Samochody made in China wjeżdżają nad Wisłę
Na początku 2008 r. w Radomiu ruszy salon samochodowy z chińskimi autami marki Great Wall. Będzie to już drugi, po firmie China Motors z Gdańska, diler oferujący u nas auta produkowane w Państwie Środka. To okazja dla kierowców, którzy szukają taniej alternatywy dla zachodnich samochodów.
10.12.2007 | aktual.: 10.12.2007 14:10
Na początku 2008 r. w Radomiu ruszy salon samochodowy z chińskimi autami marki Great Wall. Będzie to już drugi, po firmie China Motors z Gdańska, diler oferujący u nas auta produkowane w Państwie Środka. To okazja dla kierowców, którzy szukają taniej alternatywy dla zachodnich samochodów.
Na początek w Radomiu będą dostępne dwa auta - terenówka Hover oraz pikap Deer. Wyposażony m.in. w automatyczną klimatyzację i skórzaną tapicerkę Hover ma kosztować ok. 70 tys. zł, czyli 30 tys. mniej, niż jego japoński odpowiednik Toyota RAV4. Na pierwszy rzut oka oba auta są do siebie bardzo podobne, ale chińskie ma gorszy silnik niż japońskie. Inżynierowie z Great Wall zastosowali w nim jednostkę benzynową skonstruowaną w latach 90.
Podobnie jest z Deerem. Kosztuje niespełna 50 tys. zł, czyli o 30 tys. zł mniej, niż Toyota Hilux czy Mitsubishi L-200, ale nie znajdziemy w nim - jak u japońskich konkurentów - nowoczesnych silników Diesla spełniających restrykcyjne normy spalania Euro 4. W dodatku Deer nie ma w wyposażeniu poduszek powietrznych.
Chińczycy liczą jednak, że atrakcyjna cena, a także zataczająca coraz szersze kręgi moda na pikapy oraz terenówki, przyciągną klientów. W Rosji czy na Ukrainie auta te można kupić już od roku i chętnych nie brakuje. W ubiegłym roku tylko w Rosji koncern sprzedał 5 tys. aut. W sumie w 2006 r. Great Wall wyeksportował 14 tys. z 70 tys. wyprodukowanych samochodów.
W Polsce dostępne są też bardziej nowoczesne i masowe auta z Chin. W China Motors można na przykład zamówić najnowszy model miejskiego auta Changhe Ideal II, zaprojektowanego przez słynną pracownię Bertone Design A.S., która pracuje m.in. dla koncernu Alfa Romeo. Ideal II ma nie tylko zgrabną linię nadwozia, ale także bardzo atrakcyjną cenę - w wersji podstawowej 29 tys. zł. Tak niska cena to m.in. zasługa najtańszego od ponad 10 lat dolara, bowiem w tej właśnie walucie wyceniane są eksportowane na rynki europejskie chińskie auta.
Bohdan Bogucki, pełnomocnik China Motors Hong Kong Ltd., firmy eksportującej chińskie auta do Europy, jest przekonany, że nastał czas samochodów zza Chińskiego Muru. _ Tamtejsze koncerny oferują pełnowartościowe samochody salonowe _ - mówi Bogucki.
Według niego, tylko brak inwestora reprezentującego interesy tych koncernów na rynkach UE i odpowiednio dużego kapitału obrotowego uniemożliwiają Chińczykom szersze wejście do Europy.
Ale i to się może wkrótce zmienić, bo ambitne plany wobec m.in. polskiego rynku ma koncern Geely, produkujący małe auta osobowe, podobne do Fiata Pandy. W maju podpisał on list intencyjny z koncernem Avag, skupiającym w Europie ok. stu punktów dilerskich, w tym trzy w Warszawie. Geely chce od 2009 r. zacząć zdobywać rynek unijny. Firma przygotowuje w związku z tym dwa modele o roboczej nazwie FC-2 i FC-3, których ceny mają zaczynać się od 27 tys. zł.
Chińczycy z zazdrością patrzą na tanią Dacię Logan, która od wprowadzenia na rynek w 2005 r. sprzedała ponad 0,5 mln egzemplarzy. To rumuńskie auto bardzo dobrze radzi sobie również na rynkach Europy Zachodniej i to praktycznie bez jakichkolwiek działań marketingowych. Właściciel marki - koncern Renault - chce wprowadzić Dacię do Wielkiej Brytanii i Meksyku.
Koncerny motoryzacyjne z Państwa Środka chcą powtórzyć ten sukces, a europejscy producenci z niepokojem obserwują chińską ekspansję. Obawiają się, że może powtórzyć się sytuacja z przełomu lat 70. i 80., kiedy na rynek amerykański i europejski wchodziły koncerny japońskie.
Samochody marek Toyota, Nissan, Mitsubishi, podobnie jak dziś chińskie, uznawano za tanie i tandetne. Dziś auta z kraju Kwitnącej Wiśni mają etykietę najbardziej niezawodnych na świecie, a Toyota w 2007 r. ma sprzedać po raz pierwszy w historii więcej samochodów w Stanach Zjednoczonych, niż amerykański General Motors.
Tanie auto, ale czy bezpieczne?
Landwind był pierwszym chińskim samochodem eksportowanym do Europy (od lipca 2005 r.) Najtańsza wersja kosztuje 60 tys. zł, jego wzorzec - Toyota Land Cruiser - min. 168 tys. zł. W crash testach firmy ADAC dostał zero gwiazdek: kierowca ginie w czołowym zderzeniu przy 64 km/godz. Brilliance BS6 w Europie pojawił się wiosną tego roku. Kosztuje ok. 82 tys zł. Jego wzór, BMW serii 5 - ok. 155 tys. zł. W teście zderzeniowym ADAC uzyskał jedną gwiazdkę. Kierownica przemieściła się, a manekin minął poduszkę i uderzył głową w deskę rozdzielczą. 3,5-5 gwiazdek to standard dla drogich samochodów dobrych marek.
Tomasz Dominiak
POLSKA Dziennik Zachodni
Polecamy:
» Codzienny przegląd prasy ekonomicznej