Setki osób boją się utraty pracy na kolei. Będą protestować
Pracownicy Polskich Linii Kolejowych obawiają się utraty zatrudnienia w związku z reorganizacją spółki. PLK zapewniają, że zwolnień nie będzie, ale związkowcy i politycy ostrzegają przed realnym zagrożeniem również dla bezpieczeństwa infrastruktury kolejowej. Już planują protest w Warszawie.
Polskie Linie Kolejowe rozpoczęły proces reorganizacji, określany jako "integracja". Portal kalisz.wyborcza.pl podaje, że z obecnych 23 zakładów ma pozostać 17, a sześć oddziałów zostanie włączonych do większych jednostek.
Na liście do likwidacji znalazły się m.in. zakłady w Ostrowie Wielkopolskim, Wałbrzychu, Nowym Sączu, Skarżysku-Kamiennej, Siedlcach i Częstochowie. Według władz PLK zmiany mają uporządkować strukturę organizacyjną i dopasować ją do podziału administracyjnego kraju, ponieważ w wyniku reorganizacji liczba oddziałów zostanie dostosowana do liczby województw. Wyjątkiem będzie Śląsk, gdzie pozostaną po dwa zakłady.
W spółce zatrudnionych jest ponad 38 tys. osób. Choć zarząd zapewnia, że każdemu pracownikowi objętemu zmianami zostanie przedstawiona propozycja dalszego zatrudnienia, w środowisku narasta niepokój. Szczególnie zagrożeni czują się pracownicy biurowi - w samym Ostrowie Wielkopolskim to około 100 osób.
Związkowcy obawiają się, że dojazdy do nowych miejsc pracy, bo PKP PLK w Ostrowie Wielkopolskim ma zostać włączony w struktury oddziału w Poznaniu. Ich zdaniem przenoszenie do innych obowiązków może skłaniać ludzi do rezygnacji. - To, że mówią nam, że nie będzie zwolnień, nie znaczy, że ich nie będzie - ostrzegał w rozmowie z portalem Roman Zybała, przewodniczący zakładowej "Solidarności" w Ostrowie.
Zdaniem pracowników PLK Wielkopolska odgrywa tak istotną rolę na kolejowej mapie Polski, że podobnie jak na Śląsku powinny tu funkcjonować dwa oddziały.
Związkowcy już zapowiedzieli protest, który odbędzie się 15 października przed budynkiem Ministerstwa Infrastruktury w Warszawie.
Politycy chcą walczyć o pracowników PLK
W obronę oddziałów zaangażowali się parlamentarzyści, m.in. Marlena Maląg (PiS) i Jarosław Urbaniak (KO). Wskazują oni na ryzyko marginalizacji regionów oraz zagrożenie dla bezpieczeństwa infrastruktury kolejowej. Wystosowali w tej sprawie pismo do ministra infrastruktury Dariusza Klimczaka.
Własny dokument skierowała też Beata Klimek, prezydent Ostrowa Wielkopolskiego. "Ostrowski zakład to nie tylko budynek i miejsca pracy, ale wielopokoleniowy zasób fachowców i element zapewniający bezpieczeństwo eksploatacji linii kolejowych - aż 91 proc. z nich ma kluczowe znaczenie dla państwa" - czytamy w piśmie, które cytuje portal epoznan.pl.
PLK utrzymuje, że proces integracji przebiegnie stopniowo i nie spowoduje zwolnień. - Każdy pracownik do zakładu objętych zmianą otrzyma propozycję pracy w nowej strukturze - zapewnił rzecznik spółki Radosław Śledziński. Firma podkreśliła, że zmiany mają wejść w życie od początku przyszłego roku, a ich celem jest stworzenie przejrzystej, nowoczesnej struktury zarządzania.
Mimo tych deklaracji w Ostrowie i innych miastach objętych zmianami atmosfera pozostaje napięta. Związkowcy zapowiadają, że nie wykluczają protestów, jeśli pracownicy będą zmuszani do odejść wbrew zapewnieniom o zachowaniu zatrudnienia.