Trwa ładowanie...
euro
05-02-2009 07:47

Spekulanci pogrążają złotego

Polska waluta cały czas gwałtownie traci na wartości. Wczoraj przed południem za franka szwajcarskiego trzeba było już zapłacić nawet 3,15 zł.

Spekulanci pogrążają złotegoŹródło: Jupiterimages
d45gjs6
d45gjs6

Z kolei euro sięgnęło 4,67 zł, a dolar kosztował 3,63 zł. Po południu sytuacja się trochę uspokoiła, a złoty nieznacznie odzyskał wartość.

Na rynku coraz częściej pojawiają się jednak przypuszczenia, że możemy mieć do czynienia wręcz ze spekulacyjnym atakiem na polską walutę. Mają za nim stać zagraniczne instytucje finansowe, które były wystawcami tzw. opcji walutowych dla polskich przedsiębiorstw. Teraz masowo pozbywają się złotego i skupują euro, bo wiedzą, że im bardziej polska waluta spadnie, tym więcej one zarobią. Firmy, by rozliczyć się ze swoich zobowiązań, będą bowiem musiały kupić euro po bardzo wysokim kursie.

_ Zlecenia na rynek napływają głównie z zagranicznych instytucji finansowych, przede wszystkim z Wielkiej Brytanii _ - mówi anonimowo jeden z dilerów walutowych. O spekulacjach na polskiej walucie mówią także analitycy, chociaż wszyscy unikają podawania nazw banków najbardziej aktywnych na naszym rynku.

_ Tylko zagraniczne instytucje, które wystawiały opcje walutowe dla naszych przedsiębiorstw, wiedzą, jaka jest dokładnie skala tego zjawiska _ - podkreśla Grzegorz Mielcarek, doradca inwestycyjny z Investors TFI. _ Teraz będą ostro grać na osłabienie złotego, dopóki nie uznają, że zarobiły już wystarczająco dużo _ - uważa.

d45gjs6

Tezę o potężnej spekulacji na polskiej walucie zdaniem analityków może potwierdzać również fakt, że w ostatnich dniach nie pojawiły się żadne nowe dane, które świadczyłyby o złej kondycji polskiej gospodarki.
_ W tej chwili mamy do czynienia z czymś nadzwyczajnym. To nie jest normalna sytuacja, by dochodziło do tak dużych wahań złotego w takim tempie jak obecnie _- przyznaje Jarosław Klepacki, analityk walutowy z firmy doradczej ECM.

Jego zdaniem sytuację wokół złotego dodatkowo pogarszają obawy o opóźnienie wejścia Polski do strefy euro, a także złe nastroje w innych krajach Europy Środkowo-Wschodniej. Wczoraj pojawiły się informacje o tym, że Estończycy masowo skupują euro w obawie o drastyczny spadek tamtejszej korony. Tylko podczas ostatniego weekendu skup euro skoczył tam aż o jedną piątą w porównaniu do ostatnich tygodni.

Pomimo bardzo napiętej sytuacji na rynku walutowym Narodowy Bank Polski na razie wyklucza przeprowadzenie jakiejkolwiek interwencji w obronie kursu złotego. Takie operacje polegają na tym, że bank centralny wyprzedaje waluty obce ze swoich rezerw, skupując złotego.

Jednak zdaniem prezesa NBP Sławomira Skrzypka interwencja walutowa nie powinna mieć miejsca. Podobnego zdania jest również minister gospodarki Waldemar Pawlak. Według niego interwencja na rynku byłaby tylko zachętą do dalszych spekulacji na naszej walucie. Rezerwy, które pozostają do dyspozycji NBP, wynoszą bowiem obecnie 55 mld euro. Te pieniądze będą nam potrzebne, gdy Polska wejdzie już do korytarza ERM2. Wówczas kurs złotego nie będzie mógł przekroczyć wahań o +/-15 proc. Jeżeli miałoby do tego dojść, NBP wówczas musiałby już interweniować na rynku.
_ Być może teraz zagraniczni spekulanci przy okazji sprawdzają wytrzymałość naszego banku centralnego, przygotowując się do przyszłych ataków, gdy już będziemy w ERM2 _- przypuszcza Jarosław Klepacki.

