Rynek czeka na dane z USA

Na początku wczorajszej sesji europejskiej złoty uległ osłabieniu, po czym wszedł w fazę konsolidacji.

Rynek czeka na dane z USA
Źródło zdjęć: © TMS Brokers

06.03.2009 10:05

Poranna deprecjacja polskiej waluty, choć mogła być w pewnym stopniu wywołana czynnikami krajowymi, to jednak wynikała przede wszystkim z ponownego pogorszenia nastrojów na globalnych rynkach. Światowe parkiety, po jednodniowym odreagowaniu, powróciły do silnych spadków, co świadczy o ponownym odwrocie inwestorów od ryzykowniejszych aktywów. Złoty na początku wczorajszej sesji na tyle silnie stracił na wartości, że później jego notowania nie reagowały już na coraz większe straty głównych światowych indeksów giełdowych (notowania polskiej waluty w pewien sposób wyprzedziły wydarzenia, jakie później rozegrały się na globalnych rynkach). Kurs EUR/PLN w połowie czwartkowej sesji europejskiej wszedł w fazę konsolidacji w przedziale 4,7100-4,7500. W zakresie tym pozostawał również na początku dzisiejszych notowań na Starym Kontynencie. Z podobnej konsolidacji wybił się z kolei kurs USD/PLN, co było spowodowane silnym porannym wzrostem kursu EUR/USD. W dalszej części sesji, przynajmniej do publikacji danych z
amerykańskiego rynku pracy, notowania złotego powinny pozostawać umiarkowanie stabilne. W dużej mierze od tego jak wypadną wspomniane dane, będą zależeć losy polskiej waluty na końcu dzisiejszej sesji i na początku przyszłego tygodnia.

Warto zauważyć, że choć złoty dość silnie stracił na wartości na początku wczorajszych notowań, to jednak skala jego deprecjacji nie była tak duża, jak chociażby forinta węgierskiego, czy też korony czeskiej. Choć w przypadku drugiej waluty fakt ten można tłumaczyć tym, że w poprzednich dniach znacznie zyskiwała ona na wartości, a wczorajszych większy ruch był zwyczajnym odreagowaniem, to jednak należy pamiętać, że jeszcze kilka tygodni temu tego typu czynniki nie odgrywały dużego znaczenia. W momencie, gdy nastroje na rynkach pogarszały się, złoty należał do walut najsilniej tracących w regionie. Obecnie obserwowana zmiana tego stanu rzeczy rodzi nadzieję, że w notowaniach złotego w najbliższym czasie, nawet jak atmosfera rynkowa w dalszym ciągu będzie się pogarszać, nie będziemy obserwować już tak silnej fali wyprzedaży jak na początku roku. W stosunku do złotego pozytywnie może nastrajać również fakt, że choć światowe giełdy pogłębiają spadki, to jego notowania wciąż są stosunkowo dalekie od najsłabszych
poziomów z lutego. Może to oznaczać, że rynek polskiej waluty już wcześniej zdyskontował ponowne pogorszenie perspektyw dla światowej gospodarki, dzięki czemu negatywne nastroje w najbliższym czasie będą na niego oddziaływać w mniejszym stopniu niż dotychczas.

Dzisiejszy dzień międzynarodowe rynki walutowe rozpoczęły dość zaskakująco. Od rana silnie osłabiał się dolar, powodując gwałtowne zwyżki kursu EUR/USD. Około godziny 9:00 za euro płacono już 1,2710 USD w porównaniu do 1,2580 kilka godzin wcześniej. Winą za poranną wyprzedaż amerykańskiej waluty można obarczyć wiele czynników, natomiast jednym z ważniejszych jest zapewne oczekiwanie inwestorów na tzw. „payrolls”, czyli oficjalne dane dotyczące zmiany zatrudnienia w sektorze pozarolniczym w Stanach Zjednoczonych. Z prognoz wynika, że w lutym mogło ubyć nawet ok. 650 tys. miejsc pracy, co byłoby największą redukcją etatów w USA od wielu lat. Obawy inwestorów o przyszłą kondycję gospodarczą Stanów Zjednoczonych znalazły wczoraj wyraz na tamtejszych giełdach – po nerwowej sesji Dow Jones zakończył dzień poniżej poziomu 6600 punktów. Do spadków indeksu przyczyniły się także informacje płynące z agencji ratingowej Moody's, mówiące o obniżeniu ratingów przynajmniej trzem amerykańskim bankom. Gdyby tego było mało,
nad rynkiem wisi jeszcze jedna czarna chmura – spekulacje odnośnie bankructwa General Motors, które nasiliły się po ogłoszeniu przez audytorów spółki „poważnych wątpliwości odnośnie możliwości kontynuowania przez nią działalności”. Zwykle w przypadku znacznych spadków indeksów giełdowych, kurs EUR/USD również spadał w wyniku umocnienia dolara. Rosnąca awersja do ryzyka i słabnące nastroje sprawiały, że inwestorzy uciekali od uważanych za bardziej ryzykowne aktywów denominowanych w euro. Wydaje się jednak że tym razem obserwujemy sytuację odwrotną. Niewykluczone, że na rynku nagromadziło się już tyle negatywnego sentymentu do Stanów Zjednoczonych, że inwestorzy powoli przestają wierzyć w dolara. Obecnie pozostaje to jednak w sferze domysłów. Bardzo prawdopodobna jest natomiast duża nerwowość rynków przed publikacją „payrolls”. Jeżeli odczyt okaże się znacznie gorszy od przewidywań, niewykluczone że będziemy obserwować dalsze osłabianie dolara i wzrosty kursu EUR/USD.

Tomasz Regulski
Artur Pałka
DM TMS Brokers S.A.

Źródło artykułu:TMS Brokers
eurozłotydolar
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (0)
Zobacz także