Li Ka-shing jest jednym z najbogatszych ludzi na świecie, ale jego droga do osiągnięcia fortuny nie była łatwa. Jak stwierdził w jednym z wywiadów, nie jest szczęściarzem, a wszystko, co ma, zawdzięcza tylko ciężkiej pracy.
W wieku 15 lat po śmierci ojca porzucił szkołę i zaczął pracować w fabryce plastiku, żeby utrzymać rodzinę. Kilka lat później, przewidując boom na tworzywa sztuczne, za zaoszczędzone i pożyczone od przyjaciół pieniądze kupił fabrykę plastikowych kwiatów. Po latach spędzonych przy produkcji dokładnie wiedział, co trzeba zmienić, aby sprzedawane produkty były lepszej jakości, a jednocześnie, żeby ich cena pozostawała niska. I w taki sposób wkrótce stał się jednym z największych dostawców tych produktów w Azji.
Zarobione pieniądze ulokował w nieruchomościach. I choć wielu odradzało mu inwestowanie w tak ryzykowną branżę, Li Ka-shing postawił na swoim i niebawem stał się największym właścicielem nieruchomości w Hongkongu. Kolejne jego inwestycje również okazały się udanymi przedsięwzięciami.