Sytuacja się wyjaśniła. Niestety
Kolejne złe dane makro z USA i zapowiedź obniżenia ratingu Grecji (co odcięłoby możliwość refinansowania greckich obligacji w ECB) przeważyły szalę na rynkach akcji.
25.02.2010 16:44
WIG20 spadł dziś poniżej 2200 pkt po raz pierwszy od dwóch tygodni, wybijając się dołem z trwającej przez osiem kolejnych sesji konsolidacji. Spadkom tym towarzyszyły wyraźnie zwiększone obroty, które także były najwyższe od dwóch tygodni. Nawiasem mówiąc, także dwa tygodnie temu wysokie obroty (ponad 1,5 mld PLN zdarza się ostatnio na WIG20 raz na dwa-trzy tygodnie) także przypadły na silnie spadkową sesję, w czasie której WIG20 stracił 4 proc. Od trzech miesięcy obroty przekraczające 1,5 mld PLN towarzyszyły wyłącznie sesjom spadkowym. Choć nie wszystkie były dla rynku przełomowe.
Czy ta dzisiejsza jest właśnie taką? Optymiści mogą zachować cień nadziei, ponieważ WIG20 nie pogłębił dziś minimów z pierwszej dekady lutego. Również ostatnie minuty notowań ciągłych upłynęły na udanej obronie rynku przed dalszymi spadkami. I to właściwie wszystko, co pozytywnego da się powiedzieć o stanie rynku.
Powodów do zniżek dostaliśmy dziś sporo. Co prawda Komisja Europejska podniosła dziś prognozę wzrostu PKB dla Polski do 2,5 proc., ale rynek już dawno zdyskontował taką poprawę. Optymiści liczą na wzrost PKB o 1 pkt proc. silniejszy. Zresztą krajowe dane rzadko mają wpływ na poczynania inwestorów. O wiele większe wrażenie wywarła zapowiedź obniżenia ratingu Grecji przez agencję Moody's przed końcem marca. Oznaczałoby to, że obligacje rządowe nie będą mogły być zabezpieczeniem dla transakcji repo z Europejskim Bankiem Centralnym, co zapewne silnie ograniczyłoby popyt na greckie papiery skarbowe. Moody's stawia tylko jeden warunek utrzymania ratingu - widoczne działania w celu poprawy kondycji finansów publicznych. Tymczasem grecki rząd ma zdaje się inny pomysł na rozwiązanie swoich problemów...
Równie nieciekawie przedstawiają się dzisiejsze dane z USA. Liczba wniosków o zasiłek wzrosła do 496 tys., czyli najwyższego poziomu od trzech miesięcy. Dane te już od kilku tygodni rozczarowują inwestorów i rynki zaczynają obawiać się o ożywienie gospodarcze w USA, bo wiadomo, że bez aktywności konsumentów nic z niego nie wyjdzie. Dodatkowo zamówienia na dobra trwałe (bez uwzględniania środków transportu) spadły o 0,6 proc. w styczniu, a oczekiwano wzrostu o 0,9 proc. Po takiej dawce pesymizmu, nie było dziś chyba na świecie inwestora, który nie zastanawiałby się, czy aby na pewno światowa gospodarka nie zmierza w kierunku drugiego dna recesji.
Euro po raz drugi w ciągu tygodnia przetestowało poziom 1,345 USD i po raz drugi nie zeszło niżej, co daje pewną nadzieję na poprawę. U nas dolar podrożał o 0,7 proc., a euro i frank o 0,5 proc., a więc zmiany nie były nadzwyczajne. Natomiast na rynku surowców owszem - ropa potaniała o 2,5 proc. i jest najtańsza od tygodnia, złoto nie zmieniło wartości przyciągając być może inwestorów szukających bezpieczeństwa poza obligacjami skarbowymi, a miedź potaniała o 1,9 proc. Miejsca na korektę spadkową na rynku surowcowym jest jednak nadal sporo i dotyczy to także złota.
Emil Szweda, Open Finance