiany zakładane w projekcie ustawy okołobudżetowej pozwolą zrealizować wszystkie zadania ciążące na państwie.
- Jednym z założeń przyjętych do konstrukcji budżetu na 2013 r. było zamrożenie funduszu wynagrodzeń również w roku 2013 r., z pewnymi wyjątkami, ponieważ w roku 2013 przewiduje się (...) podwyżki dla niektórych grup zawodowych - powiedziała.
Wiceminister wskazała, że podwyżki planowane są w przypadku służb mundurowych i pracowników szkół wyższych. Dodała, że zamrożona zostanie tzw. kwota bazowa dla urzędników zajmujących stanowiska kierownicze w administracji publicznej.
- Podobnie jak w 2012 r. (...) będą zamrożone maksymalne wysokości wynagrodzeń pracowników wynagradzanych według tzw. ustawy kominowej - mówiła. Zamrożona będą też odpisy na zakładowy fundusz świadczeń socjalnych.
- Ustawa ta (okołobudżetowa - PAP) przynosi też szereg rozwiązań bardzo istotnych, które mają również wpływ na kształtowanie się dochodów budżetu państwa w roku 2013. Najważniejszą grupą tych rozwiązań to zmiany w ustawie o podatku akcyzowy - poinformowała.
Powiedziała, że zakres wyrobów akcyzowych podlegających opodatkowaniu zostanie rozszerzony o susz tytoniowy. Według szacunków MF obecne rozwiązania narażają budżet na stratę ok. 90 mln zł, a koncerny tytoniowe szacują je na ok. 300 mln zł.
Majszczyk zapowiedziała też obniżenie stawki akcyzy na niektóre wyroby niskoalkoholowe np. cydr, którego - zdaniem MF - produkcja jest nieopłacalna właśnie z powodu wysokiego podatku.
Wiceminister mówiła też o planowanych podwyżkach podatku na papierosy o ok. 5 proc., co przełoży się na podwyżkę cen papierosów o ok. 68 gr za paczkę. Wskazała, że utrzymane mają być także ograniczenia w odliczeniu VAT od kupowanych samochodów osobowych i do 3,5 tony oraz paliwa do takich pojazdów.
- Pozostałe rozwiązania mają na celu uelastycznienie gospodarki finansowej niektórych jednostek finansów, ale także przełożą się na gospodarkę finansową jednostek samorządu terytorialnego - powiedziała.
- Te zmiany (...) z jednej strony ograniczają wydatki, a z drugiej dają możliwość osiągnięcia przewidzianych i zaplanowanych w ustawie budżetowej na rok 2013 dochodów. Dają też możliwość takiego kształtowania wydatków przez poszczególne jednostki, aby uczynić te wydatki jak najbardziej racjonalnymi i elastycznymi tak, aby wszystkie zadania przewidziane i założone dla tych jednostek mogły być wykonane - podsumowała wiceminister.
Projekt ustawy okołobudżetowej przewiduje ponadto m.in. zasilenie Krajowego Funduszu Drogowego kwotą 165 mln zł, co ma pozwolić na sfinansowanie planów remontowych dróg krajowych w 2013 roku.
Nowe przepisy mają też umożliwić w 2013 r. tworzenie w budżecie państwa rezerwy celowej przeznaczonej na wydatki budżetowe w wysokości odpowiadającej planowanemu przyrostowi dochodów związanych z dokonanymi zmianami organizacyjnymi. Rosati: Projekt budżetu bezpieczny i umiarkowanie optymistyczny
Projekt budżetu na 2013 r. jest bezpieczny finansowo i umiarkowanie optymistyczny - powiedział we wtorek w Sejmie Dariusz Rosati (PO) podczas debaty budżetowej. Dodał, że jego klub jest za skierowaniem projektu do dalszych prac w komisji finansów.
Rosati, szef sejmowej Komisji Finansów Publicznych, mówił, że szef resortu finansów, przygotowując projekt przyszłorocznego budżetu, stał wobec trudnego dylematu: "czy projekt budżetu powinien uwzględniać czarny scenariusz dla strefy euro, czy opierać się na założeniu, że do niego nie dojdzie".
