Tych grzybów nie zbieraj. Łatwo pomylić je z jadalnymi [ZDJĘCIA]
Eksperci ostrzegają przed trującym grzybem, który pojawił się w polskich lasach. Chodzi o piestrzenicą kasztanowatą, którą łatwo pomylić z jadalnymi smardzami. Zbieracze powinni zachować ostrożność, aby uniknąć zatrucia.
Jak informuje w rozmowie z "Faktem" grzyboznawca Justyn Kołek, zatruciu piestrzenicą kasztanowatą można ulec wdychając opary z gotowanych grzybów. Substancje zawarte w trującym grzybie uszkadzają czerwone krwinki, a w ciężkich przypadkach mogą prowadzić do uszkodzenia nerek i wątroby.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Biedronka w Polsce droższa od słowackiej? Porównaliśmy ceny
Tak odróżnisz smardza od trującej piestrzenicy
Grzybiarze powinni zachować jednak szczególną ostrożność, gdyż piestrzenicę kasztanowatą łatwo pomylić jadalnymi smardzami. Oba te gatunki pojawiają się wiosną. Piestrzenica kasztanowata ma kulistą, nieregularną główkę w kolorze od żółtobrązowego do ciemnobrązowego. Wnętrze jest poprzerastane i kremowe.
Smardze natomiast mają główkę przypominającą plaster miodu, która jest pusta w środku. Młode smardze są szare, a z czasem zmieniają kolor na żółty lub miodowożółty. Zbieracze powinni być czujni, aby uniknąć niebezpiecznych pomyłek.
Warto przypomnieć, że od ponad dekady smardze są w Polsce pod ochroną częściową. To oznacza, że można je zbierać m.in. w ogrodach, szkółkach leśnych, czy uprawach ogrodniczych. Natomiast za ich zbieranie w lasach państwowych w Polsce grozi grzywna do 5 tys. zł. Po smardze można jednak wybrać się poza granice naszego kraju – do Czech lub Słowacji.
Jak pisaliśmy w WP Finanse, w innych krajach nie obowiązują takie restrykcje jak w Polsce, co sprawia, że wielu grzybiarzy udaje się tam na zbiory.
– Ja jeżdżę na Słowację, bo tam można legalnie zbierać smardze. Od dawna uważam, że smardze nie powinny być pod ochroną, bo chronić się powinno środowisko, w którym występują, a nie same grzyby – mówi w rozmowie z WP Finanse Wiesław Kamiński, grzyboznawca, autor bloga nagrzyby.pl.
Ile kosztują smardze?
Smardze, ze względu na rzadkość występowania, osiągają wysokie ceny. – Sezon na nie trwa maksymalnie dwa miesiące. Znalezienie ich nie należy do łatwych zadań, trzeba się nachodzić, znać miejsca, w których występują - zaznacza grzyboznawca.
Jak czytamy na portalu OLX, za kilogram świeżych smardzów stożkowatych trzeba zapłacić 400 zł, a suszonych – 4 tys. zł za kilogram.