Szef ZUS: Pracujesz całe życie? Emerytury dostaniesz...

Najnowsze dane GUS nie nastrajają optymistycznie. W 2010 roku po raz pierwszy od kilku lat spadła liczba urodzeń. Na jedną kobietę w naszym kraju przypada niewiele ponad jedno dziecko. Nie gwarantuje to zastępowalności pokoleń

Szef ZUS: Pracujesz całe życie? Emerytury dostaniesz...
Źródło zdjęć: © newspix.pl | Piotr Molęcki

08.06.2011 | aktual.: 08.06.2011 15:34

Mniejsza liczba urodzeń to w perspektywie czasu mniejsza liczba osób podejmujących zatrudnienie, a tym samym mniejsza liczba osób opłacających składki. A pamiętajmy, że odprowadzane przez nas składki, które są ewidencjonowane na naszym koncie emerytalnym w ZUS służą wypłacie „dzisiejszych” emerytur naszym rodzicom, a „jutrzejsze” składki – wypłacie naszych emerytur. Im więc mniej wpływów składkowych, tym mniej pieniędzy na wypłatę obecnych świadczeń i konieczność uzupełnienia niedoborów z podatków.

Do niskiej dzietności dodajmy zjawisko szarej strefy, z której nie odprowadzane są żadne składki oraz tych, którzy ze składkami starają się uciec poza Polskę, co jest niemądre. Polacy uciekają przed płaceniem składek tłumacząc, że chcą finansować swoje własne świadczenia, a nie bieżące emerytury kogoś innego. Czy to słuszna argumentacja? Otóż nie. Wszak nasze składki to nasz wkład w naszą przyszłą emeryturę. Mimo że służą wypłacie bieżących świadczeń, ZUS wszystkie je zapisuje na naszym indywidualnym koncie, by potem móc wyliczyć należne nam świadczenie.

W obowiązującym do 1999 roku systemie emerytalnym liczył się staż pracy i wysokość zarobków, ale do wyliczenia samego świadczenia brało się np. 10 ostatnich lat aktywności zawodowej. Teraz sytuacja jest inna – dla wysokości przyszłego świadczenia liczy się każdy, dosłownie każdy przepracowany rok, w którym odprowadzana jest do systemu składka.

Jak to działa? Bardzo rzecz upraszczając powiedzmy, że ktoś pracuje przez całą karierę, zarabia raz trochę więcej, raz trochę mniej, ale średnio wychodzi 2000 złotych. Oznacza to, że miesięcznie odprowadza 390 złotych składki emerytalnej. Rocznie daje to 4680 zł, przez 40 lat aktywności zawodowej – ponad 187 tys. zł. Składka w części odprowadzanej do ZUS jest waloryzowana w ZUS, a część odprowadzana do OFE inwestowana jest na rynku kapitałowym.

Załóżmy, że rocznie nasze składki wzrosną o kilka procent ponad inflację, co jest wynikiem realnym. W efekcie, w momencie przejścia na emeryturę osoba ma na koncie ok. 200 tys. zł. Nie ma już, jak w starym systemie emerytalnym skomplikowanych przeliczników, kwot bazowych, przeliczania zarobków z 10 kolejnych lub 20 wybranych lat. Jest tylko prosta operacja – kwotę uzbieranych składek dzielimy przez średnią prognozowaną długość życia po przejściu na emeryturę. Czyli bierzemy nasze 200 tys. złotych i dzielimy je przez 21 lat. Wychodzi ok. 9520 złotych rocznie, czyli ok. 793 złotych emerytury miesięcznie, liczonych w cenach dzisiejszych.

Mamy coraz mniej dzieci, a sami coraz dłużej żyjemy. Za 25 lat, w 2036 roku po przejściu na emeryturę będziemy żyć średnio nie 21 lat, ale już 23 lata. Z jednej strony to znakomita wiadomość, z drugiej – ta sama kwota uzbieranych składek będzie musiała nam starczyć na dłużej. Tym ważniejsza jest więc nasza stała troska o własną przyszłość na emeryturze. Wspomniane już tendencje – dodajmy, że ogólnoświatowe – a więc spadająca liczba urodzeń z jednej strony, a z drugiej wydłużające się nasze życie spowodują, że o ile dziś na 1000 pracujących przypada w Polsce 260 emerytów, o tyle w 2060 roku będzie ich już 770!

Dziś 5 milionów osób na emeryturze ma świadczenia finansowane ze składek blisko 15 milionów pracujących, w 2060 roku będziemy mieli prawie 8 milionów emerytów i tylko nieco ponad 9 milionów pracujących. To szokujące proporcje, bardzo niekorzystne dla systemu emerytalnego, systemu, którego wypłacalność gwarantuje polskie państwo. Jak więc temu zaradzić? Kluczem jest większa liczba urodzeń oraz branie pełnej odpowiedzialności za własną przyszłość.

Uciekając od płacenia składek, tylko przybliżamy do siebie problem niskiej emerytury. To, co przez lata uda nam się uzbierać w I, II filarze będzie na starość uwzględnione w wypłacanym świadczeniu. Korzyść z tego, że dziś zapłacimy niższe składki lub nie zapłacimy ich wcale jest więc krótkotrwała.

Emerytura to nie kwestia takiej czy innej decyzji ZUS-u, to kwestia naszych własnych decyzji, naszych własnych życiowych wyborów. Obowiązkiem Zakładu Ubezpieczeń Społecznych jest prawidłowa i sprawna realizacja polityki państwa w zakresie ubezpieczeń społecznych. Naszą rolą jest jak najlepsza obsługa klientów, do czego podchodzimy strategicznie, usprawniając ją zgodnie z najlepszymi wzorcami zarządzania jakością.

Zapewniam – ZUS sprawnie wyliczy emeryturę i ją wypłaci, ale o jej wysokości ostatecznie decydujemy my sami – pracujący i odprowadzający składki.

zusgusreforma emerytalna
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)