Poseł zapewnił, że minister finansów stworzył projekt budżetu, który nie wyklucza dalszego pogorszenia sytuacji w strefie euro, ale "zarazem nie traktuje tej możliwości jako scenariusza bazowego". - Uważam, że to właściwe podejście, bo w ostatnich miesiącach pojawiło się w Europie wiele sygnałów świadczących o tym, że rosną szanse na przezwyciężenie kryzysu - podkreślił Rosati.
Dodał, że projekt budżetu jest finansowo bezpieczny i odpowiedzialny, gdyż pozwala na dalsze stopniowe obniżanie relacji długu publicznego do PKB. - Relacja ta spadnie z 53,5 proc. w zeszłym roku do 52,4 proc. w bieżącym i 51,4 proc. w 2013 r., licząc według metodologii krajowej - powiedział.
W jego opinii projekt budżetu zapewnia sfinansowanie podstawowych funkcji państwa na niezbędnym poziomie. - Mimo koniecznych oszczędności wzrosną w przyszłym roku wydatki na edukację, naukę, wymiar sprawiedliwości i obronę narodową. Szczególnie silny wzrost dotyczy wydatków na rozwój infrastruktury transportowej, informatyzację kraju, a także ochronę środowiska, rolnictwo i kulturę - wymieniał.
Rosatiego niepokoi jednak prognozowane wyhamowanie wzrostu inwestycji publicznych, głównie ze względu na stopniowe wyczerpywanie się środków z Unii Europejskiej. - Należy tej tendencji przeciwdziałać, poszukując dodatkowych źródeł finansowania inwestycji, w tym w formie partnerstwa publiczno-prywatnego - powiedział.
Zdaniem posła PO projekt budżetu na 2013 rok nie w pełni pozwala na wspieranie wzrostu gospodarczego Polski.
- Należy podkreślić, że ze względu na nadal duże zadłużenie i zobowiązania wynikające z procedury nadmiernego deficytu, przestrzeń dla wspierania wzrostu gospodarczego przez politykę fiskalną jest w tej chwili bardzo poważnie ograniczona. W tym kontekście, w pełni respektując niezależność (...) Rady Polityki Pieniężnej warto zauważyć, że możliwości wspierania wzrostu przy pomocy łagodzenia polityki pieniężnej są obecnie znacznie większe. Uwzględniając prognozy spadającej inflacji, możliwości te powinny być pilnie wykorzystane - wskazał.
Rosati mówił też o założeniach do projektu przyszłorocznego budżetu. - Przy nadal wysokim ryzyku wystąpienia negatywnych szoków w otoczeniu zewnętrznym, planowanie budżetowe musi być nadal ostrożne. Z tego punktu widzenia wydaje się, że projekt budżetu na 2013 rok został przygotowany prawidłowo i właściwie odzwierciedla bilans różnych czynników ryzyka. Założenia makroekonomiczne do konstrukcji budżetu nie budzą zasadniczych zastrzeżeń. Zarówno przewidywane tempo wzrostu PKB, jak i poziom średniorocznej inflacji zostały oszacowane w sposób umiarkowanie konserwatywny - podkreślił.
Rosati zasygnalizował jednak, że w "świetle ostatnich danych, niektóre z prognoz są teraz obarczone zwiększonym ryzykiem". Dotyczy to m.in. planowanej na przyszły rok stopy bezrobocia.
Poinformował, że jego klub jest za skierowaniem projektu do dalszych prac w sejmowej Komisji Finansów Publicznych.
Poseł PO zaapelował do opozycji o konstruktywną i merytoryczną debatę nad projektem budżetu. Przypomniał przy tym poprzednie debaty budżetowe, które - jak mówił - często nie były merytoryczne. - Apeluję do posłów opozycji, aby spróbowali tym razem zachować rzeczowość i powagę stosowną do rangi wydarzenia, jakim jest debata o projekcie budżetu. Apeluję do opozycji, aby się nie kompromitowała - mówił.
Kopyciński: w projekcie budżetu brak koncepcji ochrony przed zubożeniem
W projekcie budżetu państwa na 2013 r. brak wizji i spójnej koncepcji chroniącej obywateli przed dalszym zubożeniem, podatnicy ciężar walki z kryzysem znów mają wziąć na siebie - mówił poseł Ruchu Palikota Sławomir Kopyciński podczas debaty budżetowej.
