Strefa euro w coraz większych opałach
Popołudniowa konferencja prasowa premiera Donalda Tuska i ministra finansów Jacka Rostowskiego, na którym ujawnione zostały ostateczne założenia do przyszłorocznego budżetu, została w zasadzie zignorowana przez inwestorów na rynkach finansowych. Powód? Premier Tusk odpowiadając na pytania dziennikarzy nie wykluczył, że rząd mógłby zrewidować przyszłoroczny budżet, jeżeli zmienią się „parametry”.
06.12.2011 16:50
*Popołudniowa konferencja prasowa premiera Donalda Tuska i ministra finansów Jacka Rostowskiego, na którym ujawnione zostały ostateczne założenia do przyszłorocznego budżetu, została w zasadzie zignorowana przez inwestorów na rynkach finansowych. Powód? Premier Tusk odpowiadając na pytania dziennikarzy nie wykluczył, że rząd mógłby zrewidować przyszłoroczny budżet, jeżeli zmienią się "parametry". *
W kolejnych słowach sam przyznał, że "tak naprawdę mówimy o intuicjach, a nie o jakichś racjonalnych przesłankach. Nikt nie zaryzykowałby swoich pieniędzy, obstawiając jakieś dane na połowę 2012 roku". Dodał, że najbliższa przyszłość jest mocno niepewna, dlatego rząd zajmował się trzema wariantami przyszłorocznego budżetu. Przypomnijmy, że oficjalnie przyjęto ten, który zakłada wzrost PKB na poziomie 2,5 proc. i spadek deficytu poniżej 3 proc. PKB. Na ile będzie to realne? Zobaczymy.
Na razie problemem numer jeden staje się sytuacja w strefie euro. Po tym jak agencja ratingowa S&P zaskoczyła rynki umieszczając ratingi 15 krajów strefy euro na liście obserwacyjnej z możliwością ich obniżki, w kolejnych godzinach wykonała kolejny krok – to samo stało się z ratingiem Europejskiego Funduszu Stabilizacji Finansowej. Decyzja odnośnie EFSF jest w zasadzie oczywistością, biorąc pod uwagę, że rating tego funduszu jest gwarantowany poprzez najlepsze oceny posiadane przez państwa strefy euro (AAA), ale faktycznie stawia pod znakiem zapytania powodzenie tego projektu. Wnioski, są proste.
Uratować strefę euro mogą teraz tylko Europejski Bank Centralny i Międzynarodowy Fundusz Walutowy, bardzo mocno wspierani przez europejskich polityków. Czy jednak ECB zdecyduje się drukować euro nie mając gwarancji, że proponowane przez Niemcy i Francję, a także Radę Europejską, zmiany w traktacie unijnym zostaną zaakceptowane przez wszystkie kraje „siedemnastki”? Inaczej czekać nas będzie faktyczny rozpad strefy euro, gdyż Niemcy wspólnie z kilkoma krajami najpewniej zdecydują się na stworzenie super-klubu w ramach obecnej Eurostrefy.
Dużo się dzisiaj działo wokół szwajcarskiego franka. Eskalacja pogłosek nt. możliwych działań Narodowego Banku Szwajcarii, jakoby interwencja osłabiająca franka była coraz bardziej prawdopodobna, sprawiła, że w pewnym momencie SNB i BIS (Bank Rozliczeń Międzynarodowych) musieli dementować spekulacje, jakoby skupywali na rynku euro za franki. Rano pisałem, że wokół tego tematu zrobiło się zbyt dużo emocji i lepiej zachować „pewną wstrzemięźliwość” do czasu zaplanowanego na 15 grudnia okresowego posiedzenia SNB.
*EUR/USD: *Dużo negatywnych emocji na rynku, ale wykres nie wygląda aż tak tragicznie. Widać, że część inwestorów stara się jednak ograniczać grę na krótko na euro do czasu oficjalnego ogłoszenia komunikatów po czwartkowym spotkaniu Europejskiego Banku Centralnego i piątkowym szczycie Unii Europejskiej. Ujęcie techniczne jest jednak coraz bardziej trudne do interpretacji. Z jednej strony sytuacja na dziennych wskaźnikach nie wygląda źle, a wsparcie w okolicach 1,3300-1,3320 wydaje się być solidne. Z drugiej pozostawanie poniżej strefy 1,3460 (ważny poziom z wykresu tygodniowego) nie wygląda zbyt dobrze. Kluczowe będzie wyjście powyżej któregoś z tych poziomów (1,3300 i 1,3460).
Marek Rogalski
analityk DM BOŚ (BOSSA FX)