Szydło: obniżenie wieku emerytalnego po wakacjach
Nowela obniżająca wiek emerytalny powinna zostać uchwalona przez Sejm po wakacjach - poinformowała w czwartek w Sygnałach Dnia premier Beata Szydło. Zapowiedziała jednocześnie, że wkrótce rząd przyjmie projekt ustawy o podatku od hipermarketów.
Premier pytana była m.in. o obniżenie wieku emerytalnego, pomoc dla frankowiczów i podwyższenie kwoty wolnej o podatku. Zapewniła, że wszystkie obietnice PiS są aktualne i wszystkie zostaną spełnione.
"Ale musimy jasno powiedzieć tak, że (...) jesteśmy realistami, jesteśmy też ludźmi, którzy muszą rozsądnie patrzeć na sytuację gospodarczą i finansów publicznych. Wszystkiego naraz oczywiście nie zrobimy. Musimy rozłożyć w czasie wprowadzane reformy" - powiedziała.
Przypomniała, że projekt emerytalny, założenia dotyczące frankowiczów i projekt podnoszący kwotę wolną od podatku, to projekty zgłoszone przez prezydenta Andrzeja Dudę.
"Natomiast przed nami jest cała kadencja i musimy w czasie rozłożyć wprowadzanie tych zasadniczych reform. Nastawiamy się na to, że przede wszystkim musimy odbudować stronę dochodową budżetu. Stąd m.in. te reformy podatkowe, które wprowadza minister finansów (...), ale bardzo dużą uwagę przykładamy do Planu Odpowiedzialnego Rozwoju i naszego projektu Gospodarka Plus. Tak, żeby rzeczywiście pobudzić gospodarkę, żeby rozwój Polski był jeszcze szybszy i w związku z tym żebyśmy mogli również odbudować finanse publiczne" - mówiła.
Zaznaczyła, że projekt dotyczący obniżenia wieku emerytalnego jest już procedowany w Sejmie. "Sądzę, że w najbliższym czasie komisja będzie się nim zajmowała. Jeżeli Sejm będzie pracował zgodnie z przyjętym harmonogramem, to myślę, że po wakacjach ten projekt ustawy powinien być przyjęty" - poinformowała.
Prezydencki projekt ustawy przywracającej niższy wiek emerytalny - 60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn (obecnie wiek emerytalny wynosi 67 lat, niezależnie od płci) trafił w marcu do specjalnej sejmowej podkomisji. Prezydent zgłosił go w listopadzie ub.r., pierwsze czytanie odbyło się podczas posiedzenia Sejmu na początku grudnia, a w połowie stycznia komisja polityki społecznej przeprowadziła wysłuchanie publiczne projektu.
Premier wyjaśniła, że w sprawie podniesienia kwoty wolnej od podatku zdecydowano, że w związku z sytuacją finansów publicznych, rząd zaproponuje inne rozwiązanie, niż prezydent w swoim projekcie (projekt prezydencki przewiduje od razu podniesienie kwoty wolnej do 8 tys. zł). Szydło zapowiedziała, że prawdopodobnie podniesienie kwoty wolnej będzie rozłożone w czasie.
"Uważam, że w tej chwili w pierwszym rzędzie powinniśmy podwyższyć kwotę wolną od podatku osobom, które mają najniższe dochody, bo to przede wszystkim pomoże polskim emerytom, którzy mają bardzo niskie emerytury" - powiedziała. Dodała, że po rozmowie z wicepremierem Mateuszem Morawieckim i ministrem finansów Pawłem Szałamachą zdecydowano o wprowadzeniu rozwiązania kilkuetapowego.
W ubiegłym roku Trybunał Konstytucyjny uznał, że przepisy o kwocie wolnej od podatku w obecnym kształcie, nieprzewidujące jej waloryzacji, są niezgodne z konstytucją i należy je zmienić.
Odnosząc się do problemu frankowiczów premier poinformowała, że eksperci prezydenta będą prowadzić po raz kolejny konsultacje w tej sprawie. Wskazała na negatywną opinię Komisji Nadzoru Finansowego wobec projektu prezydenckiego. "Chciałabym poznać też uzasadnienie i opinie ekspertów na temat opinii KNF-u, bo wydaje mi się, że ona troszeczkę była zbyt ostra" - zaznaczyła szefowa rządu.