Jak powiedział Kopyciński, prognoza mówi o nominalnym wzroście w 2013 r. wpływów podatkowych o ponad 5 proc. Jego zdaniem, nic nie pozwala planować wpływów na takim poziomie, a projekt budżetu w kwestii założeń jest "mocno naciągany". Na jakiej podstawie zaplanowano inflację na poziomie 2,7 proc., skoro w tym roku osiągnie 4 proc., a czynniki inflacyjne nie przestaną działać - pytał.
Kopyciński stwierdził, że w czasie kryzysu każdy podmiot, widząc mniejszy wzrost dochodów, oszczędza, natomiast "bogate państwo polskie nie zamierza oszczędzać, zwłaszcza na sobie i chce przerzucić koszty na innych". Jako przykład podał Agencję Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, której - jak powiedział - koszty funkcjonowania są wyższe niż wartość realizowanych zadań. Tu widać, jak administracja przejada pieniądze, które powinny trafić na polską wieś - mówił Kopyciński.
Kryzys nie ominął Polski mimo dotychczasowych wyrzeczeń, polityka gospodarcza rządu spowodowała, że w ten kryzys "wdepnęliśmy", pytanie jest, jak długo będziemy w nim tkwić - mówił poseł RP. Według niego, sytuacja finansowa państwa jest z roku na rok coraz gorsza, z dwoma wyjątkami: działaczy PSL i kleru.
Kopyciński powiedział też, że mimo obietnic premiera nie zlikwidowano Funduszu Kościelnego. - W tej sprawie chodzi o wiarygodność premiera, który to obiecał, a słowa nie dotrzymał - stwierdził.
- Szukajcie wpływów gdzie indziej, a nie drenujcie naszych ogołoconych portfeli. Polacy potrafią liczyć i policzyli, to ma odzwierciedlenie w sondażach, którymi się tak mocno przejmujecie. Policzyli, że prezes z kotem, agentem Tomkiem i jego służbowym porsche byli tańsi, niż urzędnicze Bizancjum, które zbudowaliście - mówił Kopyciński, zwracając się do rządu.
PiS wzywa opozycję do poparcia wniosku o odrzucenie projektu budżetu
Prawo i Sprawiedliwość złożyło wniosek o odrzucenie po pierwszym czytaniu projektu budżetu na 2013 r.; rządowa polityka rozwoju oparta jest na grze pozorów - mówiła we wtorek podczas debaty budżetowej Beata Szydło (PiS). Wezwała opozycję do poparcia wniosku.
- Myślę, że ta decyzja zostanie przynajmniej przez pozostałe kluby opozycyjne, właśnie w imię rozwoju Polski i dbania o to, co w Polsce się w tej chwili dzieje, poparta - powiedziała Szydło.
Posłanka mówiła, że rząd w budżecie przyjął filozofię reformowania poprzez likwidowanie np. sądów w miastach powiatowych, szkół, komisariatów policji, placówek poczty, połączeń kolejowych i autobusowych. - Reformowanie przez likwidowanie to sposób na rozwój Polski, który proponuje obecny rząd (...). Ta filozofia znajduje również odzwierciedlenie w tym projekcie budżetu. Nie można całej odpowiedzialności za coraz gorszą sytuację w naszym kraju przerzucać na kryzys - mówiła Szydło.
Przyznała, że sytuacja zewnętrzna ma wpływ na to, co dzieje się w Polsce, ale właśnie w czasie kryzysu trzeba mieć program rozwoju i pobudzenia gospodarki.
- To właśnie teraz trzeba prowadzić politykę ukierunkowaną na stworzenie miejsc pracy, uwolnienie od barier biurokratycznych przedsiębiorców. Nie można rozwoju kraju opierać na ciągłym cięciu wydatków budżetowych i ciągłym zwiększaniu fiskalizmu - mówiła.
Podkreśliła, że nie można też prowadzić polityki rozwoju "opartej na grze pozorów". Samo przedłużenie urlopów macierzyńskich - jej zdaniem - nie rozwiąże problemów demograficznych Polski, jeśli nie zostanie stworzony system, w który młodzi ludzie będą mieć pracę, mieszkania i stać ich będzie na wysyłanie dzieci do żłobków i przedszkoli. Zachęci to - jak zaznaczyła - młodych ludzi do zakładania rodzin.
