Rybacy chcą więcej kasy

Zgadzają się na podział limitu dorszowego, ale według własnej propozycji.

Rybacy chcą więcej kasy
Źródło zdjęć: © Dziennik Bałtycki

02.12.2008 07:44

Większość środowiska rybackiego nie zgadza się z nowym podziałem limitów połowowych na dorsze w 2009 roku, który zaproponowany został przez urzędników z Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Rybacy twierdzą, że odszkodowania zaproponowane przez urzędników są zbyt niskie.

Problem połowów dorszy i przekraczania rocznego limitu połowowego męczy rybaków i urzędników już od dwóch lat. Efekt jest taki, że drugi rok z rzędu wprowadzane są zakazy, które mają ograniczyć połowy. Rybakom w zamian proponowane są rekompensaty i odszkodowania. Sytuacja ma się jednak zmienić w 2009 roku. Wszystko za sprawą nowego pomysłu urzędników z resortu rolnictwa, którzy chcą, aby część rybaków zrezygnowała z połowów dorszy.

Propozycja zakłada więc ograniczenie liczby kutrów, które będą mogły łowić te ryby. W zamian za odstąpienie od połowów rybacy otrzymają rekompensaty. - Rząd proponuje nam, aby część rybaków, którzy łowią dorsze, stanęła w portach i oddała swoje limity połowowe innym rybakom - mówi Andrzej Tyszkiewicz ze Związku Rybaków Polskich.

Zdaniem urzędników, każda ze stron będzie zadowolona, bo ci, co będą stali, otrzymają odszkodowania i pozwolenie na połów innych ryb, a ci, którzy łowią dorsze, będą mieli do wykorzystania większe limity połowowe. Problem w tym, że nikt nie wie, jak zostanie przeprowadzony podział i kto będzie łowił, a kto będzie stał. Poza tym odszkodowania zaproponowane przez rząd są za niskie. Odszkodowania mają wynosić od 70 do 200 tysięcy złotych. Wysokość jest uzależniona od długości kutra. Zdaniem Tyszkiewicza, propozycja rządu uderzy najbardziej w małe kutry o długości do 15 metrów, które stanowią aż 70 procent polskiej floty rybackiej. Dlatego przedstawiciele Ogólnopolskiego Komitetu Protestacyjnego Rybaków, Związku Rybaków Polskich i Związku Rybaków Łodziowych przygotowali swoją propozycję dotyczącą odszkodowań. Dokument z propozycjami środowiska rybackiego trafił już do Kazimierza Plockego, wiceministra do spraw rybołówstwa. W grudniu ma się odbyć spotkanie w tej sprawie, z udziałem rybaków i ministerialnych
urzędników.

Co proponują rybacy? Chcą, aby rząd wydał w 2009 roku na odszkodowania ponad 48 mln zł. Są to jednak tylko pieniądze związane z utrzymaniem jednostek rybackich i ich gotowości połowowej. Dodatkowo - według rybaków - powinny być wypłacone pieniądze na utrzymanie załóg. Rybacy chcą również, aby rząd zmienił program operacyjny na lata 2007-2013, który na wydatki związane z rybołówstwem i przetwórstwem ryb zakłada ponad 300 mln zł. Według rybaków, większość z tych pieniędzy powinna być przeznaczona na odszkodowania i przebranżowienie się floty rybackiej, a nie jak w obecnej propozycji na jej kasację w 35 procentach.

Zdaniem rybaków, przedstawiony przez nich program ma doprowadzić do tego, że w 2010 r. cała polska flota będzie mogła wrócić do połowów dorszy. Oczywiście poza rybakami, którzy dobrowolnie zgodzą się na kasację swojego kutra. Wtedy jednak będą mieli zmniejszone odszkodowania.

Kazimierz Plocke, wiceminister do spraw rybołówstwa w Ministerstwie Rolnictwa

Wie Pan, ile kutrów będzie stało w przyszłym roku w portach?

_ Chcemy, aby było to około 150 jednostek, których załogi i właściciele otrzymają oczywiście za te postoje odszkodowania. Pozostałe kutry będą mogły łowić dorsze ze zwiększonym limitem około 100 ton rocznie. Teraz ten limit wynosi około 20-30 ton. _

Rybacy nie zgadzają się z propozycjami urzędników. Będzie jakiś kompromis?

_ Przedstawiliśmy swoją propozycję na spotkaniu w Gdyni. Teraz czekamy na propozycję środowiska rybackiego. Jak przeanalizujemy stanowiska dwóch stron, to ponownie siądziemy do stołu. Ważne jest to, że rybacy akceptują w większości samą ideę podziału limitu i floty. Teraz musimy jedynie dogadać szczegóły i znaleźć rozwiązanie, które zadowoli dwie strony _.

POLSKA Dziennik Bałtycki
Hubert Bierndgarski

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)