Rzucił Goldman Sachs. Teraz ujawnia skalę zepsucia

Dziś interesem ludzi z Goldman Sachs jest robienie pieniędzy bez względu na dobro swoich klientów - tak na łamach "New York Times" pisze Greg Smith, jeden z byłych dyrektorów wykonawczych banku.

Rzucił Goldman Sachs. Teraz ujawnia skalę zepsucia
Źródło zdjęć: © AFP | JOHN THYS

15.03.2012 | aktual.: 15.03.2012 11:32

Greg Smith był szefem jednostki odpowiedzialnych za derywaty w USA i w Europie. Wczoraj zrezygnował ze stanowiska. Jego zdaniem kultura, jaka panuje w organizacji oraz zepsucie kierownictwa niszczy Goldman Sachs od środka. Smith ujawnia także, jak bank traktuje swoich klientów.

- Firma tak daleko odeszła od standardów, jakie prezentowała, gdy zostałem jej pracownikiem zaraz po college'u, że nie mogę się dłużej z nią identyfikować - mówi były dyrektor..

Jego zdaniem kultura organizacyjna była zasadniczym elementem potencjału Goldman Sachs i źródłem jego sukcesu. Pierwotnie przywództwo w firmie bazowało na ideałach oraz etyce. Dziś jedynym czynnikiem awansu jest zarabianie dla firmy pieniędzy.

Jak awansować w Golman Sachs? Według Smitha trzeba umieć zachęcić klientów do nabywania akcji oraz innych produktów, które dla samej firmy nie mają w perspektywie wystarczającego potencjału zysku. Poza tym tak nimi pokierować, żeby ich transakcje w pierwszej kolejności przyniosły profit samemu bankowi.

- Ostatecznie zdajesz sobie sprawę, że twoim jedynym zadaniem jest handel niepłynnymi i nieprzejrzystymi produktami finansowymi - zdradza Greg Smith.

W konsekwencji dziś kulturę organizacyjną w Goldmanie kształtują ludzie, którzy myślą w powyższy sposób. Co więcej poza gotowością do nieetycznego postępowania prezentują zerowe przejawy inteligencji.

- Słuchanie opowieści pracowników o tym, jak beznamiętnie obdzierają klientów ze skóry, sprawiało, że robiło mi się niedobrze - dodaje Smith.

Jak wspomina odchodzący dyrektor, kiedy był młodym analitykiem, jego celem było zdobywanie wiedzy o tym, czym są derywaty i jak działają finanse a następnie przekazywanie tej wiedzy klientom. Dziś najczęściej zadawanym mu pytaniem przez młodszych analityków jest to, ile dzięki derywatom można zarobić na klientach.

- Osiągnięcie sukcesu wymaga ciężkiej pracy i poświęcenia. Goldman jednak idzie na skróty. Mam jednak nadzieję, że się obudzi. Znów uczyni klientów głównym dobrem firmy. Bez nich nic przecież nie zarobi - więcej, w ogóle nie będzie istnieć - podsumowuje Greg Smith.

Według niego receptą na zaistniałą sytuację jest wyrzucenie z firmy ludzi, którzy są moralnymi bankrutami. Tych, którzy potrafią tylko robić pieniądze nie będą w stanie utrzymać zaufania klientów. Oni na dłuższą metę nie będą w stanie utrzymać organizacji przy życiu.

bankkryzys finansowygoldman sachs
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)