- Rząd musi mieć przygotowany spójny program zmian systemowych - podkreśliła.
Zaznaczyła, że PiS przedstawiło program alternatywny wobec propozycji rządu. - Po dzisiejszym wystąpieniu ministra finansów i również reakcji posłów koalicji rządzącej ta alternatywa dla Polski jest po prostu jak najszybciej konieczna - podsumowała.
PSL za skierowaniem projektu budżetu na 2013 r. do dalszych prac
Klub PSL jest za skierowaniem projektu przyszłorocznego budżetu do dalszych prac w sejmowej komisji finansów publicznych - powiedział we wtorek w Sejmie Jan Łopata (PSL) podczas debaty budżetowej.
- Scenariusz rozwoju sytuacji gospodarczej w roku 2013 przedstawiony w projekcie ustawy (budżetowej - PAP) oparty jest na założeniach spowolnienia gospodarczego w krajach Unii Europejskiej, kontynuacji działań konsolidacyjnych, oszczędnościowych, a także przewidywanej aprecjacji złotego - mówił.
W jego opinii, "przedstawiony dziś projekt ustawy budżetowej przy tego rodzaju uwarunkowaniach należy oceniać jako umiarkowanie, ale jednak optymistyczny".
Łopata przypomniał też niektóre z założeń makroekonomicznych branych pod uwagę przy projektowaniu budżetu. - W sytuacji pogorszenia koniunktury w otoczeniu zewnętrznym szacowany wzrost Produktu Krajowego Brutto ma wynieść 2,2 proc. w porównaniu do 2,9 proc. z czerwcowego założenia resort finansów - mówił.
Dodał, że najważniejsze dla gospodarki budżetowej jest podtrzymanie wzrostu gospodarczego, "czyli rozwój gospodarki powinien być głównych celem i priorytetem polityki budżetowej i pieniężnej". - Miejmy nadzieję, że optymistyczny wariant wskaźników makroekonomicznych przyjęty dla projektu budżetu będzie mógł być zachowany - podkreślił.
W jego ocenie, jednym z obciążeń przy konstruowaniu projektu budżetu była ciągła niepewność związana z sytuacją ekonomiczną na świecie. Poseł pytał przy tym, czy przy projektowaniu budżetu przyjęto ryzyko i różne możliwości "głębszego i dłuższego spowolnienia powodującego spadek wpływów budżetowych z co najmniej trzech głównych podatków".
Łopata podkreślił też, że polska gospodarka w dobrej kondycji przetrwała czas kryzysu. - Warto zauważyć i przypominać (...), że w latach światowego kryzysu, w ostatnich pięciu latach Polska osiągnęła wzrost gospodarczy na poziomie 18 proc. skumulowanego wzrostu. To warto ciągle przypominać. Przetrwaliśmy ostatnie trudne pięć lat dzięki polityce ekonomicznej rządu, bankowi centralnemu, ale przede wszystkim dzięki polskim przedsiębiorcom. Kolejny etap przed nami, wcale nie łatwiejszy. Miejmy jednak świadomość i wiarę o wartości polskiej gospodarki. Po prostu Polacy potrafią - skwitował.
Miller: SLD nie poprze projektu budżetu na 2013 r.
SLD nie poprze projektu przyszłorocznego budżetu w pierwszym, w drugim, ani w trzecim czytaniu - zapowiedział we wtorek w Sejmie podczas debaty nad budżetem Leszek Miller z SLD. Jego zdaniem projekt nie spełnia oczekiwań Polaków.
- Rządowy projekt budżetu nie jest na miarę oczekiwań Polski i Polaków i nie jest propozycją wyjścia ze stagnacji. Potrzebny jest inny sposób myślenia, budżet rozwoju i pracy, proporcjonalnego rozłożenia kosztów kryzysu, budowy Polski sprawiedliwej - mówił Miller. - Nie widząc takiego podejścia w przedłożeniu rządowym, klub SLD nie poprze projektu budżetu na przyszły rok ani w pierwszym, ani w drugim, ani w trzecim czytaniu - zapowiedział.
