Solidarność gazowa w maju głosowana w PE

W maju ma być głosowany w Parlamencie Europejskim projekt rozporządzenia o bezpieczeństwie dostaw energii, który zawiera tzw. unijne mechanizmy solidarności gazowej. 18 marca raport z prac nad projektem, będzie głosować parlamentarna komisja ds. przemysłu badań i energii.

14.03.2010 | aktual.: 14.03.2010 15:21

- Przyjęcie rozporządzenia na posiedzeniu plenarnym w maju jest jednym z priorytetów hiszpańskiej prezydencji - powiedział PAP przewodniczący parlamentarnej grupy roboczej w delegacji polskiej EPL ds. tego rozporządzenia Bogdan Marcinkiewicz (PO).

Jak podał, wszystkie ugrupowania polityczne złożyły w komisji ds. przemysłu i energii w sumie ponad 500 poprawek do projektu, który w lipcu ub.r. zaprezentowała Komisja Europejska. Blisko 60 poprawek złożyli polscy eurodeputowani, którzy chcą, aby Unia Europejska solidarnie reagowała w razie przerwania dostaw gazu chociażby do jednego kraju.

KE postanowiła się zająć się wzmocnieniem bezpieczeństwa dostaw gazu po tym, gdy w styczniu 2009 roku Rosja wstrzymała dostawy gazu do Europy przez terytorium Ukrainy.

Europosłowie chcą także, aby to KE koordynowała działania antykryzysowe i była odpowiedzialna za tworzenie i aktualizację planu ko0ordynacji tych, które byłyby "automatycznie" uruchamiane w razie przerw w dostawach gazu do któregoś z krajów UE. - Popieramy też pomysł, żeby wszystkie państwa członkowskie stworzyły swoje plany. Chodzi jednak o to, żeby to KE koordynowała ich uzgadnianie - powiedział Marcinkiewicz. Wyjaśnił, że zaangażowanie Komisji na tak wczesnym etapie, poprawi skuteczność działań antykryzysowych, dzięki czemu kryzysy będą zażegnywane na tyle szybko, żeby uniknąć ogłaszania stanu nadzwyczajnego.

Ponadto Polska postuluje wprowadzenie definicji trzech podstawowych stanów kryzysowych, w tym stanu nadzwyczajnego na poziomie wspólnotowym.

Obecne przepisy dyrektywy z 2004 roku zobowiązują do reakcji na poziomie unijnym, jeśli zagrożonych jest 20 proc. dostaw dla całej UE. W komisyjnej propozycji rozporządzenia znalazł się co prawda zapis, że odcięcie już 10 proc. dziennego importu gazu do UE wystarczy, by Komisja ogłosiła sytuację kryzysową, jednak "automatycznie" nastąpi to tylko wtedy, gdy kryzys wystąpi w dwóch lub więcej krajach. Zgodnie z projektem KE, jeśli zakłócenia dostaw będą dotyczyć tylko jednego kraju - Komisja może, ale nie musi, ogłosić sytuację nadzwyczajną, która uruchomi mechanizmy wewnątrzunijnej solidarności.

W zamyśle Komisji, to mechanizmy rynkowe powinny w pierwszej kolejności ratować sytuację w razie zatrzymania dostaw gazu do państw członkowskich. - Zgadzamy się z tym, ale ponieważ rynek wewnętrzny Unii Europejskiej nie jest jeszcze w pełni ukształtowany, konieczne są instrumenty prawne - podkreślił Marcinkiewicz.

Jak tłumaczył w lutym PAP europarlamentarzysta Jacek Saryusz-Wolski (PO), chodzi o to, że KE powinna mieć narzędzia, by skłonić państwa członkowskie, które mają nadwyżkę gazu do przesyłania go krajom dotkniętym kryzysem gazowym. Jednocześnie, powinien być wypracowany mechanizm kompensacyjny dla przedsiębiorstw gazowych, które udzielą takiej pomocy.

Ponadto polscy europarlamentarzyści chcą doprecyzować zaproponowany przez KE standard bezpieczeństwa energetycznego N-1, za wypełnienie którego odpowiadają państwa członkowskie oraz przedsiębiorstwa gazowe. KE chce, żeby kraje członkowskie były przygotowane na odcięcie kluczowej instalacji gazowej np. gazociągu i były w stanie przez 60 dni wyrównać braki w dostawach np. zapasami. Wskaźnik ten jednocześnie definiuje poważne zakłócenie dostaw.

Jest jeszcze jeden punkt rozporządzenia KE, który Polska chce zmienić. Projekt przewiduje, że w ciągu dwóch lat od wejścia w życie dokumentu, państwa członkowskie powinny zbudować połączenia gazowe z sąsiednimi krajami tzw. interkonektory umożliwiające przepływ gazu w obu kierunkach, bądź dostosować do tego istniejące instalacje. Umożliwi to wzajemne przesyłanie sobie gazu w razie kryzysu. Jednak jak podkreśla polska spółka gazowa PGNiG, jest to zbyt krótki okres biorąc pod uwagę czas potrzebny na uzyskanie pozwolenia na budowę w Polsce. Polscy parlamentarzyści proponują więc 5 lat.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)