d45gjs6

Do tej pory tylko raz mieliśmy do czynienia z sytuacją, gdy waluta \"wyleciała\" z systemu ERM2. W 1992 roku znany inwestor George Soros przeprowadził atak spekulacyjny na brytyjskiego funta, zmuszając Bank Anglii do wycofania się z ERM2. Sam Soros zarobił przy okazji 1 mld dolarów.
Na dramatycznym spadku wartości złotego tracą przedsiębiorcy, którzy przed rokiem zawierali transakcje walutowe, by zabezpieczyć się przed dalszym umocnieniem złotego. Nikt nie zna dokładnej skali strat, jakie teraz poniosą one na osłabieniu złotego, ale z pewnością będzie ona gigantyczna. Chodzi nie tylko o spółki giełdowe, ale przede wszystkim o tysiące małych i średnich firm, które na potęgę zawierały transakcje opcyjne. Zdaniem znanego inwestora Zbigniewa Jakubasa skala strat firm na opcjach może sięgnąć 50 mld zł!

_ Jeżeli to prawda, byłaby to katastrofa dla polskiej gospodarki. Oznacza to bowiem, że w najbardziej drastycznym scenariuszu firmy musiałyby wyłożyć taką kwotę, by uregulować zobowiązania wobec banków _ - tłumaczy Grzegorz Mielcarek, doradca inwestycyjny z Investors TFI. _ A to pociągnęłoby za sobą serię bankructw na skalę, z którą nie mieliśmy do tej pory do czynienia _ - mówi.

Opcje pogrążają w tej chwili wiele spółek giełdowych. Wniosek o upadłość złożyły właśnie znane Krośnieńskie Huty Szkła - firma, która jest notowana na warszawskim parkiecie od samego początku jego funkcjonowania, czyli od 1991 roku. Okazało się, że spółka straciła na opcjach walutowych prawie 38 mln zł. Teraz chce dojść do porozumienia z bankami.

d45gjs6

W podobnej sytuacji jest znany producent mebli Swarzędz, który również był jedną z pierwszych spółek notowanych na polskiej giełdzie. Wcześniej ofiarą opcji padła spółka Elwo, producent elektrofiltrów z Pszczyny. Jeżeli jej zarząd nie dojdzie do porozumienia z bankami, pracę może stracić 400 osób.

Lista tylko giełdowych spółek, które mają kłopoty, jest jeszcze dłuższa. Upadłość już ogłosiła firma Odlewnie zatrudniająca 600 osób. Problemy z opcjami mają również producent skór Sanwil i tak znane firmy jak Forte czy Cersanit. Za dużymi giełdowymi spółkami stoją tysiące małych firm, które zawierały transakcje opcyjne z bankami. I, jak zaznaczają przedsiębiorcy, z którymi rozmawialiśmy, często podpisywali niekorzystne dla siebie umowy, bo bankowcy zapewniali ich, że złoty cały czas będzie się umacniał, a z transakcjami nie wiąże się żadne ryzyko.

Wicepremier Waldemar Pawlak w rozmowie z "Polską" przyznaje, że rząd nie ma sposobu, by pomóc firmom.
_ To były umowy między bankami a przedsiębiorcami _ - zaznacza Pawlak. Jego zdaniem bankom powinno zależeć na ugodach z firmami. Bo przecież brak pieniędzy od firm to również bardzo duży problem dla samych banków, które będą musiały ograniczyć akcję kredytową i stracą klientów.

Łukasz Pałka, Tomasz Ł. Rożek
POLSKA Dziennik Zachodni

d45gjs6
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d45gjs6