Skażone jaja w Niemczech. "To przestępstwo"
- To jest przestępstwo, to całkiem jasne - powiedział niemiecki minister rolnictwa Christian Schmidt w porannej audycji ARD "Morgenmagazin". - Należy ukarać winnych i rozbić struktury, które za nim stoją - zaznaczył. Niemcy, Holandia i Belgia uzgodniły ścisłą współpracę.
Z Holandii i Belgii trafiło do Niemiec łącznie ponad 10 mln skażonych jaj. Owadobójczy środek o nazwie fipronil może w większych dawkach spowodować uszkodzenia wątroby, trzustki oraz nerek. Skażone jaja zostały w Niemczech wycofane ze sprzedaży i zniszczone. Schmidt zapewnił, że w niemieckich sklepach nie ma już skażonych jaj.
Federalny Urząd ds. Ochrony Konsumentów i Bezpieczeństwa Żywności twierdzi, że zakażone fipronilem jaja nie są zagrożeniem dla dorosłych, ale mogą zagrażać zdrowiu dzieci. Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) klasyfikuje ten środek jako substancję "umiarkowanie toksyczną". W Unii Europejskiej stosowanie fipronilu u zwierząt będących źródłem żywności dla ludzi jest zakazane.
Według telewizji ARD, która powołuje się na ustalenia śledztwa, jedna z firm w Belgii dodała fipronil do stosowanego powszechnie środka czyszczącego i sprzedała ten produkt fermom kurzym w Belgii, Holandii i Niemczech.
Zobacz też: Afera jajeczna w Polsce
Schmidt powiedział, że oczekuje od władz Holandii i Belgii "ścisłej współpracy" i "pełnej przejrzystości". Po rozmowie z ministrami rolnictwa tych krajów poinformował, że do sztabów kryzysowych w Belgii i Holandii wysłani zostaną niemieccy urzędnicy. Belgijscy i holenderscy eksperci zostali z kolei zaproszeni do Niemiec.
Niemcy zarzucają Belgii, że poinformowała inne państwa o skandalu ze skażonymi jajami dopiero 20 lipca, chociaż pierwsze sygnały o nieprawidłowościach władze tego kraju otrzymały już na początku czerwca.
Niemiecka prokuratura wszczęła postępowanie wyjaśniające wobec kilku producentów w Dolnej Saksonii w związku z podejrzeniem o złamanie prawa. Jak twierdzi dziennik "Bild", chodzi o kilka zakładów produkujących jaja w powiatach przy holenderskiej granicy. Najprawdopodobniej ich właściciele zastosowali preparat z niedozwolonym fipronilem do dezynfekcji pomieszczeń produkcyjnych.