"Oczywiście, że trzeba również pomóc frankowiczom, bo przede wszystkim - musimy to jasno powiedzieć - chodzi po prostu o sprawiedliwość. Dlatego, że bardzo często te osoby brały kredyty frankowe nawet bez własnej woli" - uważa Szydło. Wyjaśniła, że osobom, które nie miały zdolności kredytowej w złotych, proponowano kredyt we frankach, co było dla instytucji finansowych bardzo korzystne. W efekcie wielu kredytobiorców wpadło w pułapkę, a w licznych przypadkach spłata kredytu jest obecnie niemożliwa. "Musimy szukać rozwiązań" - podkreśliła premier.
Prezydencki projekt ustawy "o sposobach przywrócenia równości stron niektórych umów kredytu i umów pożyczki" przewiduje przeliczenie walutowego kredytu hipotecznego na złote po "sprawiedliwym" kursie. Zakłada też trzy rodzaje restrukturyzacji kredytów: dobrowolną, przymusową i przeniesienie własności nieruchomości w zamian za zwolnienie z długu.
W opublikowanej w połowie marca br. opinii KNF oceniła, że skutki finansowe projektu mogą "nie tylko zachwiać stabilnością poszczególnych banków, ale również prowadzić do utraty zaufania do systemu bankowego, a w skrajnym scenariuszu spowodować kryzys finansowy". Obciążenie banków w najbardziej prawdopodobnym scenariuszu wyniosłoby 66,9 mld zł. Z kolei NBP w raporcie o stabilności systemu finansowego wyliczył, że bezpośredni koszt zwrotu spreadów walutowych i przeliczenia kapitału wszystkich kredytów po tzw. "sprawiedliwym kursie waluty obcej" może sięgnąć 44 mld zł, a ok. 70 proc. sektora bankowego może zanotować stratę.
Premier pytana była także o zapowiadane uszczelnienie systemu podatkowego oraz podatek od hipermarketów. Powiedziała, że minister finansów opracował już dwa projekty ustaw, które zostały przyjęte przez rząd. Nad jednym z nich, który ma uniemożliwić dokonywanie nieopodatkowanych transakcji, pracuje już Sejm.
"Będzie jeszcze przygotowywany trzeci projekt, który ma doprowadzić do tego, że poprzez zmiany systemowe w instytucjach skarbowych ten proces kontrolowania przepływu podatku VAT będzie jeszcze bardziej widoczny i szczelny. Jeżeli chodzi o podatek od hipermarketów, to w tej chwili jest już przygotowany projekt ustawy - dwie propozycje, które są konsultowane" - powiedziała.
Premier przyznała, że pierwszy projekt zaproponowany przez ministerstwo finansów nie był dobrym projektem, spotkał się z dużą krytyką, stąd MF po konsultacjach zmienił założenia.
"Rzecz polega na tym, żebyśmy rzeczywiście, tak jak deklarowaliśmy to w kampanii wyborczej, opodatkowali tych, którzy mają bardzo duże zyski z działalności handlowej, a niewspółmiernie małe podatki płacą tutaj w Polsce. Przede wszystkim chodzi o duże sieci handlowe, które mają swoje centrale poza granicami Polski i płacą w Polsce naprawdę bardzo znikome podatki" - wyjaśniła. Dodała, że jednocześnie wynagrodzenia dla pracowników takich sieci są często bardzo niskie.
"A z drugiej strony chodzi o to, żebyśmy wspierali polski handel i dawali szanse równego konkurowania polskim małym firmom. Takie były nasze założenia, taka była idea tego podatku. W związku z tym po konsultacjach (...) pan minister finansów doszedł do wniosku, że trzeba te założenia w tej chwili zmienić i niebawem ten podatek będzie przyjęty" - zapowiedziała premier.
W połowie marca szef Komitetu Stałego Rady Ministrów Henryk Kowalczyk zapowiedział, że dwa warianty podatku od handlu mogą trafić do konsultacji z handlowcami - podatek liniowy z dość wysoką kwotą wolną i jako drugi wariant - podatek progresywny z mniejszą kwotą wolną i maksymalną stawką nieprzekraczającą 2 proc. Wcześniejsza propozycja Ministerstwa Finansów zakładała, że podatek miał mieć dwie zasadnicze stawki. Stawka 0,7 proc. miała obciążać przychód nieprzekraczający w danym miesiącu kwoty 300 mln zł. Stawka 1,3 proc. miała być płacona od nadwyżki przychodu ponad 300 mln zł w tym miesiącu.