Sejm znowelizował ustawę o prowadzeniu polityki rozwoju

Sejm znowelizował w piątek ustawę o prowadzeniu polityki rozwoju, która tworzy ramy prawne do wdrażania w Polsce funduszy unijnych w latach 2014-20. Opozycja twierdzi, że ustawa jest niekonstytucyjna i pogłębi dysproporcje w rozwoju różnych części kraju.

24.01.2014 | aktual.: 24.01.2014 11:53

Za nowelizacją głosowało 232 posłów, 178 było przeciwnych, a 37 wstrzymało się od głosu. Ustawa obejmuje wyłącznie przepisy dotyczące przygotowania dokumentów niezbędnych do zaplanowania wydatków z nowego budżetu UE. Nie dotyczy natomiast samego wydawania pieniędzy z unijnego budżetu na lata 2014-2020.

Nowela m.in. rozszerza kompetencje koordynacyjne ministra ds. rozwoju regionalnego, wprowadza definicję umowy partnerstwa, czy zakreśla kompetencje komitetu ds. umowy partnerstwa, jako podmiotu odpowiedzialnego za koordynację i monitorowanie umowy.

Głosowanie poprzedziła kilkunastominutowa awantura. Ze strony opozycji padały argumenty, że ustawa jest niekonstytucyjna, ponieważ stawia na rozwój tylko części kraju, a konkretnie miast. Posłowie mówili też o pogłębianiu nierówności i współczesnym niewolnictwie.

Poseł PiS Izabela Kloc wskazywała, że ustawa służy jedynie realizacji polityki Platformy Obywatelskiej, która - zdaniem posłanki - polega na pogłębianiu nierówności społecznych. Według niej ustawa spowoduje, że bogaci nadal będą się bogacić, a "biedni nadal będą czekać na resztki z pańskiego stołu". "Te unijne miliardy będą trafiać do wybranych nielicznych" - przekonywała.

Wniosek Prawa i Sprawiedliwości o odrzucenie projektu w całości nie uzyskał akceptacji Sejmu. Poparło go 153 posłów, 289 było przeciwnych, a trzech wstrzymało się od posłów.

Zdaniem posłanki Marzeny Wróbel (Solidarna Polska) rząd tą ustawą za wszelką cenę chce wyeliminować Sejm i Senat z procesu przygotowywania strategicznych dokumentów dotyczących rozwoju kraju. Wiceminister rozwoju Marceli Niezgoda odpowiadał, że rządowy projekt pozostawia parlamentowi wolną rękę co do tego, kiedy przeprowadzić debatę na temat polityki rozwoju. Mówił też, że ustawa - wbrew temu, co mówią posłowie opozycji - zobowiązuje rząd do przedstawiania Sejmowi stosownych sprawozdań.

Zdaniem posła Krzysztofa Tchórzewskiego (PiS) ustawa "upodli 1/3 narodu polskiego" i wprowadzi niewolnictwo gorsze niż w starożytności. Stanie się tak dlatego - argumentował - ponieważ ustawa pomija rozwój obszarów wiejskich, więc coraz więcej ludzi będzie musiało dojeżdżać do pracy do miast, na czym ucierpi ich życie rodzinne.

Wicepremier i minister gospodarki Janusz Piechociński ripostował, że mówienie o niewolnictwie w kontekście tej ustawy jest nadużyciem i nie przystoi w dwudziestopięciolecie polskich przemian demokratycznych. Sam projekt ustawy nazwał dobrym projektem.

Były minister finansów Jan Rostowski mówił natomiast, że słowa opozycji o powiększaniu nierówności są absurdalne. Jak wywodził, w ostatnich pięciu latach Polska znalazła się w gronie krajów, gdzie dysproporcje w dochodach najbardziej się zmniejszyły. "Ta trybuna jest miejscem, z którego powinno mówić się prawdę" - dodał.

Teraz ustawa trafi do Senatu.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)