Trwa ładowanie...
frank
07-02-2009 08:31

Słaba złotówka uderzy we wszystkich

Gwałtowne osłabienie kursu złotego, jakie obserwujemy na przestrzeni ostatnich 10 dni oznacza kłopoty nie tylko dla osób, które zaciągnęły kredyt w walutach obcych, głównie we franku i euro

Słaba złotówka uderzy we wszystkichŹródło: WP.PL, fot: Konrad Żelazowski
d36ly0y
d36ly0y

. Deprecjacja waluty, czyli obniżenie jej wartości, niestety uderzy w nas wszystkich.

Opinie, że na słabym złotym zyskuje eksport są jedynie połowiczną prawdą. Istotnie przy wyższym kursie euro firmy handlujące z eurolandem mogą więcej zarobić. Jednak jest jeden bardzo ważny warunek, euroland musi chcieć kupować nasze produkty. Tymczasem w tym momencie, takiej chęci nie ma.

Niemieccy i francuscy konsumenci zwracają się, co całkiem normalne, ku własnym produktom, aby w ten sposób zapewnić produkcję, a tym samym miejsca pracy. Zatem zyski z eksportu będą dużo niższe, niż wynika to z osłabienia złotówki w sytuacji prosperity gospodarczej jaką obserwowaliśmy jeszcze rok temu.

Nie tylko drogie euro czy frank drenuje nasze portfele. Drogi, czyli mocny dolar oznacza wyższe ceny za surowce energetyczne, w tym ropę i gaz. To też należy brać pod uwagę. Według materiałów ministerstwa gospodarki filarem polskiego rynku nadal jest popyt wewnętrzny. Tłumacząc termin popyt wewnętrzny, można powiedzieć, że jest to chęć kupowania produktów wytwarzanych przez rodzimy przemysł. To głównie dzięki temu nasza gospodarka nadal się rozwija. Tymczasem słaba złotówka, głównie wobec dolara, błyskawicznie wpłynęła na cenę litera paliwa.

d36ly0y

Dziś za benzynę E-95 musimy już zapłacić 3,80 zł/l, natomiast za E-98, będącą poniekąd luksusem już 3,99 zł/l. Olej napędowy również zdrożał z 3,35zł/l, 4 stycznia, do 3,79 - 5 lutego. Nie trzeba być prorokiem, aby przewidzieć, że w krótkiej perspektywie czekają nas liczne podwyżki, które nałożą się na obowiązujące już wyższe taryfy energii elektrycznej. Zatem życie podrożeje.

Ponadto obniżanie wpływów podatkowych w okresie recesji nie jest dobrym pomysłem. W aktualnej sytuacji ekonomicznej państwo powinno raczej gromadzić (akumulować) środki finansowe, aby móc je swobodnie przeznaczać na inwestycje strategiczne, dające zatrudnienie pracownikom, którzy na skutek zwalniana dynamiki eksportu będą tracili pracę. Tym bardziej, że środki uzyskiwane z podatków są pieniądzem czystym, czyli bezinflacyjnym.

Pozostaje jeszcze kwestia skali zysków płynących z niższych podatków. 50-100 zł miesięcznie jakie statystycznie uzyskamy ze zmniejszonych należności wobec fiskusa (zarabiając około 5000 zł brutto) nie jesteśmy w stanie odczuć, zwłaszcza, gdy nasza firma upadnie. Natomiast pieniądze uzyskane z tytułu niezmienionej skali podatkowej ok. 8 mld zł, administracja centralna mogłaby znacznie lepiej spożytkować. Szukanie na gwałt oszczędności w resortach to działanie zachęcające raczej do spekulacji wizerunkiem. Co powoli obserwujemy.

Zatem wydaje się, że w dłuższej perspektywie, wszyscy stracimy na nadmiernym osłabieniu złotówki. Należy się ponadto liczyć, że w niestabilnych ekonomicznie czasach jakie mamy obecnie, niechętnie będziemy wydawać pieniądze. Raczej skłonni będziemy do ich odkładania. Zatem popyt wewnętrzny jeszcze spadnie. Tym sposobem uruchamia się zaklęte koło kryzysu. Nie kupujemy, więc zakłady nie mają zbytu. Skoro tak, to zakłady szukając oszczędności dokonują redukcji etatów, tracimy zatem pracę. I tym bardziej nie mamy pieniędzy. Wyjściem z tego zaklętego kręgu mogą być inwestycje finansowane przez państwo. I tym sposobem znów jesteśmy w punkcie wyjścia.

Szymon Sikorki
POLSKA Gazeta Krakowska

d36ly0y
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d36ly0y