Szpiedzy tacy jak my
Naukowiec, sportowiec, szwaczka… Czy naprawdę każdy może zostać szpiegiem?!
05.09.2011 | aktual.: 05.09.2011 10:58
Zawodu agenta czy szpiega na próżno szukać na oficjalnych listach profesji. Jakie zawody na co dzień wykonują szpiedzy? Często parają się zajęciami dającymi dostęp do różnego rodzaju informacji. To politycy, wojskowi, biznesmeni. Nie brakowało szpiegów wśród artystów, arystokratów, posiadaczy ziemskich. Ale zdarzało się też, że mieli oni zawody zupełnie inne, niekiedy nawet – dość banalne.
Tajemniczy świat mody
Wśród słynnych ludzi podejrzewanych o szpiegostwo możemy na przykład znaleźć… szwaczkę. Taki właśnie był pierwszy zawód Coco Chanel, późniejszej projektantki, francuskiej dyktatorki mody. Wydana ostatnio jej biografia podaje fakty mające wskazywać na jej współpracę z niemieckim kontrwywiadem. Jako informatorka Abwehry, słynna Coco byłaby więc poniekąd koleżanką z firmy Hansa Klossa.
Media podają informację o agenturalnej przeszłości Chanel w formie świeżo odkrytej sensacji. Warto jednak przy tym pamiętać, iż o jej towarzyskich kontaktach z Niemcami było wiadomo od samego początku. Nie bardzo zresztą dało się je ukrywać. „Najsłynniejsza szwaczka świata” była podejrzewana o romans z niemieckim arystokratą. Dzięki niemu w czasie okupacji mieszkała w eleganckim hotelu Ritz. Po wojnie trafiła do więzienia. Nie przebywała w nim długo. Pomogła interwencja zaprzyjaźnionego z nią Winstona Churchilla. Sama Chanel zawsze zaprzeczała pogłoskom o jej współpracy z wrogim wywiadem.
Agenturalną działalność Chanel, jeśli rzeczywiście miała miejsce, mógłby tłumaczyć fakt, że kierowała się chęcią uwolnienia przebywającego w obozie siostrzeńca.
Szermierz zapomniany
Jerzy Pawłowski, mistrz i pięciokrotny medalista olimpijski w szermierce, był z zawodu wojskowym, o czym na co dzień mało kto pamiętał. Jego sportowa sława w latach 60. i na początku 70. dorównywała sławie biegaczki Ireny Szewińskiej. Nagle, z dnia na dzień, Pawłowski zniknął. Przestano o nim mówić, pisać, a nawet… myśleć. Dlaczego? Oficer w stopniu majora „dorabiał” sobie jako agent CIA. Jednocześnie był też wtyczką WSW w środowisku polskich sportowców. To jednak za amerykańskie pieniądze kupił sobie mercedesa, takiego samego, jakim jeździł I sekretarz Władysław Gomułka, wybudował willę, zbierał dzieła sztuki. Wpadł w 1975 roku. Odtąd przez 14 lat, aż do upadku komunizmu, Pawłowski był człowiekiem martwym za życia. Nie wolno było wymieniać jego nazwiska w mediach, nawet w kontekście sukcesów polskich sportowców. Skazany na 25 lat, odsiedział 10. W 1985 roku wymieniono go m.in. na słynnego polskiego szpiega, Mariana Zacharskiego. Mógł wyjechać, zdecydował się jednak na pozostanie w Polsce.
Był szpiegiem, ale… czyim?
Wśród potencjalnie atrakcyjnych agentów znajdują się też przedstawiciele pozornie nieciekawego zawodu – naukowcy. Wśród szpiegów XX wieku znalazłoby się ich całkiem sporo. Nowym przykładem może być sprawa Szahrama Amiriego, doktora z Iranu, pracownika uniwersytetu w Teheranie.
Związany z ośrodkiem realizującym irański program nuklearny, Amiri z pewnością niejedno wiedział. Pewnego dnia zniknął, po jakimś czasie wrócił z… USA. On sam twierdzi, że Amerykanie starali się przekupić go 50 mln dol. Niezłomny Irańczyk odrzucił jednak te pieniądze ze wzgardą.
Z kolei władze USA mówią o nim jako o szpiegu CIA, co jest bardzo dziwne, bo przecież instytucja ta chroni swoich agentów. Za najbardziej prawdopodobną jest uznawana hipoteza, że Amiri działał na dwa fronty. Nie wiadomo teraz, co z nim będzie. Czy w Iranie uznają go za zdrajcę i skażą na śmierć, czy obwołają bohaterem i wynagrodzą? Tak czy owak, jego historia stanowi dowód na to, iż losy agentów bywają skomplikowane i niebezpieczne.
Sex-appeal to nasza broń…
Agent, według powszechnych wyobrażeń, powinien dysponować stalowymi nerwami, nieprzeciętną inteligencją oraz odwagą. Zupełnie świeżym dowodem na to, że groźną bronią agenta wcale nie muszą być te właśnie zalety, jest socjolog z wykształcenia Tomasz Kaczmarek – czyli popularny agent Tomek. Policjant i funkcjonariusz CBA, miał walczyć z korupcją za pomocą przymiotów osobistych. Należy też pamiętać, że jako przykrywki używał swoich domniemanych powiązań ze światem biznesu. Sprawą posłanki Beaty Sawickiej zajmował się jako przedsiębiorca budowlany Tomasz Piotrowski. Sprawą Weroniki Marczuk – jako biznesmen Tomasz Małecki.
Sam agent Tomek zresztą, po przejściu na „agencyjną” emeryturę, rzeczywiście został biznesmenem. Założył mianowicie firmę zajmującą się wywiadem gospodarczym.
A co z ludźmi pióra?
Wyjątkowo niejasne są informacje dotyczące związków świata tajnych agentów i dziennikarzy. Wiadomo, że żurnaliści to osoby zawodowo zdobywające informacje i posiadające licznych znajomych. Z tej racji są dla tajnych służb atrakcyjnym materiałem na współpracowników. Dlatego o współpracę z wywiadem podejrzewa się wielu znanych dziennikarzy, przede wszystkim korespondentów zagranicznych.
Z polskich mistrzów reportażu oskarżenia o agenturalną działalność nie ominęły Ryszarda Kapuścińskiego, Krzysztofa Mroziewicza czy Bogusława Wołoszańskiego. Wiadomo, że służby PRL wpisywały na listę potencjalnych informatorów każdego dziennikarza jeżdżącego za granicę.
Na współpracę z wywiadem w swoich krajach godzili się też często żurnaliści amerykańscy, niemieccy czy radzieccy (ci ostatni z pewnością nie mieli innego wyjścia). Jako podsumowanie może zaś służyć powiedzenie, iż najlepszy szpieg to ten, o którym nikt nic nie wie…
tk/MA