Miller wyjaśnił, że ocenia projekt z punktu widzenia tempa wzrostu PKB, sprawiedliwego podziału owoców tego wzrostu i zdolności tworzenia miejsc pracy.
Jego zdaniem na wzrost w wysokości 2,2 proc. PKB przewidziany przez rząd w projekcie mogą sobie pozwolić kraje bogate, a nie biedne, które muszą nadrabiać zaległości. Miller zaznaczył, że "skromne" 2,2 proc. wydaje się i tak nierealne, ponieważ nie ma żadnych okoliczności, które wskazywałyby, że wzrost gospodarczy w tej wysokości można osiągnąć.
- Polska gospodarka się cofa. Dystans do świata się zwiększa dlatego, że wzrost światowego PKB w tym roku był wyższy niż naszego, a w przyszłym roku będzie powyżej 3 proc. Proszę zatem porównać sobie (...) i uzmysłowić, że duży dumny kraj, świetnie położony między Wschodem i Zachodem, w środku Europy, tarci dystans do świata - mówił Miller.
Jego zdaniem są w Polsce politycy, którzy uważają to za swoją chlubę. - Widać też gołym okiem, że możliwość wzrostu zatrudnienia w sektorze przedsiębiorstw jest nieprawdopodobna - powiedział poseł.
Wyjaśnił, że aby zatrudnienie rosło, wzrost PKB musi wynosić co najmniej 3-4 proc., a nie 2,2 proc. - To, co jest zapisane w ustawie budżetowej, można spokojnie wyrzucić do kosza - powiedział.
Miller krytykował także założony przez rząd wzrost wpływów z PIT o 6 proc. i z CIT o 11 proc., do czego nie ma podstaw. Jego zdaniem prognozy te świadczą o tym, że projekt jest "mało wiarygodną kartką papieru".
- Ale można założyć, że jak będzie krach tych manipulacji i tych danych, to uzasadni się to europejskim kryzysem, albo stwierdzeniem, że w Grecji czy Hiszpanii jest jeszcze gorzej i na tym tle wyglądamy świetnie po prostu - podkreślił poseł.
Miller mówił o niepokojących - jego zdaniem - danych dotyczących biedy w Polsce. - Polska bieda ma twarz dziecka, które niedożywione idzie do szkoły i wraca niedożywione ze szkoły - powiedział. Zaznaczył, że nie tylko zamyka się na masową skalę szkoły, ale też szkolne stołówki.
Powołując się na raport UNICEF poseł mówił, że w Polsce prawie 1,3 mln dzieci nie ma dostępu do podstawowych dóbr niezbędnych do podstawowego rozwoju, a 21 proc. dzieci żyje poniżej progu ubóstwa. Mamy - jak powiedział - 16 razy więcej biednych dzieci niż w Szwecji, mimo że polskie PKB jest tylko dwa razy niższe (po uwzględnieniu różnic w cenach) od szwedzkiego.
- To najlepsza miara niesprawiedliwości polskiego państwa. Szukaliśmy w budżecie jakiegoś promyczka nadziei, że ten problem jest widziany, że nawet niewielki wzrost będzie jakoś bardziej sprawiedliwie dzielony (...), ale niestety się nie doczytaliśmy - powiedział.
Przekonywał, że Polska jest także w ogonie Europy pod względem wydatków na walkę z wykluczeniem społecznym - wydaje pięć razy mniej niż wynosi średnia unijna. Wskazał, że dlatego lewica skierowała do laski marszałkowskiej projekt, który przywraca trzecią stawkę podatkową, zniesioną wspólnym wysiłkiem PiS i PO w ramach prezentu dla najbogatszych Polaków.
Miller poinformował, że SLD proponuje też w swoim projekcie uwolnienie środków zgromadzonych z Funduszu Pracy. Projekt nowelizacji ustawy o promocji zatrudnienia przewiduje refundację firmom kosztów poniesionych z tytułu opłaconych składek na ubezpieczenia społeczne, w związku z zatrudnieniem pierwszego lub drugiego pracownika. Poseł krytykował zamrożenie przez ministra finansów ok. 7 mld zł w Funduszu Pracy.