Spróbujesz szynki wodnej?
Koniec z szynką za 10 zł. Unia Europejska zmienia zasady znakowania i nazywania produktów. Wędlina ze wstrzykniętą wodą nie będzie mogła się już nazywać swojską szyneczką, ale po prostu wodą z szynką. Na etykiecie wszystkich produktów spożywczych przeczytamy też z jakich krajów pochodzą jego składniki.
20.07.2012 | aktual.: 20.07.2012 08:44
Obecnie każdy kraj członkowski UE ma inne przepisy dotyczące znakowania produktów spożywczych. Dla wielu producentów to problem, bo chcąc wysyłać swój produkt do Niemiec, Szwecji i jednocześnie na przykład do Polski każda etykieta powinna zawierać nieco inne informacje. Unie Europejska stwierdziła więc, że lepiej prawo ujednolicić, a jednocześnie lepiej zadbać o konsumentów.
Nowe przepisy unijne już weszły w życie, ale liczba zmian sprawiła, że wszyscy producenci żywności będą musieli się do nich stosować dopiero od 13 grudnia 2014 roku. A co się zmieni?
Woda o smaku szynki
Prawdziwa rewolucja szykuje się dla branży mięsnej i rybnej. Kiełbasy, szynki, pasztety, parówki, a także filety rybne czy całe sztuki mrożonych ryb będą musiały być dużo lepiej oznaczone, jeśli do ich produkcji użyto wody. A dziś jest to normą. Szynka za 10 zł to tak naprawdę 50 proc. mięsa i 50 proc. wody.
- Jeżeli dodana do produktu woda stanowi powyżej 5 proc. wagi, to informację o tym trzeba będzie podać w nazwie produktu. Będzie więc na pewno ciekawie - zapowiada Dorota Balińska-Hajduk, dyrektor Biura Kontroli Jakości Handlowej Inspekcji Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych (IJHARS).
Szynka ze wstrzykniętą wodą za 2,5 roku nazywać się już powinna „szynką z wodą” albo „wodą o smaku szynki”. W IJHARS żartuje się, że może być też „wodna szynka”. Oczywiście nikt po taki produkt na sklepowej półce nie sięgnie.
- Trwają jeszcze prace nad dokładnym nazewnictwem tego typu produktów. Aby nie wystraszyć konsumenta, może się okazać, że producenci zaczną używać profesjonalnego slangu. Wtedy „szynka wodna” stanie się szynką wysokowydajną - tłumaczy Dorota Balińska-Hajduk.
Nie ma statystyki ile na rynku jest wędlin wysokowydajnych. Śmiało można jednak stwierdzić, że jest to nawet 95 proc. szynek jakie kupujemy. Problem w tym ile producent wody wstrzykuje w mięso. 5-procentowy próg jest bardzo niski i sprawia, że nawet uczciwi masaże będą musieli zmienić nazwy swoich wędlin. Zamiast więc rozróżnienia dobrych od złych produktów niemal wszystkie staną się „wysokowydajne”. A kupujący jak nie potrafią rozróżnić dobrej wędliny, tak dalej nie będą potrafili.
Zmian dotyczących mięs, wędlin i ryb będzie więcej. Unia Europejska między innymi nakazuje, by od grudnia 2014 produkty powstałe z połączonych kawałków mięsa (lub ryby) miały informację o tym także w nazwie. Dziś często przez producentów jesteśmy oszukiwani - coś wydaje się nam w całości zamrożonym filetem, a w rzeczywistości powstało jedynie ze złączonych kawałków. Sprawa dotyczy tu przede wszystkim ryb.
Mleko z Polski? Jogurtu nie kupię!
To nie koniec rewolucji. Od grudnia 2014 każdy produkt spożywczy będzie musiał mieć na etykiecie informację skąd pochodzą jego składniki. Choć przepisy zostały już uchwalone, to cały czas trwa walka o to, jak je w tym miejscu dokładnie rozumieć.
- Pojawiały się nawet pomysły, aby była to informacja, skąd pochodzi każdy surowiec użyty do produkcji. Proszę sobie jednak wyobrazić, jakby wyglądała etykieta dla produktu, w którym składników jest kilkanaście. To byłby już absurd. Jeśli kupujemy kiełbasę z papryką, to nikogo przecież nie interesuje, skąd jest ta przyprawa - mówi Stanisław Kowalczyk szef IJHARS, która będzie czuwać nad przestrzeganiem nowego prawa.
Kwestia znakowania produktów miejscem pochodzenia składników jest delikatna, bo nie każdy chce się chwalić, skąd wziął na przykład mleko do swoich jogurtów.
- Polska sprzedaje bardzo dużo nieprzetworzonego mleka do Niemiec, z którego później na miejscu robi się jogurty. Niemiecki konsument niezbyt chętnie sięgnie po produkt z informacją: mleko z Polski. Z drugiej strony my niezbyt chętnie kupimy grzyby z Białorusi - tłumaczy kontrowersje Stanisław Kowalczyk
Pewne jest jedno, że dowiemy się o tym, skąd pochodzi mięso wieprzowe, drobiowe oraz owcze i kozie. Na doprecyzowanie przepisów dotyczących pozostałych produktów Unia Europejska dała sobie czas jeszcze do grudnia 2014 roku. Najprawdopodobniej informować trzeba będzie o tym, skąd są składniki, które stanowią powyżej 50 proc. gotowego produktu. Co ważne, zakazane też będzie podszywanie się pod jakiś kraj. Dziś na przykład nagminne jest, że polscy producenci makaronów na etykiecie swoich wyrobów dają flagę... włoską.
Odchudzających już nie oszukają
Unia Europejska zadbała nie tylko o to, czego nowego dowiemy się o kupowanym jedzeniu, ale też, w jaki sposób to zrobimy. Nowe przepisy określają nawet...rozmiar czcionki na etykiecie. Minimalnie będzie ona musiała mieć 1,2 mm, a jeśli powierzchnia opakowania (nie etykiety!) jest mniejsza niż 80 cm2, wówczas wyjątkowo literki będą mogły mieć 0,9 mm.
- Ustalenie czcionki sprawi, że z produktów znikną informacje w 10 językach. Po prostu zabraknie dla nich miejsca. Dziś producenci żywności nanoszą je na opakowania nie dlatego, że eksportują dany produkt. Często ma to na celu po prostu zniechęcenie do szukania informacji - tłumaczy Dorota Balińska-Hajduk.
A miejsca na etykiecie będzie jeszcze mniej od grudnia 2016 roku. Wtedy zaczną obowiązywać kolejne zmiany. Producenci żywności na każdym wyrobie będą musieli podać dokładną wartość energetyczną (w kilodżulach lub kaloriach).
- Mamy tu długą listę dodatkowych informacji. Na etykiecie będzie musiała się pojawić informacja o zawartości tłuszczu, kwasów tłuszczowych nasyconych, węglowodanów, cukrów, białka oraz soli - mówi dyrektor Biura Kontroli IJHARS.
Poza tym pojawią się też informacje o alergenach na wszystkich produktach - dziś wyłączone z tego obowiązku są tzw. małe opakowania. Dodatkowo informacja o składnikach wywołujących uczulenia powinna zostać specjalnie oznaczona. Może to być podkreślenie, pogrubienie lub jaskrawy kolor czcionki.
A to wszystko po to, by konsument był jak najlepiej poinformowany. Życzymy miłej lektury!