Średnia pensja - co to jest i jak się ją oblicza?
Miesięczna pensja w wysokości ponad 3,5 tys. zł? Dla tysięcy osób to marzenie, a tyle właśnie wynosi przeciętne wynagrodzenie w Polsce.
28.01.2013 | aktual.: 28.01.2013 14:28
Miesięczna pensja w wysokości ponad 3,5 tys. zł? Dla tysięcy osób to marzenie, a tyle właśnie wynosi przeciętne wynagrodzenie w Polsce. Jak się oblicza średnią pensję i dlaczego nie oddaje ona rzeczywistych zarobków większości społeczeństwa?
Według komunikatu opublikowanego na początku stycznia przez Główny Urząd Statystyczny, przeciętna pensja w sektorze przedsiębiorstw w 2012 roku ukształtowała się na poziomie 3728,36 zł. Zaś w grudniu ubiegłego roku wyniosła nawet ponad 4 tys. zł. W porównaniu z 2011 zarabiamy średnio więcej o ponad 123 zł. Jak widać, mimo kryzysu pensje rosną, a jednak Polacy tego nie odczuwają. W opinii wielu ludzi, kwoty podawane przez GUS nie mają wiele wspólnego z rzeczywistością.
Agnieszka z Pomorza, niespełna 31-letnia pracownica firmy handlowej z wyższym wykształceniem, zżyma się, gdy tylko słyszy o średniej krajowej.
- Te kwoty wydają mi się abstrakcją. Moja pensja nie zbliża się nawet do tego poziomu. Na skutek trudnej sytuacji na rynku, nie liczę też na podwyżkę w najbliższym czasie – mówi z ubolewaniem. – A te wszystkie dane… To chyba jest tak jak w tym dowcipie, że jeśli ja nie mam męża, a koleżanka ma męża i kochanka to statystycznie wypada, że każda z nas ma jednego faceta. Przykre, ale prawdziwe.
Podobnego zdania jest Michał.
- Nie zarabiam średniej krajowej – mówi krótko Michał z Warszawy, absolwent prawa z niemal dwuletnim doświadczeniem zawodowym. - Uważam to za bardzo rozczarowujące. Nie wiem też kiedy i czy kiedykolwiek będzie mi dane zarabiać średnią krajową.
Panuje powszechne przekonanie, że to zarobki prezesów spółek, a także innych wysoko postawionych osób zawyżają wskaźniki i powodują, że GUS wylicza tak wysoką średnią. Czy to jest jedyny powód tego, że dane publikowane cyklicznie przez urzędników wydają się być tak oderwane od rzeczywistości?
Co to jest średnia krajowa i jak się ją oblicza?
Na początku warto sobie odpowiedzieć na pytanie, czym w ogóle jest „średnia krajowa”. GUS podaje na swojej stronie precyzyjną definicję przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia brutto. Rozumieć przez nią należy „stosunek sumy wynagrodzeń osobowych brutto, honorariów wypłaconych niektórym grupom pracowników za prace wynikające z umowy o pracę, wypłat z tytułu udziału w zysku lub w nadwyżce bilansowej w spółdzielniach oraz dodatkowych wynagrodzeń rocznych dla pracowników jednostek sfery budżetowej do przeciętnej liczby zatrudnionych w danym okresie”.
Definicja może się wydawać skomplikowana, ale można ją w łatwy sposób przełożyć na język życia codziennego. Do obliczeń wykorzystuje się dwa podstawowe składniki: sumę wynagrodzeń oraz liczbę zatrudnionych. Natomiast przeciętne wynagrodzone jest po prostu ich ilorazem. W badaniach nie są brane pod uwagę osoby wykonujące pracę nakładczą oraz pracujący za granicą.
Przytoczone na początku dane dotyczą zarobków osób zatrudnionych jedynie w sektorze przedsiębiorstw. W tym obszarze pensje są najwyższe na rynku, co przekłada się na uzyskane wyniki. Kwota 3728,36 zł nie oddaje więc realiów płacy w całym kraju . W tym sektorze pracuje bowiem tylko 5 mln 474 tys. osób. Tylko, gdyż ta liczba to zaledwie nieco ponad 1/3 pracujących obywateli Polski. Pomija się tych wszystkich, którzy zatrudnieni są na umowę-zlecenie czy dzieło. Jak można się domyślać, w ich przypadku zarobki kształtują się na dużo niższym poziomie.
*Polecamy: * Średnie pensje wzrosły - o ile?
Błędem GUS-u jest wrzucanie do „jednego worka” zarówno zwykłych obywateli, jak i prezesów banków czy spółek. Taka metoda badania musi dać niemiarodajne wyniki, które potem wzbudzają niezadowolenie społeczne. Zestawmy bowiem biznesmena z zarobkami 100 000 zł miesięcznie i robotnika zarabiającego 2000. Średnia wychodzi wręcz utopijna, bo 51 000 zł. Trzeba jednak brać po uwagę, że takich biznesmenów jest w kraju kilkudziesięciu, a robotników co najmniej kilkaset tysięcy.
Jak właściwie policzyć pensje?
Rzeczywistą sytuację lepiej oddają badania z wykorzystaniem innych wskaźników statystycznych - medialny i dominanty. Cóż to takiego?
Mediana pozwala podzielić badaną grupę dokładnie na połowę. Dowiemy się dzięki niej, że 50 proc. naszych rodaków zarabia miesięcznie mniej niż określoną sumę. Z kolei dominanta pokaże kwotę, która najczęściej wpływa do kieszeni przeciętnego Polaka. Obliczenia z uwzględnieniem tych elementów zwykle dają dużo mniej optymistyczne wyniki.
Dla przykładu - w październiku 2010 roku najczęściej otrzymywanym wynagrodzeniem w gospodarce narodowej była kwota 2020,13 zł brutto, co daje zaledwie niecałe 1500 zł „na rękę”. Zaś połowa pracowników nie otrzymała kwoty wyższej niż 2906,78 brutto. Dla porównania średnia pensja wyliczona dla tamtego okresu wynosiła 3543,50 zł.
Lepiej nie stosować średniej
Łukasz Gwizdała, statystyk z Uniwersytetu Gdańskiego, daleki jest od szukania kontrowersji w obliczaniu średnich wynagrodzeń. Zwraca jedynie uwagę na to, jak ważna jest kwestia doboru odpowiednich narzędzi statystycznych.
- Średnia arytmetyczna jest miarą, która potocznie rzecz ujmując, nie nadaje się do opisu rozkładów silnie asymetrycznych – zaznacza. - Nie powinna być w tym wypadku używana, gdyż nieco "przekłamuje” rzeczywistość.
Ekspert potwierdza, że lepszym rozwiązaniem jest użycie miar pozycyjnych np. mediany, kwartyli czy decyli. Lepiej oddają one rozkład zarobków w przekroju całego społeczeństwa i tym samym uzyskane zostają wyniki dokładnie odzwierciedlające rzeczywistość.
Krzysztof Kołaski /AK/WP.PL