Sfrustrowani trzydziestoletni

Gdy 8 lat temu bezrobocie przekroczyło 20%, oni kończyli studia i o przebieraniu w ofertach pracy mogli tylko pomarzyć.

Sfrustrowani trzydziestoletni

22.02.2011 16:15

Dziś absolwenci są rozpieszczeni

Było mniej ofert pracy, zatrudnienie było mniej stabilne a na pracę czekało się miesiącami, czasem latami. Kilka lat temu, absolwenci bez skrupułów godzili się na pracę poniżej swoich kwalifikacji. Byli gotowi pracować za niewielkie stawki. Niektórzy dopiero teraz stanęli na nogi i zaczęli zarabiać, jak twierdzą, przyzwoicie. Ale dodają też, że zmarnowali dużo czasu i energii na egzystencjonalne boje. Marzena Jaworska – Śmiałek ma dziś 32 lata, jest kierownikiem w firmie zajmującej się transportem promowym i twierdzi, ze dopiero teraz „normalnie żyje”.

- Po studiach prawniczych poszłam na roczny staż do urzędu, potem przez pół roku byłam bezrobotna. Następnie pracowałam w bibliotece na pół etatu za 320 zł. Przez ten czas wysłałam setki CV, byłam na niezliczonej ilości rozmów kwalifikacyjnych. Za pracą jeździłam po całej Polsce. Wreszcie wyjechałam z chłopakiem do Irlandii, tam robiłam wszystko – sprzedawałam pieczywo w piekarni, roznosiłam ulotki, pracowałam jako barmanka, opiekowałam się dziećmi … Oboje wróciliśmy do Polski. Znów zaczepiłam się na stażu w urzędzie, poszłam na studia podyplomowe związane z zarządzeniem środkami z unii. Cały czas intensywnie szukałam pracy. Po roku szukania dostałam pracę w jednej z firm zajmujących się transportem promowym. Etat i umowę na czas nieokreślony mam od 2 lat. I naprawdę, gdy słyszę narzekania dzisiejszych absolwentów to mnie krew zalewa. To rozkapryszone dzieciaki, które chciałyby dostać wszystko podane na tacy – mówi Marzena Jaworska – Śmiałek, ma 4-letnią córkę, mieszka z rodziną w Gdyni.

Cały rok wyemigrował. Zazdroszczę obecnym młodym

W podobnym tonie wypowiada się na forum Wicky. Jak pisze ma teraz 35 lat. Skończyła historię w Bydgoszczy. Do Polski wróciła 2 lata temu.

„Po studiach nie było pracy. Żadnej. Do urzędów i szkół dostawiali się ludzie, którzy mieli znajomości. Nie mówię, że teraz tak nie jest. Ale dziś praca w szkole czy urzędzie nie jest tak atrakcyjna. Kilka lat temu, ludzie się o nią zabijali. Wyjechałam i po jakimś czasie poprzez forum skontaktowałam się z innymi ludźmi z moich studiów. Na Wyspach w tym samym czasie było 27 osób z mojego roku. Na piątym roku było nas nieco ponad trzydzieści osób. Można powiedzieć, że prawie cały rok wyemigrował. To był stracony czas. Mam poczucie pustki, czuję się zawiedziona. Zazdroszczę osobom, które teraz bez kłopotu dostają się na studia i bez kłopotu znajdą pracę. Nie marnują czasu” – pisze Wicky.

A teraz boją się zmian. Tkwią w miejscu

Dariusz Bochenek, socjolog i psycholog społeczny przypomina, że jeszcze kilka lat temu niestabilna sytuacja gospodarcza wzmagała bezrobocie. Firmy z trudem utrzymywały się na rynku, a kłopoty w znajdywaniu pracy związane były z wyżem demograficznym. Więcej osób kończyło studia i więcej szukało zatrudnienia. Dysproporcje między ilością ofert pracy a ilością kandydatów, były gigantyczne.

- Wielu dzisiejszych trzydziestolatków czuje frustrację, ma poczucie zaprzepaszczonych szans czy niesprawiedliwości społecznej. I trudno się z nimi nie zgodzić. To najczęściej świetnie wykształcone osoby, które musiały wyjechać, godzić się na wiele kompromisów, często na pracę dużo poniżej kwalifikacji. Niektórzy mówią, że są od lat na dorobku. Wielu dopiero teraz zakłada rodziny, bo dopiero teraz ma stabilniejszą sytuację życiową. Ale trzeba też powiedzieć, że dziś wielu trzydziestolatków obawia się zmian. Ci ludzie twierdzą, że teraz jest łatwiej, ale i tak tkwią w pracy, którą podjęli lata temu. Mówią, że nic już się nie da zrobić – twierdzi Dariusz Bochenek.

Obecni absolwenci są pewni siebie, ale też bardziej powierzchowni

Czy rzeczywiście obecnym młodym jest łatwiej?
- Trudno porównywać tamte czasy z obecnymi. Szefowie dziś mają ogromne wymagania. Oczekują dyspozycyjnych osób, pracujących ekstremalnie, po kilkanaście godzin na dobę. Dziś młodzi muszą uczestniczyć w wyścigu szczurów, wpadają w depresje, nałogi. Szybciej wchodzą na rynek pracy, ale też szybciej się wypalają. Według wielu specjalistów, dziś młodzi są gorzej wykształceni, mają wiedzę bardziej powierzchowną co znamionuje całe pokolenie Internetu. Są mniej oczytani, nie potrafią się wgłębić w problem. Są też bardziej pewni siebie, mniej pokorni – mówi dr Ilona Hołowiec, psycholog.

(toy)

Średnio 88 osób walczyło o jedno miejsce pracy

Od 1998 roku spowolnienie wzrostu gospodarczego było główną przyczyną rosnącego bezrobocia. Nagły wzrost zanotowano już w 1999 roku kiedy to bezrobocie z 10% skoczyło do ok. 13,5%. W 2000 r. wyniosło ono 15,5%, 2001 r. - 17,5%, a w 2002 roku przekroczyło 20%, a liczba bezrobotnych wyniosła już ponad 3mln osób.

Na jedną ofertę pracy zgłoszoną do urzędów pracy przypadało średnio 88 bezrobotnych. W roku 2003 bezrobocie ustabilizowało się, ale nadal wynosiło ponad 20%. Dopiero w 2004 roku zanotowano nieznaczny spadek. W 2005, po wejściu Polski do Unii Europejskiej zaczęła poprawiać się sytuacja na rynku pracy: powstały nowe zakłady, ale główną przyczyną spadku bezrobocia była emigracja. Bezrobocie w grudniu 2005 roku wyniosło 17,6% i nadal spadało. Według szacunków ministerstwa pracy, na koniec 2010 roku, stopa bezrobocia będzie mniejsza niż 12,8 proc.

zatrudnieniemłodzikariera
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (15)