Sucho na polu, sucho w portfelu
Rekordowe ceny zbóż mogą wywołać światową rewolucję podobną do arabskiej wiosny. Problemy bezpośrednio dosięgną też naszych portfeli. Żywność przed Bożym Narodzeniem może być droższa nawet o kilkanaście procent.
21.08.2012 | aktual.: 23.08.2012 06:48
- Duża część amerykańskich funduszy hedgingowych gra już pod drugą arabską wiosnę ludów. To nikogo przy obecnych cenach nie powinno dziwić - mówi Paweł Kordala z XTB.
Sytuacja rzeczywiście nie wygląda najlepiej. Od maja kukurydza podrożała aż o kilkadziesiąt procent, bijąc rekordy na przełomie lipca i sierpnia. Za 100 buszli (36,369 l) trzeba było zapłacić nawet 825 dolarów. Dwa miesiące wcześniej - nieco ponad 550 dolarów. W lipcu historycznie wysokie ceny zanotowała też pszenica, która kosztowała już nawet 950 dolarów za 100 buszli. Rekord ustanowiła soja, za którą trzeba było zapłacić niemal 1800 dolarów.
Dla krajów afrykańskich, które zboża importują, bo ich własna produkcja nie zaspokaja potrzeb, to olbrzymi problem. Na tak drogą żywność po prostu nie będzie Afryki stać. Tym bardziej, że w jej gospodarkę rykoszetem uderzą problemy ostro hamującej Europy, która jest głównym odbiorcą ich towarów.
- Przy obecnie nie do końca stabilnej sytuacji w Egipcie kolejne konflikty są tylko kwestią czasu - uważa analityk XTB.
Zima za zimna, lato za ciepłe
Wszystkiemu winna jest fatalna pogoda. Susza w Stanach Zjednoczonych jest największą od lat 50. ubiegłego wieku. Według wstępnych danych zbiory mają być nawet o jedną piątą niższe niż średnia z ostatnich 10 lat. „Financial Times” donosi, że rekordowo drogie jest nawet siano. Bydło nie może być wypasane na wysuszonych pastwiskach i musi być karmione suchą trawą. Według gazety zasoby siana są obecnie najmniejsze od 25 lat. Mroźna zima i fala upałów zaszkodziła uprawom w Rosji i na Ukrainie. Tam zbiory też są dramatycznie niskie. Według Ministerstwa Rolnictwa Rosji rolnicy zebrali o blisko 1/3 mniej zbóż niż rok temu.
Problem jest na tyle poważny, że w obawie przed gwałtownym wzrostem cen żywności i konfliktami społecznymi zebrać mają się nawet przywódcy 20 najbogatszych państw świata. Do spotkania G20 dążą Meksyk, Francja i USA. Szefowie najważniejszych gospodarek świata na podjęcie kluczowych decyzji mają kilka miesięcy. Drożyzna na razie widoczne jest bowiem tylko na rynkach międzynarodowych. Do naszych sklepów jeszcze nie dotarła.
- Przenoszenie impulsu cenowego jest opóźnione w czasie. To, że jest drożej, odczujemy najpóźniej za pół roku, najwcześniej za trzy miesiące. Najszybciej powinny zyskać na wartości zboża, nieco później mięso - mówi Dariusz Winek, główny ekonomista banku BGŻ.
Jego zdaniem wybuch niepokojów społecznych nie jest determinowany tylko przez drogą żywność. To jednak nie przypadek, że gdy półtora roku temu mieliśmy bardzo podobną do dzisiejszej zwyżkę cen, to pół roku później rozpoczęły się rewolucje w krajach arabskich.
W górę mąka, chleb, makarony i mięso
Pytaniem otwartym jest to, o ile ceny pójdą w górę. Wiadomo jedynie, że nie będzie to aż taka zwyżka jak na giełdach towarowych.
- Na sklepowe półki aż tak dużego 30- czy 40-procentowego przełożenia nie będzie. Producenci będą po prostu musieli zejść z marżami, bo inaczej drastycznie siądzie im sprzedaż. Sądzę, że może to być jednak nawet kilkunastoprocentowy wzrost cen na produktach najbardziej uzależnionych od cen zbóż - mówi Paweł Kordala.
Co będzie więc drożało? Na pewno mąka, pieczywo, makarony i inne wyroby mączne. Nie zapłacimy więcej za warzywa i owoce. Zbiory jabłek mają być na tyle dobre, że ich cena może nawet spaść. W górę pójdą natomiast mięsa. Już dziś w Unii Europejskiej cena trzody chlewnej jest najwyższa od 2008 roku. Wszystko przez idące w górę, wraz za zwyżką na rynku zbóż, ceny pasz.
- Sytuacja branży mięsnej jest zła od dłuższego czasu. Marże są niskie i producenci nie mają już z czego ciąć. W tym roku mieliśmy też nieco zaburzony sezonowy wzrost cen, który przez Euro 2012 rozpoczął się w kwietniu. Ceny są więc w Polsce na wysokim poziomie i jeśli wzrosną, to nieznacznie - uważa Dariusz Winek z BGŻ.
Jego zdaniem wzrost cen żywności nie będzie kilkunastoprocentowy. Najprawdopodobniej będzie to około 5 proc. Eksperci są jednak zgodni, że niezależnie od tego czy chcemy, czy nie, susze w USA oraz na żyznych glebach Ukrainy i Rosji odczujemy na naszych stołach podczas wigilijnej uczty.