Sprzedają grzyby po 440 zł za kilo. Sami hodują je w Polsce
Smardze pojawiają się na wiosnę, jednak ich zbieranie w lasach w Polsce jest zabronione. Ich utrudniona dostępność sprawia, że osiągają wysokie ceny. Jedna z hodowli w Polsce zajmuje się ich legalną uprawą w naturalnych warunkach.
Na Mazowszu powstała pierwsza legalna hodowla smardzów w Polsce, która posiada oficjalne zezwolenie na ich uprawę oraz sprzedaż. Smardze z mazowieckiej hodowli trafiają do restauracji, hoteli czy klientów indywidualnych.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Byliśmy w pierwszej Biedronce na Słowacji. Tak jest w środku [WIDEO]
Prowadzą hodowlę chronionych grzybów
Jednak hodowla smardzów nie jest zajęciem dla każdego. Grzyby te od ponad dekady są w Polsce pod ochroną częściową. Za ich zbieranie w lasach państwowych grozi grzywna do 5 tys. zł.
Smardze są również bardzo wymagającymi grzybami. Można je uprawiać tylko w warunkach naturalnych. Do ich prawidłowego wzrostu niezbędne są odpowiednie nasłonecznienie, wilgotność i temperatura. Mazowiecka hodowla koncentruje się na uprawie smardza jadalnego.
Działalność prowadzona jest w pełni ekologicznie – smardze rosną bez użycia sztucznych środków przyspieszających wzrost. Cykl hodowlany dostosowany jest do naturalnego rytmu przyrody, a wysyp trwa zwykle od 2 do 3 tygodni w sezonie.
Ze względu na swoją rzadkość i trudności w uprawie, smardze osiągają wysokie ceny. Hodowla na Mazowszu oferuje świeże smardze jadalne w cenie 440 zł za kilogram.
Smardze mają delikatny smak i niepowtarzalny orzechowo-korzenny aromat. Świetnie sprawdzają się w risotto, omlecie, zupie grzybowej czy makaronach. Świeże smardze można przechowywać w lodówce przez kilka dni, natomiast suszone - nawet przez rok, jeśli są odpowiednio przechowywane.
Smardz jadalny wyróżnia się charakterystycznym wyglądem – jego kapelusz przypomina plaster miodu i jest pusty w środku. Młode osobniki mają szary kolor, który z czasem przechodzi w żółty lub miodowożółty odcień.
"Smardze nie powinny być pod ochroną"
W innych krajach nie obowiązują takie restrykcje jak w Polsce, co sprawia, że wielu grzybiarzy udaje się na zbiory do Czech lub Słowacji.
– Ja jeżdżę na Słowację, bo tam można legalnie zbierać smardze. Od dawna uważam, że smardze nie powinny być pod ochroną, bo chronić się powinno środowisko, w którym występują, a nie same grzyby – mówił w rozmowie z WP Finanse Wiesław Kamiński, grzyboznawca, autor bloga nagrzyby.pl.
Grzyboznawca pomaga również innym miłośnikom "smardzowania". Na Słowację przyje żdżają ludzie z całej Polski - czasami pokonują setki kilometrów, aby legalnie zbierać smardze, a nie tylko je fotografować.
Smardze zaczynają pojawiać w lasach na Słowacji na przełomie marca i kwietnia i można je znaleźć do maja. Jak czytamy na portalu OLX, za kilogram świeżych smardzów stożkowatych trzeba zapłacić 400 zł, a suszonych – 4 tys. zł za kilogram.