Surowe mięso wysłane kurierem. Trafiło do łódzkiej restauracji z kebabem
30 kg mięsa na kebab wysłano do łódzkiej restauracji zwykłą przesyłką kurierską. - To była baranina na prywatne potrzeby kucharza - tłumaczy się właściciel lokalu. Mięso zutylizowano a restauracja przeszła kontrolę sanepidu.
13.02.2019 | aktual.: 15.02.2019 09:40
Sprawę opisał Express Ilustrowany. Zawartość podejrzanej przesyłki odkryto przypadkiem.
- Paczka była bardzo ciężka i w transporcie zniszczyła się, rozdarła. Podczas sklejania kolega zauważył, że wewnątrz jest zafoliowane surowe mięso, całe we krwi - opowiada Expressowi jedna z pracownic firmy kurierskiej. - Spojrzeliśmy na list przewozowy. Było tam napisane, że wewnątrz są głośniki.
Żywności, która w ciągu 7 dni może się zepsuć, nie wolno przesyłać kurierem. Dotyczy to zwłaszcza mięsa, które powinno być transportowane w chłodniach.
Pracownicy firmy zadzwonili do nadawcy podejrzanej paczki. Ten prosił, żeby o przesyłce nikogo nie powiadamiać.
Niedługo po swoją przesyłkę zgłosił się też odbiorca paczki - właściciel restauracji z kebabem - który zabrał zafoliowane mięso.
- Powiedział, że mięso jest dla niego, jego rodziny i pracowników. Nie do podawania klientom - opowiadają Expressowi Ilustrowanemu pracownicy firmy kurierskiej. - Nikt mu nie uwierzył.
Pracownicy firmy kurierskiej poinformowali o sprawie sanepid. Restaurację skontrolowano.
- Pełnomocnik właściciela oświadczył, że była to baranina zamówiona na prywatne potrzeby kucharza - wyjaśnia Expressowi Urszula Jędrzejczyk, państwowy powiatowy inspektor sanitarny w Łodzi. - Mięso niewiadomego pochodzenia , na prywatną dużą imprezę nie miały prawa znaleźć się w zakładzie, dlatego zostaną wyciągnięte konsekwencje administracyjne.
Przesłane kurierem mięso trafiło do utylizacji, a resztę produktów w lokalu skontrolowano. Sanepid nie miał zastrzeżeń, co do ich świeżości czy jakości.